Obecnie większość mieszkańców krajów europejskich żyje i pracuje w stanie niepewności, głównie ze względu na toczącą się wojnę za naszą wschodnią granicą, politykę Federacji Rosyjskiej i szereg konsekwencji z tego wynikających, jak na przykład zagrożenie w zakresie dostaw paliw energetycznych. Dlatego też Unia Europejska oraz szereg rządów krajów naszego regionu realizuje politykę informacyjną zmierzającą do uspokojenia nastrojów, zmniejszenia poziomu niepewności i zagrożenia poprzez podejmowanie realistycznych i praktycznych programów. Podając często trudną do zaakceptowania prawdę budują zaufanie pomiędzy obywatelami a rządzącymi. Uprzedzają mieszkańców swoich krajów o możliwych podczas zimy problemach z dostawami energii uruchamiając projekty oszczędnościowe. W Niemczech masowo wymienia się oświetlenie na klatach schodowych i korytarzach wykorzystując czujniki czasowe. Eliminuje się lampy sodowe, a zwykłe żarówki zastępuje się ledowymi. Modernizuje się oświetlenie uliczne i biurowe. Niektóre wspólnoty mieszkaniowe już zmniejszyły zużycie energii elektrycznej o ponad 40%. Podobne działania podejmuje się w zakresie energetyki cieplnej oraz gospodarki wodnej. Uprzedzając o konieczności oszczędzania w tych trudnych, nadzwyczajnych warunkach umożliwiono spokojne przygotowanie się społeczeństwa do nadchodzących trudnych miesięcy, a może i lat. U nas oczywiście są już wyłączenia, na przykład oświetlenia ulicznego, ale nie w wyniku sensownie przemyślanego programu, a z powodu braku środków finansowych w samorządach, które ich zdaniem zabrał im Polski Ład.

Niestety niepewność w społeczeństwie narasta kiedy nie jesteśmy pewni prawdziwości otrzymywanych informacji i skuteczności działań wdrażanych przez rządzących. Dlatego też często decyzje podejmowane przez obywateli w warunkach niepewności niosą duże ryzyko i mogą spowodować znaczące i niekorzystne dla nich konsekwencje. Przekazywanie przez rządzących informacji nieprawdziwych i jaskrawo odbiegających od rzeczywistości nie tylko nie zapobiega panice, ale wręcz odwrotnie ją dynamizuje. Niestety w naszym kraju mierzymy się ostatnio z dwoma rzeczywistościami, co pogłębia frustrację i dezorientację Polaków. Przykładowo z jednej strony słyszymy rządową informację, że węgla jest pod dostatkiem i nie zabraknie, a telewizja pokazuje puste składy i rozpacz ludzi. Otrzymujemy zapewnienia, że przerw w dostawach energii elektrycznej nie będzie, a z drugiej strony pojawia się informacja o rozmowach premiera dotyczących możliwości zakupu przez Polskę energii elektrycznej w ogarniętej wojną Ukrainie. Budzi to obawy o naszą wystarczalność energetyczną. Gazu podobno również nie zabraknie, ale sygnał o braku umów na dostawy gazu przez Baltic Pipe też nie uspakaja. Słyszymy, że gospodarka ma się świetnie i wyniki makroekonomiczne są doskonałe. Sami jednak widzimy gwałtownie rosnące koszty produkcji w naszych zakładach pracy i o barierach uniemożliwiających proste przenoszenie wyższych kosztów na ceny wyrobów. Wbrew optymistycznym deklaracjom przedstawicieli władzy przedsiębiorcy sygnalizują o możliwościach ograniczania produkcji i zatrudnienia. Prezes polskiego giganta spożywczego, grupy Maspex – właściciela marek: Tymbark, Lubella, Łowicz i Krakus ostrzega także o olbrzymich problemach z konkurencyjnością polskich produktów na rynkach międzynarodowych. Uczestnicy jednej z debat w trakcie Forum Ekonomicznego w Karpaczu podkreślali potrzebę testu przewidywalności działań rządowych względem biznesu. Mówili o labilności wprowadzanego prawa przez rząd i braku poszanowania dialogu z biznesem. Podkreślali zabójczy dla firm wzrost cen gazu i energii elektrycznej zwracając jednocześnie uwagę, że przychody i zysk z tego sektora idzie do spółek Skarbu Państwa. Wyrażali obawy przed dalszymi gwałtownymi wzrostami cen biorąc pod uwagę fakt, że gospodarka jest jeszcze przed szczytową falą inflacji. Domagali się ustawy wspomagającej przedsiębiorstwa w dobie kryzysu energetycznego. Brak tego typu działań, zdaniem przedsiębiorców, prowadzić będzie do wypaczeń na rynku – schodzenia do szarej strefy i niewykazywania danin podatkowych.

Aby takim nastrojom przeciwdziałać należy dysponować wiarygodnością sprawdzoną w trudnych sytuacjach. Niestety tych obaw i pogłębiającej się niepewności nie są w stanie ugasić najwyżsi przedstawiciele władzy, premier czy prezes Narodowego Banku Polskiego. Premier pomimo wielu wysiłków i objazdu kraju z dobrą nowiną dawno stracił moc sprawczą w tym zakresie. Prezes NBP jest wręcz wyśmiewany przez publicystów i ekonomistów, co utrudnia mu dotarcie ze swoim przekazem do społeczeństwa. Wrześniową konferencję prasową prezesa NBP, były członek Rady Polityki Pieniężnej prof. Marian Noga określił jako nieodpowiedzialny, kabaretowy występ z pukaniem się w głowę. Podkreślił w wywiadzie telewizyjnym, że Prezes NBP dawno stracił wiarygodność i zaufanie społeczne. Pozostaniemy więc w stanie niepewności, który jest gorszy od należnej nam prawdy.