Mówią, że ich misją jest odczarowanie muzyki chóralnej, która wcale nie musi być hermetyczna ani też przesadnie poważna. Na scenie sięgają po muzykę filmową i największe przeboje gwiazd polskiej i światowej sceny rozrywkowej - w ich wykonaniu usłyszymy m.in. „City of Stars” z obsypanego Oscarami musicalu „La La Land”, „Shallow” z repertuaru Lady Gagi czy ukochane przez przez publiczność „Bohemian Rhapsody” zespołu Queen. Gdyński chór Razzle Dazzle obchodzi w tym roku piąte urodziny, a już zdążył wystąpić w kilku programach telewizyjnych, zaśpiewać u boku gwiazd na deskach sopockiej Opery Leśnej i zebrać pokaźną ilośc nagród na międzynarodowych i krajowych festiwalach muzycznych.
Na początku była przyjaźń. Miłość do muzyki i chęć do stworzenia czegoś, czego trójmiejska scena muzyczna jeszcze nie widziała. Urszula Kokoszka, pochodząca z Lublina historyczka sztuki, kulturoznawczyni i instruktorka teatralna oraz Zuzanna Popiołkiewicz – absolwentka Państwowej Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki, dyplomowana dyrygentka i prawniczka – spotkały się w Muzeum Emigracji, gdzie obydwie pracowały m.in. przy koordynacji projektu „Emigra – Symfonia bez końca”.
- Szybko okazało się, że świetnie się dogadujemy, mamy podobne, nieokiełznane temperamenty i ogromną chęć, żeby zrobić razem coś więcej – mówi Urszula Kokoszka, dyrektorka i jedna z założycielek chóru Razzle Dazzle. - Moi rodzice poznali się w chórze, więc miłość do śpiewania mam poniekąd we krwi, Zuzia natomiast, mimo bardzo młodego wieku, była dyrygentką z dużym doświadczeniem i sporą siecią kontaktów w Polsce i za granicą, nasze myśli naturalnie zmierzały więc w kierunku powołania do życia chóru. Większość uczelni, z którymi kontaktowałyśmy się wtedy w tej sprawie nie była zainteresowana tematem, brakowało im konkretnych planów i funduszy. Przez kilka miesięcy odbijałyśmy się od przysłowiowej ściany, ale dzięki Laboratorium Innowacji Społecznych, w którym zaczęłam wkrótce nową pracę, mogłyśmy w końcu liczyć na udostępnienie sali na próby. Razem z Justyną Majewską, współzałożycielką naszej fundacji ŚPIEWAJ! zorganizowałyśmy pierwszy nabór. Na ogłoszenie na facebooku odpowiedziało wówczas nieco ponad 20 osób, kilkanaście z nich pomyślnie przeszło przesłuchania i już po dwóch miesiącach po raz pierwszy stanęliśmy na trójmiejskiej scenie ze skromnym repertuarem. Po 5 latach jest nas blisko 50-cioro, więc tempo przyrostu mamy całkiem imponujące – dodaje.
Olśniewająca wrzawa
Razzle Dazzle to w wolnym tłumaczeniu z języka angielskiego olśniewająca wrzawa, zamieszanie, a to doskonale oddaje charakter gdyńskiego chóru.
- W naszych szeregach są osoby w różnym wieku, o różnych temperamentach i zainteresowaniach – prawnicy, architekci, urzędnicy czy pracownicy korporacji. Jest też kilka osób z wykształceniem muzycznym, np. chórzystka Opery Bałtyckiej. Taki koktajl potrafi dać na scenie niesamowitą energię, choć na koncertach wszyscy staramy się być maksymalnie skupieni – mówi Urszula Kokoszka. - W końcu muzyka, zwłaszcza chóralna, to kawał naprawdę ciężkiej pracy. Nikt na widowni, o ile sam nie ma doświadczenia jako chórzysta, nie przypuszcza nawet, ile wysiłku trzeba włożyć w doprowadzenie do perfekcji jednego utworu. A ponieważ właśnie „szlifujemy” jeden z utworów grupy Queen, wiemy nadzwyczaj dobrze, czym są wysiłek i koncentracja w czasie prób – podkreśla.
Nietypowy dla chóralistyki repertuar to znak rozpoznawczy Razzle Dazlle. Tuż obok charakterystycznej czerni, bieli i poziomych pasków, które od początku są istotnym elementem budującym identyfikację wizualną zespołu.
- Na pewno chcemy się wyróżniać i na razie wychodzi nam to całkiem nieźle – podkreśla Zuzanna Popiołkiewicz, dyrygentka. - Staramy się nie powtarzać repertuaru śpiewanego już przez inne chóry. Tworząc program zawsze szukam popularnego utworu, który zabrzmi nieco inaczej w wykonaniu chóru, czegoś, co zaskoczy publiczność, przekona ją, że chór jest instrumentem o ogromnych możliwościach. Często też śpiewamy aranżacje zrealizowane specjalnie dla nas – ostatnio np. pięknie reinterpretujemy utwór „Dwa serduszka” ze ścieżki dźwiękowej do filmu „Zimna Wojna”, motywy z ukochanej przez dzieci i rodziców „Krainy Lodu” czy rockandrollowe klasyki Beach Boys. Pracujemy również nad spójnością wizerunkową z naszym programem - do koncetrów podchodzimy z powagą i szacunkiem, ale nie dla nas satynowe togi oraz czarne garsonki. Jesteśmy grupą energicznych ludzi i kochamy muzykę – mówi dyrygentka.
Na przekór pandemii
Bycie członkiem chóru to, jak zgodnie przyznają Zuzanna i Ula, przede wszystkim możliwość poznawania nowych ludzi połączonych miłością do muzyki i niesamowita satysfakcja, którą odczuwa się podczas występu i już po jego zakończeniu. Ale to także wyzwania i mnóstwo ciężkiej, systematycznej pracy – zarówno po stronie koordynatorów, jak i samych chórzystów.
- Jednym z największych wyzwań, przed którymi stanęliśmy niedawno, był oczywiście wybuch pandemii. Byliśmy wtedy bardzo młodą, zaledwie 3-letnią organizacją, wiedzieliśmy, że długiej przerwy bez prób i wzajemnego kontaktu możemy po prostu nie przetrwać. Ale nasza dyrygentka, Zuzia, to osoba, która zazwyczaj poddaje się ostatnia, postanowiłyśmy więc, że przez okres lockdownu będziemy kontynuować próby ...na zoomie – mówi Urszula Kokoszka. - Nie tylko udało nam się przetrwać – przez prawie 2 lata, z krótkimi przerwami na próby na żywo, spotykaliśmy się online, zorganizowaliśmy nawet przesłuchanie nowych członków, warsztaty ruchowe i emisyjne oraz nagraliśmy teledysk do utworu “Barbar’ Ann”, który przyniósł nam Złoty medal w kategorii pop & jazz na 2nd World Virtual Choir Festival (Światowym Festiwalu Wirtualnych Chórów) w Bandung w Indonezji oraz nagrodę specjalną za najlepszą artystyczną wizualizację.
Od momentu założenia chóru w 2017 lista osiągnięć Razzle Dazzle systematycznie się wydłuża. Fundacja “Śpiewaj!”, pod skrzydłami której działa chór, została w 2022 roku wyróżniona nagrodą dla najbardziej kreatywnych i zaangażowanych gdyńskich organizacji pozarządowych. Oprócz wspomnianych wcześniej wyróżnień na festiwalu w Indonezji chór wywalczył też m.in. złoto na 18. Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Chóralnej Mundus Cantat w Sopocie w kategorii spiritual, gospel, jazz, zrealizował dwa teledyski, zaśpiewał w towarzystwie Dawida Kwiatkowskiego na scenie sopockiej Opery Leśnej oraz wziął udział w kilku innych projektach telewizyjnych, m.in. „Mam talent” i „Projekt Lady” dla telewizji TVN.
- Każde z tych przedsięwzięć to ogromny stres i wysiłek, czasami – jak w przypadku koncertu z Dawidem Kwiatkowskim – trzeba było spędzić bite dwa tygodnie na maratonie prób, tylko po to, by pojawić się na scenie na kilka minut – mówi Zuzanna Popiołkiewicz. - Ale ten koncert dał nam ogromną satysfakcję. Oprócz kilku osób z muzycznym wykształceniem jesteśmy przecież grupą amatorów, a do wspólnego zaśpiewania piosenki zaprosił nas jeden z najbardziej popularnych obecnie w Polsce piosenkarzy. Takie doświadczenie wystąpienia przed kilkumilionową publicznością przed telewizorami i przysłowiowe „przybicie sobie piątki” za kulisami z Kayah czy Beatą Kozidrak jest po prostu bezcenne, a udało nam się to właśnie dzięki chórowi – podkreśla dyrygentka.
Muzyczna sztafeta pokoleń
Oprócz regularnych prób i koncertów, chórzyści biorą udział w wyjazdach szkoleniowych i udzielają się w bardziej nietypowych muzycznych wyzwaniach o szerszym zasięgu, jak chociażby realizacja programu telewizyjnego.
- Liczę na to, że Razzle zostaną w końcu wsparte przez mecenat lub instytucję o profilu muzycznym – to zapewniłoby naszemu chórowi wieloletnią perspektywę działania. Cały czas borykamy się z bardzo fundamentalnymi problemami, jak choćby udostępnienie sali na próby czy uszycie profesjonalnych kostiumów scenicznych, na które ciągle brakuje nam funduszy. – podkreśla Zuzanna Popiołkiewicz. - Na pewno też marzy mi się zabranie Razzli za ocean, by zaśpiewali z orkiestrą symfoniczną repertuar polski, czeka na nas Toronto Simfonietta prowadzona przez maestro Macieja Jaśkiewicza, znanego działacza Polonii w Kanadzie. Za oceanem od razu moglibyśmy odwiedzić też Detroit, gdzie ruch chóralny jest silnie rozwinięty i Chicago, gdzie mam zaprzyjaźnionych dyrygentów. Tam widzę repertuar współczesnej polskiej piosenki. Mamy także plany na Fundację „Śpiewaj", marzę by powstały kolejne chóry inspirowane Razzlami, by powstała mała sztafeta pokoleń, gdzie małe dziecko śpiewające w chórze dla najmłodszych będzie mieć możliwość rozwijania swoich umiejętności w chórze dla nastolatków, a następnie dla dorosłych. Rozśpiewamy całe Trójmiasto! – dodaje z entuzjazmem.
Mądrość, ukojenie, siła
Razzle Dazzle to nie tylko kolejny z elementów w codziennym grafiku jego członków – to wspólna pasja, praca nad repertuarem i, jak zgodnie przyznają Urszula oraz Zuzanna, coś, co realnie zmienia ludzkie życie.
- W muzyce znajdujemy mądrość, ukojenie i siłę, jest to bardzo szlachetna dziedzina sztuki – mówi Zuzanna Popiłkiewicz. - Wiem, że niektóre osoby z naszego zespołu śpiewają i uczą się zasad muzyki tylko dzięki naszemu chórowi i to mi daje duży napęd do pracy z tym zespołem. W naszym chórze było trochę osób, które wpadły w jakiś wir praca- dom- sen- praca i bardzo chciały to zmienić. Mamy dużo mam, które na co dzień prowadzą dom, wychowują dzieci i często po prostu nie mają chwili dla siebie. Uwielbiam moment, gdy widzę tych ludzi najpierw na próbie, wiedząc, że bardzo dużo poświęcili, by tu być, czasem są zdenerwowani, często w biegu, a potem na koncercie, gdy nagle muszą wystąpić na scenie, nauczyć się wielu rzeczy, przesadnie umalować się, wejść w rolę i dać z siebie bombę energii. Czuję wtedy, że budujemy tym ludziom niezapomniane wrażenia i wspomnienia. Po prostu robimy coś dobrego – mówi z dumą dyrygentka.