Tegoroczna jesień rozpieściła nas słoneczną pogodą i wysokimi temperaturami. Zwierzętom taki klimat chyba też bardziej odpowiada?
Gdy nie ma mrozów i śniegu zwierzęta mogą dłużej przebywać na zewnątrz. Potem zostają już tylko te, które lubią chłody. W tym roku jeszcze w połowie listopada wychodziły ze swoich pawilonów słonie, antylopy, żyrafy, choć na krótko, a także flamingi i pelikany. Przy temperaturze ok. 7oC nawet niektóre małpy, jak np. mandryle lubią wyjść na dwór. Kiedy nastąpi prawdziwa zima, nie wypuszczamy ani zebr, ani antylop, ani żyraf, bo połamałyby sobie na lodzie kończyny. Poza tym mają bardzo skąpą sierść, więc po prostu odczuwałyby zimno. Podobnie zresztą jak i małpy.
Jak zwierzęta radzą sobie zimą?
Mamy mieszkańców, którzy uwielbiają mróz, jak np. tygrysy. Cały dzień wylegują się na śniegu, tarzają się w nim. Są doskonale przystosowane do takich warunków, bo na wolności, żyjąc na Syberii przyzwyczajone są nawet do temperatury – 40oC. Za to niedźwiedź to prawdziwy śpioch, który większość dnia przesypia pod pierzynką z liści. Zima nie jest straszna także krętorogim, które naturalnie występują w wysokich partiach Himalajów, nawet na wysokości 4500 m n.p.m. Wielbłądy, choć mają dostęp do wiat, to chętnie przebywają na zewnątrz. W nocy tulą się do siebie i tworzą krąg, wzajemnie się ogrzewając. Chłody zdecydowanie lubią alpaki, lamy i wilki oraz foki, które czują się wówczas nawet lepiej niż w upałach.
Jak wyglądają święta w zoo?
Z nastaniem grudnia i u nas atmosfera staje się świąteczna. Każdy z pracowników dba, aby jego zwierzęta też poczuły te szczególne dni. Podopieczni otrzymują, a jakże paczki świąteczne. Jest i papier kolorowy i wstążki. Ktoś mógłby pomyśleć, że mamy trochę nie po kolei w głowie (śmiech). Te prezenty to jednak nic innego, jak urozmaicenie codzienności i zabawa dla zwierząt. W paczkach znajdują się przysmaki, do których najpierw zwierzę musi się dostać. I tak np. surykatki dostają kawałki kurczaka, ich prawdziwy przysmak. Czują jego zapach, więc są zaintrygowane. Zastanawiają się jednak jak do niego podejść. Próbują pazurkami zedrzeć wstążkę lub ją przegryzają. Zanim dostaną się do środka pudełka mija nawet pół godziny. Często te paczuszki instalujemy np. na choince, wówczas jest to dodatkowa atrakcja – jak tam doskoczyć. Ptaki egzotyczne, jak papugi, na gałązkach również mają rozwieszone podarunki z orzeszkiem, pomarańczą, czy jabłkiem. Pumy, lwy, czy tygrys za to otrzymują sztuki mięsa dobrze zapakowane w karton. Takie „zdobywanie” pokarmu wyzwala u zwierząt naturalne cechy walki.
A jak to jest z tym przemawianiem zwierząt ludzkim głosem w Wigilię?
Gdyby zbliżyć się do psychiki zwierząt, to możemy stwierdzić, że rzeczywiście mają jakiś swój język i to nie tylko w Wigilię. Będąc z nimi przez długie lata, zaczynamy tę mowę rozumieć. Jak wchodzimy do stajenek, gdzie są zebry, czy antylopy widzimy np. po sposobie ułożenia uszu ich nastawienie do rzeczywistości i otoczenia. Kiedy się przebywa z wilkiem, widać bardzo szeroką gamę jego zachowań. Jeżeli jest w pozycji czołgającego się psa, oznacza to uległość. Gdy pokazuje kły, ostrzega – miej się na baczności, jestem zdenerwowany. Wydają też dźwięki, które pełnią różne funkcje, jak nawoływanie, ostrzeżenie, czy radość. Słoń to zwierzę, które myśli i kojarzy. W jego oczach można zobaczyć, czy jest przyjaźnie nastawiony, czy wręcz przeciwnie. Uszy położone oznaczają, że jest zły, gdy zaś nastroszone to wyrażają zainteresowanie. O trąbie za to często się mówi, że jest piątą kończyną. Po niej możemy się także zorientować, czy np. słoń za chwilę zagarnie nią piach i nas obsypie.
A czy małpy mają dużo do powiedzenia?
Szczególnie te człekokształtne. Goryle za to w ogóle się nie odzywają. Szympansy potrafią się pięknie, radośnie uśmiechać, gdy np. dostają coś dobrego do jedzenia. Cieszą sie też na widok osoby, którą akceptują, a której długo nie widziały. Jedni mówią, że szympansy mają psychikę 3-letniego dziecka, a inni twierdzą, że nawet 10-cio letniego. Gdyby jednak rzeczywiście nasze zwierzęta przemówiły ludzkim głosem, to sądzę, że by nam podziękowały i powiedziały, że są zdrowe i radosne i mają wspaniałą opiekę. Myślę, że tak by właśnie było, bo nasi mieszkańcy naprawdę mają u nas dobrze. Pracownicy nawzajem prześcigają się, by zwierzętom zorganizować coś ciekawego, by jeszcze bardziej poprawić te relacje. A efekty tego widać każdego dnia.