Przyznam, że się zmęczyłem. Nie, nie życiem, ale polityką. Zaczęło się od stopniowego pomijania moich ulubionych programów publicystycznych jak „Kawa na Ławę”, czy też „Czarno na Białym” w TVN24. Potem przyszedł czas na wiadomości. Z dziennikarskiego obowiązku potrafiłem obejrzeć kolejno „Wydarzenia” w Polsacie, w ich trakcie przeskoczyć na „Fakty” w TVN, by zakończyć na „Wiadomościach” w TVP. Moja absencja zaczęła się jednak zwiększać. Najpierw pojawiły jednodniowe przerwy, potem zaczęły się wydłużać. Dzisiaj oglądam już incydentalnie.

Po telewizji przyszedł czas na socjale, czyli to co wyskakuje nam automatycznie z racji obserwowania. Tutaj politycy rozpędzili się na dobre. Ich wpisy mają dwie główne kategorie. Pierwsza to „Gloria i chwała”, czyli publikowanie wszystkiego co dotyczy ich pracy w kontekście nieustannych osiągnięć, sukcesów, gratulacji, wręczenia nagród, udzielania wsparcia. Do tego dochodzą posty z kategorii „jestem fajna/fajny”. Siłą rzeczy najwięcej obserwuję samorządowców, więc najczęściej to ich niesamowitą i wręcz nadludzką dobroć, życzliwość i mądrość obserwuję.

Druga kategoria wpisów to wskazywanie absolutnego zła po drugiej stronie politycznej barykady, nieważne czy słusznie czy nie, czy jest to mocno nagięte czy nie. Każda okazja jest dobra do uderzenia w przeciwnika. Jako dziennikarz mam większe możliwości dotarcia do źródeł i muszę przyznać, że tutaj skala manipulacji stale rośnie. Ciężko to obnażać, a i użytkownicy socjali śledzący polityków najczęściej kierują się emocjami, stąd są w ocenie sytuacji zero - jedynkowi. Wszelka dyskusja nie ma sensu.

Idą wybory, więc wrzutek polityków będzie znacznie więcej. Jako dziennikarz raczej nie mam wyboru, z obowiązku muszę obserwować niektórych polityków, ale przyznaje, że jest to coraz trudniejsze. Dlatego coraz częściej staram się scrollować ich posty, bez większego wnikania w ich treść.

Polityka zawsze była kategorią ciężką, ale dzisiaj zamieniła się w psychozę, a im dłużej ją oglądamy tym stajemy się bardziej nakręceni, radykalni, nietolerancyjni, po prostu niefajni. Zróbcie test. Usiądźcie w dobrym nastroju, w wolnym dniu przed telewizorem lub komputerem obejrzyjcie jeden lub dwa programy z politykami, może jakieś wiadomości. Przez godzinę, może dwie. A potem zajrzyjcie do ich socjali. W jakim będziecie stanie. Nie wykluczone, że jak większość komentujących polityczne posty. Pełne emocji, po prostu szaleńczego wkur…. Aż do wyładowania. I tak do kolejnego razu. Stąd możemy wybierać – słuchanie i oglądanie polityków albo zdrowie.

Nie oznacza to wcale, że nie powinniśmy się interesować tym co nas otacza. Wprost przeciwnie. Z mojego punktu widzenia dzisiaj najbezpieczniejsza jest prasa i portale. Te profesjonalne, piszące o faktach. Nie, nie są idealne, są gorsze i lepsze, też potrafią wkurzać, coś nagiąć. Ale nie widać i nie słychać polityków. Są poddani obróbce, a im bardziej profesjonalny dziennikarz tym lepsze sedno wyjęte z ich przekazu. Można wybierać w tematyce. To jak z filmami. Zamiast chodzić do kina, czy też włączać telewizję, by obejrzeć akurat film, który leci korzystamy z platform streamingowych. Włączamy w nich to chcemy i kiedy chcemy.

A co do dyskusji. Jest ona niezbędna, przede wszystkim z tymi, co mają odmienne od nas zdanie. Nie na FB, ale w realu. Bez polityków. Być może to moment, by wreszcie się zastanowić, czy chcemy tak funkcjonować w nieskończoność, głosując stale przeciw, a nie za i wybierając nieustannie mniejsze zło? To przecież od nas zależy, nie od polityków.

Choć w Prestiżu nie unikamy tematów ważnych i trudnych to jednak staramy się, by treści były zbalansowane. Obok tych, które pobudzają do refleksji, a czasem nieco zaczepiają, są i te które mają dać radość, przyjemność i odpoczynek. Jeżeli więc nie siedzicie teraz w socjalach zapraszam Was do comiesięcznej podróży w ciekawe miejsca i na spotkania z wyjątkowymi ludźmi.