Temat wstydliwy, tabu. Potencja to słowo, o którym mówi się dużo, choć jeszcze więcej milczy. Doktor Ewa Kempisty - Zdebik, lekarz medycyny męskiej, przybliża tę trudną kwestię w krótkiej rozmowie z przymrużeniem oka.
Pani doktor, my kobiety czasem śmiejemy się, że psychika mężczyzn, jak i „mechanizmy ich działania” są nieskomplikowane, jednak w praktyce nie jest to już tak proste i oczywiste…
– Kiedyś Ornelia Mutti, znana włoska aktorka porównała mężczyznę do Ferrari. Paliwo to testosteron, za kierownicę służy mu penis, skrzynia biegów to potencja z pedałem na gaz oraz hamulcem i wreszcie skomplikowany układ elektroniczny, który jak mózg mężczyzny musi zostać od czasu do czasu komputerowo ustawiony przez partnerkę. Ale bez testosteronu jako paliwa i penisa jako kierownicy, Ferrari stoi w garażu i nie jedzie dalej.
– Co jest przyczyną tego, że nagle brakuje tego „paliwa”, a „kierownica” nie pozwala na swobodna jazdę?
– Brak potencji jest bardzo złożonym procesem. Powstaje na skutek stresu, ale i w wyniku zniszczonych poprzez palenie nikotyny, cukrzycę lub miażdżycę naczyń. Niekiedy jest też wynikiem anomalii w budowie ciał jamistych i naczyń penisa oraz zmian anatomicznych lub neurologicznych. Może być też ubocznym efektem operacji prostaty i pęcherza moczowego.
– Z pomocą przychodzi więc niebieska pigułka.
– Viagra, jest obok aspiryny najbardziej znanym lekiem i pokusiłabym się o stwierdzenie, że nie ma miejsca na świecie gdzie byłaby nieznana. Umożliwia osiągnięcie trwałego wzwodu umożliwiającego satysfakcjonujące odbycie stosunku płciowego. Działanie leku zaczyna się po 30 minutach do godziny i utrzymuje do 5-6 godzin, ale wymaga stymulacji. Nic samo się nie zrobi. W Viagrze pokładane są wielkie nadzieje. Co więcej, jako obiekt dowcipów, a nawet sztuki stała się kultowa. Ta niebieska kapsułka zmieniła świat, złączyła ale i rozdzieliła wiele małżeństw.
– W aptekach znaleźć możemy sporo suplementów diety wspomagających potencję. Nie wspomnę już o internecie, który ugina się wręcz od ofert i obietnic erekcji-cud. Ich stosowanie jednak nierzadko może przynieść więcej kłopotów niż przyjemności.
– Odradzałabym panom kupno tych preparatów bez konsultacji z lekarzem. Niewłaściwe kombinowanie tabletek wzmacniających potencję z innymi lekami może stanowić zagrożenie życia pacjenta. Szczególnie uważać muszą panowie, u których stwierdza się zaburzenia rytmu serca, duże niedociśnienie, jak i ciężkie choroby serca oraz osoby po świeżych zawałach serca. Lek podany przez lekarza we właściwych dawkach nie stanowi za to żadnego niebezpieczeństwa, zaś nieliczne objawy uboczne występują bardzo rzadko.
– Panowie jednak niechętnie zgłaszają się po pomoc do specjalisty. Wstydzą się mówić o swoich kłopotach i nie dzielą się nimi nawet ze swoją partnerką. A wszystko to prowadzi przecież do frustracji, nasilenia się problemu i tak koło się zamyka.
– Mężczyzna bez potencji czuje się niepełnowartościowy, zagubiony i nieśmiały. Ucieka od życia towarzyskiego, zamyka się w sobie, a właściwie w innym pokoju. Łóżku zostaje przywrócone jego pierwotne zastosowanie. Efektem odejścia od życia seksualnego u mężczyzny jest rozwój depresji. Potencja była, jest i będzie symbolem męskości, jak zarost na twarzy czy też głębia głosu. Już od dawnych czasów szukano przeróżnych środków na wzmocnienie prącia, którym przypisywano wręcz magiczne działanie.
– Historia zna wiele takich przykładów „wspomagania”…
– To prawda. Azjaci zabijali tygrysy, aby móc wzmocnić męskość wysuszonym proszkiem z penisa tego zwierzęcia. Arabowie wierzyli w magiczne działanie gałki muszkatołowej, imbiru lub kawy. Persowie do dziś mieszają daktyle i orzechy z białym serem i jajkiem i zaklinają się, że ta mikstura działa piorunująco na wzwód prącia. Włosi, żyjący wiecznie w kompleksie Casanovy wierzą, że jedząc małże, krewetki, ostrygi, czy kawior, zapewnią genitaliom wieczną witalność.
– A jak wygląda przyszłość męskiej medycyny? Wydaje się, że to wciąż prężnie rozwijająca się dziedzina, na którą chyba zresztą zawsze będzie zapotrzebowanie.
– Chciałabym zacytować słynne powiedzenie, które przypisywano Druzio Varella, brazylijskiemu onkologowi i pretendentowi do Nagrody Nobla z zakresu medycyny, że w dzisiejszym świecie inwestuje się pięć razy więcej na leki zwiększające męską potencję i silikony dla kobiet, aniżeli na leczenie choroby Alzheimera. W rezultacie za parę lat będziemy mieć staruszki z dużym biustem i staruszków z twardym penisem, ale nikt z nich nie będzie pamiętał do czego to służy. I chyba właśnie to stwierdzenie uznane zostało jako wyzwanie priorytetom w medycynie.