Zarobki zbyt małe, czy zbyt duże

Karol Kacperski
Presja płacowa pogłębia kryzys panujący w służbie zdrowia. Wynagrodzenia lekarzy, pielęgniarek i przedstawicieli innych zawodów medycznych co roku konsekwentnie wzrastają, pogłębiając lukę budżetową NFZ. Pojawiają się doniesienia o horrendalnych wynagrodzeniach na kontraktach, a jednocześnie związki zawodowe lekarzy oraz pielęgniarek i położnych przekonują, że większość nie zarabia wygórowanie.

W 2017 roku weszła w życie ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych, która gwarantuje im wyższe minimalne wynagrodzenie zasadnicze niż ogólne minimum płacowe w Polsce, a także określa specjalne zasady dotyczące podwyższania ich wynagrodzeń w przyszłości. Ustawa tak to doprecyzowuje:

„Corocznie na dzień 1 lipca podmiot leczniczy dokonuje podwyższenia wynagrodzenia zasadniczego pracownika wykonującego zawód medyczny oraz pracownika działalności podstawowej, innego niż pracownik wykonujący zawód medyczny, którego wynagrodzenie zasadnicze jest niższe od najniższego wynagrodzenia zasadniczego, ustalonego jako iloczyn współczynnika pracy określonego w załączniku do ustawy i kwoty przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej w roku poprzedzającym ustalenie, ogłoszonego przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski”, do wysokości nie niższej niż najniższe wynagrodzenie zasadnicze.”

Brzmi to skomplikowanie, a w skrócie chodzi o to, że co roku GUS definiuje przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej, a kwota ta jest używana jako podstawa do wyliczania minimalnych wynagrodzeń zasadniczych dla pracowników medycznych i niemedycznych.

Nowa siatka płac

Aktualnie ta kwota bazowa to 7155,48 zł brutto. Wiadomo już, że od 1 lipca 2025 roku wyniesie ona 8181,72 zł brutto, co oznacza wzrost o 1026, 24 zł, czyli 14,34%. Pociągnie to za sobą kolejne podwyżki w służbie zdrowia, które wygenerują dodatkowy koszt rzędu 50 mld zł, co w przypadku już i tak niebilansującego się budżetu NFZ może doprowadzić do jego zachwiania.

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL) tak kwituje tę zmianę na swojej stronie internetowej:

„Mówi się, że od 1 lipca 2025 r. przez wysokie wynagrodzenia lekarzy zabraknie pieniędzy. Tymczasem przy utrzymaniu ustawy o minimalnym wynagrodzeniu lekarze specjaliści na umowie o pracę na cały etat będą zarabiać miesięcznie 11 863,49 zł brutto (74 zł/godzinę) i 8379 zł netto (52 zł/godzinę). Tak, po 6 latach studiów, 13 miesiącach stażu, i nawet 6 latach specjalizacji. Ustawa przewiduje od 1 lipca minimalne pensje dla pielęgniarek i innych zawodów medycznych 10 554,42 zł brutto. Więc warto tu dodać, że ustawa praktycznie zrównuje pensje lekarza specjalisty z innymi zawodami medycznymi.”

Kominy płacowe

OZZL przyznaje jednocześnie, że konsekwencje ustawy, niesprawiedliwych wycen świadczeń oraz presji na wyniki finansowe publicznych placówek spowodowały, że na rynku są i lekarze na etacie zarabiający 46 zł netto za godzinę i tacy o dochodach dużo wyższych, ze względu na ich pożądane i wysoko wyceniane umiejętności. Zazwyczaj dotyczy to lekarzy pracujących na podstawie kontraktów. Takie ekstremalnie wysokie wynagrodzenia w publicznym sektorze, tzw. kominy płacowe, potrafią nawet przekraczać równowartość 3 średnich krajowych postulowanych dla lekarzy specjalistów przez samorząd lekarski.

Media donoszą o jeszcze wyższych zarobkach lekarzy, które sięgają 100 000 zł miesięcznie. To działa na wyobraźnię, jednak, jak się okazuje, dotyczy jedynie ułamka procenta wszystkich lekarzy.

- Według AOTMiT rachunki powyżej 100 000 wystawia około 440 lekarzy na 200 000 lekarzy w systemie, więc to ćwierć procenta – powiedział podczas Kongresu Wyzwań Zdrowotnych 2025 dr Dariusz Komor, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej. - Mediana zarobków lekarzy na kontraktach jest w granicach 25 000 zł, a to firma, która musi zapłacić z tych 25 000 ZUS, podatek i dopiero wtedy wiadomo, ile lekarz zarabia.

„My naprawdę jesteśmy zmęczeni nieprzespanymi nocami, odpowiedzialnością, kolejkami, pretensjami i przyczepianiem etykietki, że jesteśmy wszyscy bogaczami. Mamy aż 50 % lekarzy z objawami wypalenia zawodowego, to dokąd obecnie zmierzamy wygląda jak katastrofa.” Pisze na swojej stronie OZZL, dodając, że konieczne jest także odciążenie lekarzy z obowiązków biurokratycznych.

Federacja Przedsiębiorców Polskich w „Planie ratunkowym dla ochrony zdrowia” uważa, że jako podstawę do obliczania minimalnych zarobków należy zastąpić średnie wynagrodzenie waloryzowaną stawką bazową. Jednocześnie postuluje brak kompensacji wzrostu wynagrodzeń kontraktowych, w szczególności w przypadku przekroczenia wielokrotności wynagrodzenia średniego w gospodarce.

Pielęgniarki prawie równe specjalistom

Od 1 lipca 2025 r. także pielęgniarki i położne zatrudnione w podmiotach leczniczych otrzymają wyższe pensje. Wysokość podwyżek będzie uzależniona od kwalifikacji i poziomu wykształcenia. I tak pielęgniarka lub położna z tytułem magistra zarobi 10 554,42 zł brutto, te z wyższym wykształceniem (studia I stopnia) i specjalizacją 8 345,35 zł brutto, a z wykształceniem średnim 7 690,82 zł brutto.

Według raportu „Analizy kadrowe pielęgniarek” Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) udział pielęgniarek z wykształceniem wyższym dynamicznie rośnie. Aktualnie to już 40% (ponad 122 tys.), a w 2039 roku niemal wszystkie pielęgniarki w wieku produkcyjnym będą posiadały wyższe wykształcenie. Specjalizację posiada 106 tys. pielęgniarek - najpopularniejsze są: pielęgniarstwo anestezjologiczne i intensywnej opieki oraz pielęgniarstwo chirurgiczne, łącznie to około 35% wszystkich specjalizacji. Według danych OZZPiP 66% pielęgniarek i położnych pobiera wynagrodzenie podstawowe w wysokości 6 726,15 zł brutto.

Niemniej, choć pensje rosną, to zdaniem OZZPiP rośnie też deficyt pielęgniarek. Z pacjentami dzisiaj pracuje około 216 tys. pielęgniarek, a, biorąc pod uwagę średnią z efektywnych systemów ochrony zdrowia, powinno ich być 372 tys. OZZPiP prognozuje, że w 2039 w Polsce zamiast potrzebnych 461 tys. pielęgniarek pracujących z pacjentami, będzie ich jedynie 199 tys. Spośród obecnie pracujących ponad połowa osiągnie wiek emerytalny do 2039 roku, a zainteresowanie tym zawodem wśród młodzieży pozostaje niskie (mniej niż 1% 15-latków).

Równolegle trwa dyskusja na temat rozszerzenia uprawnień pielęgniarek, dzięki czemu będą mogły przejąć część zadań wykonywanych obecnie przez lekarzy.

Pomorska służba zdrowia

Nadwykonania zagrożeniem dla płynności finansowej

 

Kondycja pomorskiej służby zdrowia jest z pozoru dobra, ale zagraża jej brak płynności finansowej wynikający z nieuregulowanych płatności za ponadlimitowe usługi. Z tego powodu niektóre szpitale zmuszone były ograniczyć liczbę niektórych zabiegów planowanych.

Zgodnie z uchwałą Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w Gdańsku z 17 grudnia 2024 roku w sprawie aktualnych problemów ochrony zdrowia w województwie pomorskim sytuacja finansowa podmiotów leczniczych na Pomorzu jest stabilna, choć nie we wszystkich przypadkach zadowalająca. Członkowie zwrócili uwagę na potencjalne ryzyko utraty płynności finansowej nawet przez duże podmioty lecznicze w związku z brakiem zapłaty ze strony NFZ za nadwykonania.

Na jedenaście powiatowych podmiotów leczniczych, aż sześć miało ujemny wynik finansowy na koniec września 2024 roku. W najgorszej sytuacji jest Szpital Specjalistyczny w Chojnicach i Szpital w Miastku, który złożył wniosek o ogłoszenie upadłości. Trwa analiza możliwych rozwiązań dla tej placówki.

Konieczność przyspieszenia reformy

Zdaniem rady wpływ na sytuację finansową w ochronie zdrowia mają stale rosnące koszty wynagrodzeń, a dodatkowo „wielkość wzrostu umów z NFZ nie pokrywa przyrostu kosztów wynikających z podwyżek wynagrodzeń wprowadzonych ustawą z dnia 8 czerwca 2017 roku o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych”, nie pokrywa to także kosztów inflacji.

W swoich uwagach dla Ministerstwa Zdrowia i NFZ Wojewódzka Rada Dialogu Społecznego w Gdańsku podkreśla, że wycena świadczeń pozostaje problemem negatywnie wpływającym na sytuację finansową szpitali, gdyż jest nieadekwatna w stosunku do ponoszonych kosztów. Konieczne są działania zmierzające do stałego wzrostu wyceny świadczeń - szczególnie internistycznych, opiekuńczych (ZOL) czy rehabilitacyjnych. A ponadto sposób ich finansowania powinien w większym stopniu uwzględniać możliwości wdrażania innowacji – zwłaszcza w zakresie e-zdrowia i telemedycyny. Rada kładzie także nacisk na konieczność przyspieszenia reformy szpitalnictwa i wsparcia jej inwestycjami w ramach odwróconej piramidy świadczeń zdrowotnych.

Pierwsze reperskuje

NFZ finansuje szpitale na podstawie zawieranych z góry rocznych kontraktów, których wartość systematycznie wzrasta wraz z realizowanymi nadwykonaniami. Powód? Rośnie liczba pacjentów wymagających hospitalizacji, co zwiększa zapotrzebowanie na leczenie.

Jednak szpitale muszą także dbać o odpowiednio wysoki poziom bezpieczeństwa chorych i płynność finansową, więc wraz z informacją o braku środków na pokrycie nadwykonań, zmuszone są ograniczyć liczbę niektórych zabiegów planowanych.

Pod koniec października 2024 r. spółka Copernicus zarządzająca szpitalami w Gdańsku poinformowała, że, z uwagi na przekroczenie rocznego limitu wykonania operacji endoprotezoplastyk stawu biodrowego i kolanowego i brak perspektywy finansowania kolejnych operacji, zmuszona jest wstrzymać do odwołania wykonywanie operacji tego typu. Pacjentom oczekującym na zabieg miano wyznaczyć terminy w nowym roku, średnio z 2,5-miesięcznym opóźnieniem, co może frustrować przy średnim czasie oczekiwania wynoszącym ponad 2 lata.