Sobota, godzina 22:00, ostatni finałowy dzień Open’era. Tuż po koncercie headlinera - The Killers, tłum pędzi pod Tent Stage, gdzie ma wystąpić Dawid Podsiadło. Chętnych jest tak dużo, że nawet trudno dojść w pobliże namiotu. W tym samym czasie na mniejszym Alter Stage gra Yola, brytyjska wokalistka, Afroamerykanka o mocnym głosie, która przenosi publiczność w lata 60. i 70., kiedy popularność zdobywał funk. Ten namiot wypełniony jest w mniej niż połowie. Wcześniej w tym samym miejscu występowała Walijka Cate le Bon, artystka trudna do zaszufladkowania, poruszająca się w rockowych i popowych brzmieniach. Wówczas namiot świecił pustkami, a publiczność wypełniała przestrzeń dosłownie tylko przed samą sceną.
Europejski gracz
Choć tegoroczny Open’er zdawał się być po brzegi wypełniony ludźmi, to frekwencja na poszczególnych koncertach nie jest przypadkiem. Zmiana gatunkowa, która zaszła na przestrzeni lat jest widoczna gołym okiem. Wielkie światowe gwiazdy pop, rocka, indierocka zastąpili w znacznej mierze polscy artyści oraz hip - hop. To największy beneficjent festiwalu. Stąd mniejsze zainteresowanie alternatywą, tych co kupili bilety.
W tym miejscu warto przyjrzeć się historii. Festiwal wystartował po raz pierwszy w 2002 roku w Warszawie, by rok później zawitać na gdyński Skwer Kościuszki. Impreza szybko się rozwijała, stąd w 2006 zadebiutowała na lotnisku Gdynia Kosakowo, gdzie odbywa się do dzisiaj. W ciągu kolejnych lat z krajowego festiwalu stała się europejskim graczem ściągającym plejadę gwiazd z kategorii szeroko pojętego rocka, indie rocka, popu, elektroniki i tzw. muzyki świata. Polscy wykonawcy byli wtedy w mniejszości, grając głównie na małych scenach. Stosunkowo niewielką reprezentację miał hip - hop. Open’er umiejętnie łączył wielogatunkowość i wielopokoleniowość. Wyraźna zmiana nastąpiła w kolejnych latach – gwiazdy hip - hopu coraz częściej stawały się headlinerami, zmieniały się też proporcje, coraz więcej rapu wchodziło w miejsce innych gatunków. Gdy dodać do tego coraz mocniejszą reprezentację krajowej sceny – dochodzimy do Open’era 2022.
Wielopokoleniowi i wielogatunkowi Anglicy
Trudno jednak zmiany sprowadzić tylko do stwierdzenia, że festiwal się odmładza. Powód jest prosty – młodzież nie słucha tylko hip - hopu. Na pewno na świecie. Na Antypodach tryumfy święci punkowa Amyl and The Snifers, we Francji widać już wyraźnie kolejne, młode pokolenie electro, wychowane na Daft Punku i Justice, a wyspiarze szlifują wszelkie odmiany indierocka i wypuszczają dziesiątki trudnych do zaszufladkowania młodych songwriterów.
Analizując Open’era warto porównać nasz line - up z z europejską konkurencją, jak proporcje gatunkowe wyglądają na innych festiwalach. Przypomnijmy – w tym roku headlinerami w Gdyni ogłoszono: Maneskin, Imagine Dragons, Twenty One Pilots, ASAP Rocky, Martin Garrix, Michaela Kiwanuka, Cigarettes After Sex, The Killers, Jessie Ware, Years & Years, Dua Lipa i The Chemical Brothers.
Jak było w Europie? Najbliżej jest czeska Ostrava i jej festiwal Colours of Ostrava. Line up zbliżony: The Killers, Twenty One Pilots, Martin Garrix. Tak było też u nas. Ponadto Wardruna, Kings of Convinience, Meduza, charyzmatyczna wokalistka LP, Franz Ferdinand, czy też Modest Mouse. Hip - hop oczywiście też obecny.
W Barcelonie przez dwa weekendy czerwca odbywał się tradycyjnie Primavera Sound. Niektóre gwiazdy były te same – Dua Lipa, Cigarettes After Sex, Jessie Ware. Ale ponadto tacy giganci jak: The Strokes, Tame Impala, Gorillaz, Pavement,The National, Nick Cave and the Bad Seeds, Wet Leg, The Jesus and Mary Chain, Metronomy, Disclosure, czy wreszcie wspomniany wcześniej australijski punk rock w wykonaniu Amyl and the Sniffers.
Duńczycy od lat organizują sławne już Roskilde. I to dokładnie w tym samym czasie. W tym roku pojawili się m.in. Robert Plant & Alison Krauss, Black Pumas, Dua Lipa, The Strokes. Stosunkowo słabo jak na tak znany festiwal.
Festiwal Sziget w Budapeszcie odbywa się od 1993 roku. W tym roku, dwa tygodnie po Open’erze wystąpili tam m.in. Arctic Monkeys, Calvin Harris, Dua Lipa, Justin Bieber, Kings of Leon, Tame Impala, Caribou, Jungle, Woodkid.
I wreszcie europejski, jeżeli nie światowy lider, czyli Glastonbury Festival jaki odbywa się w Anglii od 1970 roku. Anglicy od dawna pokazują jak łączyć najnowsze i najświeższe trendy w muzyce z klasycznymi gatunkami. Tegoroczny line - up jak zwykle powalał urodzajem i rozpiętością wykonawców. Wśród nich: Bille Elish, Robert Plant, Crowded House, Ziggy Marley, Paul McCartney, Noel Gallagher’s, Haim, Kendrick Lamar, Lorde, Diana Ross, Herbie Hancock, Foals, Supergrass, Metronomy, Skunk Anansie, Pet Shop Boys, Years & Years, TLC, Sleaford Mods, Rosinin Murphy, Caribou, Primal Scream, The Jesus and Mary Chain, Amyl and The Sniffes, Wet Leg, Jessie Ware, Jack White, The Waterboys, Suzanne Vega, Sugarbabes, Tanita Tikaram, Carl Cox, Groove Armada (dj), Calvin Harris, Fatboy Slim. Praktycznie wszystkie gatunki i dekady muzyczne począwszy od lat 60. Oczywiście hip - hopu też nie zabrakło, stanowił jednak pewną część line - upu, daleką od jakiejkolwiek dominacji. Tradycją Anglików jest rock, indierock, ale i punkrock. W tym roku oprócz punkowego Amyl and The Sniffers, pojawiły się dziewczyny z The Regrettes (punkrock i garage pop), której liderką jest 22 - letnia Lydia Victoria Night, czy też Big Joanie, formacja trzech młodych Afroamerykanek grających… punkrocka.
Biznes czyni line - up
Wygląda więc na to, że przechylenie proporcji na rzecz rapu nie jest więc tylko efektem odmłodzenia gdyńskiego festiwalu, ale po prostu polską specjalnością. Artyści hip - hopowi dominują w zestawieniach sprzedaży płyt i pobrań na platformach streamingowych. Z danych platformy e-bilet wynika, że w ciągu ostatniego roku liczba sprzedanych biletów na koncerty hip - hopowe wzrosła w Polsce o rekordowe 1000 procent! W 2022 roku nastąpił też wzrost wydarzeń hip - hopowych o ponad 1,5 raza. To twarde dane, które wyjaśniają kierunek w jakim podąża Open’er. Tak duże komercyjne przedsięwzięcie musi opierać się na tym co najlepiej się sprzedaje.
Równolegle od kilku lat widać coraz bardziej profesjonalne i coraz większe strefy znanych marek alkoholi, telewizji i platform. I choć co roku organizatorzy starają się umieścić w programie działania misyjne, czy też dyskusje na poważne tematy to giną w wielkiej przestrzeni rozrywki i marketingu.
Trzeba też po ludzku przyznać, że tegoroczna edycja miała po prostu pecha. To rok odwołanych koncertów na czele z headlinerem The Chemical Brothers. Wcześniej odwołano występy kilku innych wykonawców. Do tego doszedł pech pogodowy, gdy przedostatni dzień festiwalu zakłóciła burza wykluczając koncert m.in. Dua Lipy. Organizatorzy słusznie podjęli decyzję o odwołaniu tego dnia koncertów, potem jednak postanowili je kontynuować. Skutkiem było wielkie zamieszanie, pretensje festiwalowiczów i wyłączenie komentarzy w social mediach, które dla pokolenia do którego Open’er chce kierować swoją ofertę są najważniejszym miejscem wymiany myśli. To wywołało kolejne niezadowolenie. A w efekcie tych przetasowań na wielki finał zostali Taco Hemingway, Young Leosia i Dawid Podsiadło.
Biorąc pod uwagę rosnącą liczbę małych, niezależnych festiwali organizowanych też przez samą młodzież, niedługo zobaczymy czy kolejny rok będzie utrwaleniem tegorocznej tendencji czy też rokiem zmian.