W okresie pandemii, kiedy światowa gospodarka stanęła niemal z dnia na dzień, wydawałoby się że wszystko runie. Owszem sporo z nas zostało zatrzymanych i musieliśmy się solidnie gimnastykować aby przetrwać ten czas w jednym kawałku. Mam na myśli nasze biznesy duże i małe. Nagle też zaczęły do nas docierać informacje o wzmożonych zakupach nieruchomości, samochodów i co najbardziej zaskakujące, kolejnych luksusowych jachtów.

Wątek luksusowych jachtów jest o tyle ciekawy, że nagle inwestorzy postanowili zlecać budowę jednostek nowej generacji. Chodzi tutaj nie o same technologie, a o to że jacht, a raczej statek ma być ich nowym miejscem pobytu dłuższym niż tydzień i nie koniecznie w okresie wakacyjnym. Ich nowe jednostki mają być zdolne do pokonywania większych odległości, gromadzenia zapasów na wiele miesięcy, a niektóre nawet mają być wyposażane w broń i amunicję. Zaczęto też budować luksusowe jednostki zdolne do poruszania się po akwenach ekstremalnych, pełnych gór lodowych. W zasadzie nic dziwnego, ludzie bogaci chcą więcej, dalej i szybciej. To że budują nie pierwszy, nie drugi a w wielu przypadkach trzecią jednostkę może bulwersować. Mnie już bulwersuje posiadanie w garażu pięciu samochodów, a co dopiero trzech statków. No dobrze, nie mój interes, nie moje pieniądze i nie moje życie. Pełna zgoda. Nie jestem też wyznawcą wszelkich teorii spiskowych, choć niektóre są ciekawe i świetnie nadają się choćby na kolejne scenariusze filmowe. No ale czyż same filmy często już nie zwiastują naszej przyszłości? Uważam, że w dużym stopniu tak. Ja osobiście nie tyle co wierzę, ale bardzo obawiam się, że moje dzieci dożyją epoki Mad Max. Przecież w tym tempie niszczenia planety dzieli nas od niej zaledwie 20-30 lat. Wielu pewnie w tej epoce odnajdzie się jak ryba w wodzie, a szalonych Maksów będą setki. Skoro o rybach i wodzie, to niewielu z nas doświadczyło jak potężną materią są morza i oceny. Zajmują one 71% powierzchni naszej planety i pełnią kluczową rolę dla życia na Ziemi. Wytwarzają większość dostępnego tlenu oraz regulują klimat. Są domem dla tysięcy różnych gatunków zwierząt morskich. No i wystarczy już tych internetowych mądrości. Kilka dni temu natknąłem się na informację prasową o powstającym największym obiekcie pływającym jaki człowiek ma stworzyć. Projekt nosi nazwę Pangeos na cześć kontynentu Pangea, który istniał 200-335 mln lat temu. Niezły rozrzut, 135 mln lat. Ten jacht, a raczej pływające miasto będzie miało powierzchnie ok 33 hektarów! Kształt jachtu będzie przypominać żółwia. Zamieszkać ma na nim 60 tysięcy osób! Ilu z nich będzie usługiwać pozostałym? Pewnie połowa. Uff, może jest tam szansa i dla mnie. Jacht będzie wyposażony w napęd elektryczny zasilany w 100% z baterii słonecznych i uwaga nie będzie zawijał do żadnego portu, a przemieszczał się przed siebie z prędkością 10 węzłów. Nic dziwnego skoro będzie miał 30 metrów zanurzenia i który port przyjmie jednostkę o szerokości 610 metrów. Energia ma być również pozyskiwana z ruchu fal i z wiatru. Czy ktoś już odczytuje coś pomiędzy wierszami? Nie? Pangeos będzie tak zaprojektowany, że do jego wnętrza będą mogły wpływać inne jednostki, pewnie też napędzane energią słoneczną. Znajdą się też lądowiska dla śmigłowców i samolotów. Czyżby dronów napędzanych energią słoneczną? Dziś jedynym problemem wydaje się brak miejsca, gdzie miałby być wybudowany ten jachcik, ale i z tym sobie poradzono. Otóż zdecydowano, że osuszy się hektar morza i zbuduje wokół tamę. A gdzie? W Arabii Saudyjskiej w King Abdullah Port. A ile to wszystko ma kosztować? A jedyne 8 miliardów dolarów. Nie trzeba się specjalnie przejmować, gdyż dziś 2-3 osoby mogą to już sfinansować. A kiedy wodowanie? Budowa jachtu rozpocząć się ma w 2033, a jej koniec przewiduje się 8 lat później. No to łączymy kropki czy już z samych filmów wiemy jak będzie? Nie ma trapu, nie ma lądu, nie ma autostrady, stacji benzynowej, to co to oznacza? Że czeka nas zasiedlanie oceanów z dala od spalonej przez tych samych ludzi ziemi. Ludzkość przetrwa jak zwykle kosztem miliardów innych istnień i obawiam się, że sprawcom znów ujdzie wszystko na sucho.