Europoseł, były premier Leszek Miller, autor wielu bon motów wielokrotnie dosadnie formułował swoje poglądy. Ostatnio stwierdził, że żyjemy w systemie autorytarnym i zmierzamy ku dyktaturze, którą będziemy mieli, o ile partia rządząca przedłuży jesienią swój mandat do rządzenia na kolejną kadencję. Aby sprawdzić czy w Polsce jest władza autorytarna warto skonfrontować nasze spostrzeżenia z definicją autorytaryzmu. Jest to bowiem ustrój polityczny, w którym władza jest skupiona w rękach przywódcy i jego najbliższego środowiska. Decyzje podejmowane przez przywódcę państwa autorytarnego zatwierdzane są przez podporządkowany mu parlament. W systemie tym ważne role sprawują narzędzia do tłumienia przejawów działalności opozycyjnej i niezadowolenia społecznego, głównie siłowo -represyjne.

Według autora książki „Nowy autorytaryzm” prof. Macieja Gduli partia obecnie rządząca w Polsce, czyli „Prawo i Sprawiedliwość” to zjawisko wymykające się zaszufladkowaniu. Jak stwierdzono w raporcie z badań, będącym podstawą do napisania tejże książki, kiedyś autorytaryzm był wprost wymierzony w demokratyczne rządy i miał być antidotum na zdegenerowany parlamentaryzm. Dziś korzysta z demokratycznego imaginarium i poszukuje uprawomocnienia przez szeroką mobilizację i głosowanie. Według autorów raportu działania Jarosława Kaczyńskiego, które pozornie mu szkodzą, tak naprawdę stanowią źródło poparcia dla jego rządów. Ten nowy fenomen Gdula nazwał neoautorytaryzmem. Z kolei na postawie, wydanej w bieżącym roku, książki pt. „Spin dyktatorzy. Nowe oblicze tyranii w XXI wieku”, którą napisali Sergei Guriev i Daniel Treisman można podjąć próbę oceny jak daleko mamy do dyktatury i czym ona jest we współczesnym, ultranowoczesnym świecie.

Obecnie, w okresie modernizacji i globalizacji, walcząc o kontrolę nad społeczeństwem gros dyktatorów rezygnuje z przemocy na rzecz technik spinu, czyli wyrafinowanej manipulacji uznając ten sposób działania jako ścieżkę przyszłości i możliwość wygrywania wyborów. Dyktatura spinu opiera się na fikcji i przedstawianiu dyktatora jako kompetentnego i dobrotliwego demokraty działającego dla dobra wspólnego i kultywującego wizerunek umiaru i pobożności. Według autorów książki ten nowy model dyktatury, której celem jest utrzymanie monopolu na władzę polityczną, opiera się na genialnej wnikliwości i przekonaniu, że zamiast terroryzować obywateli zręczny przywódca może ich kontrolować i zmieniać ich przekonania na temat świata. Niestety większość ludzi wierzy pozorom, a nie dąży do prawdy i wierzy w iluzje. Dlatego taki przywódca może oszustwem nakłonić ludzi do uległości, a nawet do entuzjastycznego poparcia. Zamiast stosować represje nowi dyktatorzy manipulują informacjami. Są jak spin doktorzy w krajach demokratycznych – czyli specjaliści od technik spinu w zwodniczy sposób przedstawiający fakty tak, by były korzystne dla polityka, który ich zatrudnił. Współcześni dyktatorzy spinu wykorzystują partykularne interesy i sympatie oraz uprzedzenia kulturowe. Zatrudniają sondażystów i konsultantów politycznych oraz produkują wyreżyserowane programy z „pytaniami od obywateli”. To zręczni manipulatorzy jak Victor Orban na Węgrzech czy Lee Hsien Loong w Singapurze – władca, który udaje uniżonego sługę ludu. Spin dyktatorzy pracując nad stworzeniem coraz skuteczniejszych metod kontroli społeczeństwa odgrywają rolę demokratycznych przywódców. Nadal są członkami międzynarodowych instytucji i manipulują nimi od wewnątrz. Skutecznie naruszają cyberbezpieczeństwo innych państw. Stąd apele międzynarodowych organizacji, aby duże firmy technologiczne opracowały systemy, które będą mogły chronić i wspierać globalną demokrację.

Spin dyktatorzy najlepiej czują się jednak w świecie cynizmu i relatywizmu. Dążą jednocześnie do pełnej kontroli prasy oraz większości stacji telewizyjnych i radiowych, którym zapewniają korzyści z emisji państwowych spotów i dotacji. W tych mediach lojalni dziennikarze oczerniają każdego liczącego się rywala i kwestionują patriotyzm opozycji. Z kolei często nieliczne krytyczne media spotykają się z pozwami i karami lub groźbą utraty licencji. Dyktatorzy spinu chcieliby, żeby obywatele im ufali, a nieufnie odnosili się do Zachodu. Jednak Zachód ma coś, czego oni nie cenią: ideę liberalnej demokracji łączącą wolne wybory z praworządnością, swobodami obywatelskimi chronionymi przez konstytucję oraz instytucjonalnymi mechanizmami kontroli i równowagi.

Autorzy twierdzą, że można się oprzeć współczesnej dyktaturze, która stała się synonimem autorytaryzmu i autokracji. Warunkiem jest, aby koalicja sił demokratycznych skupiła się na kwestiach, co do których panuje zgodność, a w nawias wzięła tematy sporne. Z pewnością brak zgody zagraża spójności opozycji i przybliża klęskę sił demokratycznych. W każdym współczesnym społeczeństwie jest grupa obywateli wykształconych, z obyciem medialnym i międzynarodowym, sprawnie pozyskująca informacje polityczne, potrafiąca przejrzeć kłamstwa i manipulacje władzy. Jej zaangażowanie, odważne włączenie się w nurt debat publicznych może umożliwić politykom nurtu demokratycznego zdobycie, niezbędnego do zmian, poparcia społecznego.