Półmetek wakacji z reguły oznacza jedno: minęła połowa wakacji. A na poważnie, to najczęściej okres wyhamowania liczby wielkich imprez. Za nami targi, zawody, festyny, wielkie i małe koncerty, festiwale wszelkiej maści. Trójmiasto i Pomorskie zawsze było niezwykle aktywne, ale w ostatnich latach liczba letnich wydarzeń stale rosła dochodząc do poziomu klęski urodzaju. Pozostaje się nam cieszyć, korzystać z nich, a tym samym wspierać wszystkich organizatorów.

Dla mnie jednym z ciekawszych, wręcz zagadkowych wydarzeń był tegoroczny Opener. Nie, nie dlatego, że doskonale trafił w moje gusta muzyczne. Wręcz przeciwnie, biorę udział w festiwalu od wielu długich lat i mam wrażenie, że zmiany profilu muzycznego nie poszły w dobrym kierunku. I nie chodzi tylko o dominację rapu, ale raczej poziomu jego wykonawców. Dość wspomnieć, że polska scena rapowa to dzisiaj zlepek wielu stylów, z disco polo włącznie (wg niektórych doszło wręcz do połączenia obydwu scen). W porównaniu do minionych dekad zmieniło się wszystko: jakość muzyczna, warsztat i umiejętności. A także sam przekaz jaki płynie z tekstów młodych twórców. Pierwotny rap był mocnym głosem ulicy, a jednocześnie elementem subkultury hip hopu. Podobnie jak punk rock, który werbalizował z kolei bunt i sprzeciw subkultury punka.

Wybierając się na festiwal, z dziennikarskiego obowiązku postanowiłem więc zapoznać się z liryką niektórych rapowych gwiazd Openera. Wszakże to oni w istotny sposób kształtują mentalność młodego pokolenia, mają wpływ na to co modne, co pożądane. To oni zbierają miliony odsłon w social mediach. Lektura treści pozwoliła dość szybko wyłapać wiele kluczowych przekazów, w których kluczową rolę pełni hajs i seks. Powiedzmy jednak wprost: Ameryki nie odkrywają. Nie są ani pierwsi, ani jedyni. To samo dotyczy słownictwa pełnego wulgaryzmów. To również nic nowego. Wulgarzymy towarzyszą nam praktycznie wszędzie, nawet na szczytach polityki. Zwraca jednak uwagę coś innego - przedmiotowa narracja odnośnie kobiet. To dość dziwne zważywszy na powszechną zmianę świadomości, walki kobiet o ich godność, równość, szczególnie wśród młodego pokolenia.


Sobel (2 dzień Openera, Tent Stage)

„Ziomek, stop, mamy jeden mały problem

Chcę go rozwiązać, tylko zobacz,
ta du** czegoś chce

Nie porozmawiać, ta du** się do mnie drze

Całkiem naga

Wyeksponuj tyłek, możemy potańczyć sami”

„…widziałem twoją du*** naćpaną

Słyszałem, że ją w trójkę pukali (ey, ey, ey)”

Kac Bałagane (3 dzień Openera, Alter Stage)

„Podałem lach* i nagrałem o tym singiel

Ty walisz gruch* i popijasz ciągle bimber

Mirabelki wysypały Ci się w windzie

Sąsiadka pomogła i zrobiło się jak w filmie

Troszkę bliżej, przez chwilkę

Wysiadam w McDonaldzie przy Klifie

Dj Tony i dwa palce przy cip**”

To tylko drobne fragmenty liryki i tylko dwóch wykonawców z całego grona jacy pojawili się na festiwalu. Choć polski, współczesny rap to dość osobliwa i nasza własna, ludowa mieszanka (tak disco polo) to podobny przekaz płynął też od zagranicznych wykonawców tego gatunku. Być może z czasem doczekamy się nowego określenia, które pozwoli odróżniać ten klasyczny, ambitny rap od współczesnego.

Mając wiedzę jaki przekaz leci ze scen Openera wybrałem się na Let’s talk. To seria spotkań i dyskusji, które odbywają się w niewielkim namiocie na terenie festiwalu z udziałem autorytetów. Poruszane są na nich ważne tematy społeczne. W tym roku dominowała tematyka praw kobiet. Było więc: „Bezpieczna w Polsce? Czy polski system prawny chroni kobiety przed przemocą i hejtem? Czy gwarantuje kobietom autonomię i przedmiotowość?” z udziałem Adama Bodnara, ministra sprawiedliwości. „Mowa nienawiści, hejt czy chcemy i możemy z tym walczyć?” z udziałem ministry Barbary Nowackiej i Aleksandry Kosiorek, prezydentki Gdyni. Albo „Definiowanie kobiet poprzez relację z partnerem? Skąd ta presja i po co?” o której rozmawiały z kolei znane, warszawskie artystki i dziennikarki. Ciekawostka – na 19 gości, aż 17 stanowiły kobiety.

Szczególnie ciekawie i sensownie brzmiała dyskusja z udziałem Nowackiej, gdzie poruszano m.in. kwestie jak chronić młode pokolenie, w tym kobiety przed szeroko pojętym wpływem patokultury. W namiocie było nie więcej niż 200 osób, głównie w wieku rodzicielskim, co stanowiło ogromny kontrast wobec kilkudziesięciu tysięcy młodych ludzi, którzy w tym czasie słuchali swoich idoli.

Porównując przedstawianie kobiet w tekstach openerowych raperów z tematyką paneli trudno o bardziej schizofreniczny obrazek. Jakby na wielkiej, wielodniowej konferencji z udziałem 100 tysięcy osób pod hasłem „Jak zabijać wiewiórki” zorganizować poboczny, mikropanel dla garstki ludzi na temat „Jak bronić wiewiórek”. I właśnie to zestawienie przekazu artystów i tematów Let’s Talk było najbardziej intrygującym zjawiskiem tegorocznego Openera. Choć dodam mały pozytyw – właśnie takie sytuacje prowokują do pytań o odpowiedzialność społeczną organizatorów festiwali i koncertów. Na ile liczy się zysk, a na ile świadomość tego co promują. Pomijam fakt świadomości samych gości, a raczej gościń, które dyskutują o uprzedmiotowaniu kobiet w cieniu głównej narracji, w której kobiety są określane najczęściej jako du**.

I żeby było jasne, nie o samą wulgarność takiego czy innego artysty chodzi, bo przecież nikt z nas święty nie jest. Ani nawet o ich występy. Świata nie zbawimy. Ale o ten jeden aspekt – ich koncentrację w jednym miejscu przy jednoczesnym budowaniu wizerunku odpowiedzialności społecznej. Tym bardziej, że obecność Barbary Nowackiej, Rafała Trzaskowskiego czy Adama Bodnara na Openerze była wykorzystywana marketingowo i PR-owo, wybrzmiała niewspółmiernie do faktycznej rangi i faktycznego udziału jakie miały w Openerze. Dzięki temu można było odnieść wrażenie, że festiwal odpowiedzialnie pochodzi do spraw społecznych, podobnie jak Poland Rock (dawniej Woodstock) Jerzego Owsiaka. Tam jednak tematyka społeczna gromadzi tłumy i jest naprawdę ważną częścią festiwalu, a scena – mimo, że gromadzi bardzo mocne grupy to jednak ich przekaz się różni. Opener przypomina nieco działania pewnej popularnej sieci małych sklepów, które po brzegi wypełnione są produktami opakowanymi w plastik i folie. A na koniec klient dostaje jeden ekologiczny element - papierową torbę, w której ma ukryć całą plastikową zawartość. Let’s talk świetnie pełni rolę torby.