Czym był kiedyś dorobek życia? To zależy o jaki dorobek chodzi. Zależy też czy dorobek miał swoją określoną wartość materialną czy intelektualną. Dla większości Polaków w drugiej połowie XX wieku dorobkiem życia było mieszkanie, samochód, meble, telewizor. Dorabiano się przez dwadzieścia, a czasami nawet trzydzieści lat. Dorabianie oznaczało harowanie i nie rzadko kombinowanie. Bo dorabianie się stawiane było ponad wszystko. To była narodowa ucieczka od szarości życia i niekończąca się pogoń za zachodem.
Są lata 80-te, na ulicy słychać trzask zderzających się samochodów. Nie wygląda to groźnie, zwykła stłuczka. Z samochodów wysiadają kierowcy, szybko dokonują oględzin strat, łapią się za głowy, spoglądając na stłuczone reflektory i zaczyna się kłótnia. Padają obraźliwe wyzwiska, potem lament ile to wszystko będzie kosztowało. Wtedy w ich głowach przewija się ostatnie dwadzieścia lat harówy, oszczędzania, nie wyjeżdżania na wakacje, nie wychodzenia z domu. Przewija się dramatyczny obraz zdobywania nowych części, szukania warsztatu i skąd na to wszystko wziąć pieniądze. Te same lata, lecz akcja ma miejsce na promie samochodowo-osobowym. Prom przypływa do przystani, ludzie zaczynają pomiędzy samochodami zmierzać w stronę wyjścia. Jeden z pasażerów, przystanąwszy na chwilę opiera swoją niewielką torbę na masce jednego z samochodów. Fakt, nie powinien tego robić. Choć w sumie to nie wiem. Nagle kierowca dosłownie wyskakuje ze środka i robi pieszemu karczemną awanturę z prawie rękoczynami. Jakby mu właśnie ktoś wybił okno w samochodzie i pobił dziecko siedzące na tylnym siedzeniu. Tym dzieckiem byłem ja, a oba przytoczone przypadki były dowodem czym była harówa za czasów PRL-u. Nie ważne czy byłeś pracownikiem fizycznym czy umysłowym, jak kiedyś lubiono tym dzielić naród i jednocześnie straszyć dzieci w szkole. Wszyscy harowali aby osiągnąć dorobek życia. W zasadzie nikt nie cieszył się życiem, bo najważniejszy był dorobek, którego później trzeba było pilnować aby nikt go nie ukradł, nie porysował i żeby się jeszcze nie popsuł. Ten kto dorobił się stopni naukowych, nie miał nic poza swoim gabinetem na uczelni i skromnym mieszkankiem na osiedlu z wielkiej płyty, w którym jedynym dorobkiem były książki. W oczach większości społeczeństwa szacunek był, ale nie dorobił się. Zatem okazuje się, że wówczas najwięksi spryciarze to umownie pracownicy pionu technicznego, którzy mieli największe predyspozycje do dorobku. Pozostawmy to jednak do własnej oceny. A czy dziś młode pokolenie dorabianie się ma wpajane od dobranocki? Po pierwsze dobranockę można dziś sobie włączyć kiedy chcemy i może ona trwać dowolnie, nawet całą dobę. Po drugie wszystko czego dorobiliśmy się my, zapunktowało dziś u młodych. Każdy już posiada w swoim domu a nawet każdym pokoju ekran dowolnej wielkości, meble są tylko kwestią wyboru wzornictwa, a samochód jest tak oczywisty jak to, że weekend spędzimy na imprezie w modnym miejscu i nie koniecznie w towarzystwie elit rządzących naszym regionem. Poza tym samochód powoli zaczyna być niemodny. Ale dlaczego młode pokolenie nie haruje, nie dorabia się, nie odkłada? Spokojnie, haruje. Ale haruje na tyle, na ile potrzeba im środków aby zrealizować swoje własne cele. Młode pokolenie ma swoje życie, korzysta z jego uciech od chwili kiedy tylko może. Potrafi też oddzielić politykę od swojego życia. Obarczamy ich za takie podejście. Uważamy że to przez nich będzie coraz gorzej i stracimy cały dorobek naszego życia. A ja zaczynam uważać, że jednak czegoś się wciąż nie dorobiliśmy. Nie dorobiliśmy się zdolności rozumienia potrzeb młodego pokolenia i wszystko odmierzamy naszą miarą, myśląc że to jedyna droga aby coś osiągnąć. Wciąż myślimy, że musimy zarobić na siebie, nasze dzieci i nasze wnuki. Uważamy że bez nas świat się zawali. Nie zawali, bo choć wciąż mamy na niego wpływ, to nie ma takiej sytuacji, z której nie ma wyjścia. Dziś młode pokolenie korzysta z życia, nie musi czekać na zainstalowanie telefonu 5 lat, nie musi odkładać na lodówkę, na meblościankę, na samochód. Młode pokolenie nic nie musi. Musi tylko w razie czego ogarnąć sytuację jeśli nastąpi taki moment. Bez nas! Ważne byśmy my przy tym nie dorobili się nerwicy.