Na czym polega piękno kraju? Określamy je zwykle przyrodą i zabytkami. Piękne są tropikalne wyspy, pustynia, bezkresne stepy, piękne są góry, piękne są lasy, morza, rozlewiska rzek i jeziora. Piękne są też wsie, osady i miasteczka. Mówi się też jaka piękna jest nasza Polska z lotu ptaka. I to jest prawda. Polska widziana z góry jest faktycznie jak nie Polska i aż się wierzyć nie chce, że schodząc na ziemię to zupełnie inny kraj.
Gdyby cofnąć się o jakieś 200 lat do roku 1822, to nasz polski interior cały pokryty był strzechą, chaty były drewniane, miasteczka miały swój spójny charakter, budowane wg jakiegoś określonego wzorca i budulca. Patrząc na to wszystko z pewnej odległości wydawało się, że wszystko wyrosło z ziemi i wtopione jest w otaczającą nas przyrodę. Dziś kiedy udamy się w ten nasz polski interior doznajemy prawdziwego szoku. Tak jak Polski pejzaż jest jednym z piękniejszych i jest na czym oko zawieszać, tak jego współczesna zabudowa to prawdziwy koszmar. Czy ktoś zwrócił uwagę na to jak nasza „wiejska” architektura jest dziś zdegenerowana brakiem spójności? To istny chaos stylów. Każda wieś, każde miasteczko jest zdominowane przez pstrokaciznę architektoniczną. Nikt w gminach od dziesiątek lat do dziś nie ma kontroli nad spójnością lokalnej architektury. Wsie, gminy i miasteczka wyglądają podobnie jak te choćby na Węgrzech. Wszystko po swojemu, każdy dach inny, elewacje, jeszcze te z lat 70-tych pokryte tłuczoną ceramiką, oraz te które na zawsze skazane zostały na jej brak. Każdy dom w innym kolorze. Najnowszym trendem polskiego interioru są panele fotowoltaiczne instalowane dosłownie hurtowo gdzie się da. Najbliższe nam Kaszuby wyglądają dziś jak jeden wielki fotowoltaiczny szołrum i skansen. Zdarzają się już tylko pojedyncze budynki z cegły czy drewna obrazujące i dokumentujące kiedyś powszechnie panujący styl w danym regionie. Często słyszę ale to ładne, klimatyczne. Tylko dlaczego stoi puste i za chwilę zostanie zburzone, bo 90% wsi już jest zdominowane przez koszmarne domy pokryte kolorową blachą falistą. Dlaczego nikt przez te lata nie pilnował aby nie gwałcić naszej architektury? Coś w nas chyba jest nie tak. Po II Wojnie Światowej maglowaniem naszej świadomości zajęła się komunistyczna doktryna, która skutecznie wybiła z naszych głów poczucie piękna i harmonii. Do dziś pokutuje bezguście. Komuniści stworzyli nowy rodzaj urzędnika, który zniszczył nasz interior i to moi drodzy jest już nie do uratowania. Polska prowincja i jej zabudowa to koszmar tego kraju. Nigdy nie będziemy polską Prowansją ani Toskanią, i pogoda nie ma tu nic do rzeczy. Spieprzyliśmy nasze strzechy uznając je za przeżytek. Ceglane domy zamieniliśmy na kolorowe koszmarki i w efekcie stworzyliśmy skansen kiczu. Zniszczyliśmy cegielnie bo zastapiły je fabryki pustaków, sajdingu i blachy falistej, a my to łyknęliśmy bez żadnej refleksji. Jesteśmy mistrzami zaśmiecania naszej przyrody. Gdziekolwiek ktoś z lokalesów podzieli część swojej ziemi na działki rekreacyjne, natychmiast po ich zakupie powstają lokalne koszmarki. Ktoś przywiezie przyczepę i ją obuduje deskami, kto inny kupi pierwszy z brzegu projekt drewnianego domku, ktoś też z grubej rury postanowi coś jednak wymurować, a kto inny wystawi swój pałacyk wzorem zrób to sam. Ale nikt z gminy tego nie zakwestionuje. Najgorsze jest to, że sami użytkownicy są z tego zadowoleni, bo mają swój kawałek działki i domek. Widzą tylko koniec swojego ganka i stołu. Spieprzyliśmy nasz interior koncertowo. Jeśli jednak znajdziesz się np. w Bieszczadach, masz jeszcze szanse na odnalezienie kawałka bezkresu bez koszmarków polskiej architektury. Choć to Podkarpacie, to dopatruję się w Bieszczadach wspólnych cech z Toskanią. Jeśli wjedziesz jednak do cudownie brzmiącej nazwą Ustrzyk Dolnych czar pryśnie, gdyż ktoś nie wiedzieć dlaczego doprowadził do tak koszmarnego wyglądu tego cudownie położonego miasteczka.
Dziś podziwiamy włoski interior i te niesamowite małe miasteczka i wsie wtopione w zbocza i szczyty gór. Patrząc na nie mamy wrażenie, że to dzieła sztuki, że stworzyli je wybitni architekci, albo pan bucek jak to woli. A to tylko bardzo skromne miasteczka i osady, powstałe z kamienia w trudnym terenie i zamieszkałe przez ludzi, których życie było ciężkie i bardzo skromne. W wielu przypadkach są to miasteczka mocno wyludnione. Elewacje, stolarka okienna i drzwiowa są nierzadko w opłakanym stanie, a mimo to w całości wszystko cieszy oko. Ktoś w tym kraju jednak nad tym czuwał i wciąż to robi. I choć mówi się że 50% lokalnych budowli jest tam nielegalna, to jednak lokalna ludność ma w genach to czego nie mamy my. Nie wyrzeka się i nie wstydzi swego pochodzenia i szacunku do tradycji.