Odmrażamy pilnie tematy!
Co podsłuchałem u deweloperów na temat mieszkań i nowych inwestycji
Odmrażamy pilnie tematy!
Co podsłuchałem u deweloperów na temat mieszkań i nowych inwestycji
W roku 2021 budowano w Trójmieście dziesiątki nowych osiedli, a w 2022 ogłoszono rozpoczęcie prac dotyczących wyłącznie dwóch czy trzech drobniejszych tematów. To był trudny rok dla branży - prawdziwa próba i ogromna dezorientacja. Bo rozpędzony pociąg nagle zaczął się toczyć siłą bezwładu. A chwile wcześniej szliśmy przecież na rekord…Przypominają mi się rozmowy z deweloperami, które przeprowadziłem w maju 2022: „Panie Janku nikt nie przychodzi. Nasze biura sprzedaży stoją puste. Może pana klienci coś kupią?”. Znajomy, który powiedział te słowa już pracuje w innej firmie. I takich jak on jest więcej.
Szkoda też trochę Trójmiasta, bo kryzys wywołany wojną nastał w momencie, gdy staliśmy się mocną marką w kraju, dzięki takim spektakularnym działaniom jak odbudowa Wyspy Spichrzów czy stworzenie w Oliwie mocnego centrum biznesowego. W rozmowach z inwestorami z Warszawy to te dwa elementy wymieniane są jako znak przemiany i dowód na to, że Trójmieście dużo się dzieje i warto tu zainwestować. Oczywiście ma to swoje mroczne strony - centrum Gdańska staje się skansenem, a Sopot jest masowo wykupywany pod „letnie apartamenty”, ale to temat na osobny felieton…
Jak odnalazły się w tej sytuacji pracownie projektowe? Tutaj bardzo różnie choć najbardziej chyba ucierpiały mniejsze jedno-dwu osobowe biura, które żyły z projektów niewielkich mieszkań. Bo tych tematów zwyczajnie było w minionym roku mniej.
W nieciekawej sytuacji znaleźli się także ci, którzy kupowali mieszkania na kredyt po to, by je wynająć. To zwyczajnie biznesowo przestało się spinać. Bo jak inwestować w lokale, jeśli sytuacja na rynku jest niestabilna, a wysokość rat kredytów szybko rośnie w trudny do przewidzenia sposób? Mieliśmy więc z jednej strony spadek zainteresowania mieszkaniami jako tematami inwestycyjnymi, a z drugiej strony zrozpaczonych inwestorów, którzy na kredyt rozpoczęli budowy swoich domów. Tylko, że po zmianie wysokości rat i wzroście cen materiałów budowlanych nie starczyło już im pieniędzy na wykończenie tych domów. Także domków letniskowych – w internecie pojawiły się wyjątkowe zdjęcia: oto nad jeziorem stoi Porsche (zapewne na leasingu), a obok nieskończony dom - do sprzedania oczywiście, a Porsche do negocjacji. W końcu dopaść można było (i ciągle jest taka szansa, ale to krótkie okienko) dom nad jeziorem. Tu trzeba się śpieszyć, bo takie desperackie wyprzedaże szybko się skończą jak gospodarka odpali na dobre.
I dochodzimy do roku 2023: po roku dezorientacji i potykaniu się o własne biegnące nogi, kolejny rok przyniósł gwałtowne ożywienie. W połowie stycznia rozdzwoniły się telefony: „Panie Janku pilnie odmrażamy tematy! Kiedy możemy realizować projekt? Dość mocno nam się śpieszy”. Trudno się dziwić, jak to mawia naczelny maestro od bankowości: jesteśmy na „płaskowyżu inflacyjnym” i zaraz może się okazać, że inflacja gwałtownie zacznie spadać. A jeśli tak się stanie to automatycznie wzrośnie popyt, ale zabraknie mieszkań. A to realne zagrożenie dla deweloperów, dlatego wiedzą, że muszą się śpieszyć.
Za nami też kolejne spotkanie Banku Centralnego bez podwyżki stóp procentowych. Dodatkowo na początku lutego KNF obniżył wymagania kredytowe, co znacznie zwiększa zdolność kredytową. Wszystko wskazuje na to, że wracamy do gry. Rok 2023 zapowiada się jako moment rozpędzania się, a 2024 jako rok, w którym nowe inwestycje w mieszkaniówce ruszą pełną parą. Oczywiście wszystko zależy od losów wydarzeń za naszą wschodnią granicą, ale zdaje się, że rynek nieruchomości lada dzień znów nabierze rozpędu.