Komplementarne i spersonalizowane podejście do pacjenta wciąż nie jest powszechną praktyką w służbie zdrowia. System medycyny zachodniej, nie nadąża za rozwojem chorób cywilizacyjnych. Tymczasem w niektórych przypadkach tylko indywidualne podejście do pacjenta może pomóc znaleźć właściwą diagnozę i terapię. Dlaczego? Jak przekonuje lekarz Krzysztof Majdło jesteśmy różni, mamy inne geny. Wiele też zależy od naszych mitochondriów i mikrobiomu.
Dlaczego podejście do leczenia pacjenta z przewlekłymi chorobami, z którym spotykamy się w codziennej praktyce w przychodniach lekarskich nie sprawdza się we wszystkich przypadkach?
Na ten moment, w medycynie praktycznie nie istnieje spersonalizowane podejście do pacjenta. Są oczywiście nieliczne wyjątki. Każdy z nas jest wyjątkowy, prawda? Dlatego też nasze choroby są wyjątkowe, a więc wymagają wyjątkowych terapii, aby były efektywne. Skoro mamy inne geny, inaczej wyglądamy, to też metabolizm leków, które przyjmujemy jest inny. Poza genami oczywiście każdy z nas ma inną ilość witamin, minerałów, czy różnego rodzaju cząsteczek, które wpływają na nasze zdrowie. Dodajmy do tego obciążenie toksynami, infekcjami, inaczej działające mitochondria i różnorodność naszego mikrobiomu jelitowego a znajdziemy odpowiedź na to, dlaczego nasze choroby są tak różne. Możemy na przykład powiedzieć „ma pani cukrzycę”, czy „to nadciśnienie”, jednak u różnych ludzi są to całkowicie inne choroby.
W swoim podejściu medycznym mówi pan często o roli mikrobiomu jelitowego dla zdrowia pacjenta. Powszechnie coraz częściej słyszymy, że właśnie od zaburzenia mikrobiomu zaczyna się wiele chorób. Mówi się też, że „jelita to drugi mózg”. Czy może Pan wyjaśnić jaka jest rola jelit w powstawaniu stanów zapalnych?
Człowiek jest siedliskiem skomplikowanego ekosystemu. Składamy się nie tylko z komórek ludzkich, ale również z komórek bakteryjnych. Tych bakteryjnych jest dziesięć razy więcej w naszym organizmie niż ludzkich. Rzeczywiście nazywamy nasze jelita drugim mózgiem, ponieważ mieści się w nich bardzo dużo komórek nerwowych, na które wpływa wszystko to, co dzieje się z naszym mikrobiomem. Połączenie jelit z mózgiem szczególnie widać u dzieci z chorobami neuropsychicznymi, ich stan zapalny w dużej mierze zależy od stanu ich jelit. Zależy od nich również nasze samopoczucie. Na przykład serotonina, czyli tzw. hormon szczęścia odpowiedzialny za dobry nastrój i napęd życiowy powstaje właśnie w naszych jelitach. Z niej z kolei tworzy się melatonina odpowiedzialna za regenerację i sen. To także silny antyoksydant, który chroni nas przed nowotworami i chorobami neurodegeneracyjnymi. Tak samo 70-80 procent naszej immunologii zależy od jelit. Ich powierzchnia, razem z kosmkami jelitowymi, to 300 metrów kwadratowych. Jeśli wyobrazimy sobie że 300 metrów kwadratowych naszego organizmu jest objęte stanem zapalnym, to nie będziemy mieć wątpliwości, że w całym naszym ciele źle się dzieje.
Czy można w jakiś dostępny sposób zbadać zaburzenie flory bakteryjnej i kiedy możemy podejrzewać, że doszło u nas do takiej nieprawidłowości?
Możemy podejrzewać zaburzenia mikrobiomu, kiedy mamy nadwrażliwe jelito, wzdęcia, czy częste biegunki, ale również wtedy, kiedy mamy częste infekcje, alergie, czy choroby autoimmunologiczne. To są jedynie podejrzenia, ale możemy w takiej sytuacji wykonać badania m.in. mikrobiomu naszego jelita. Warto też znaleźć lekarza albo dietetyka, który jest w stanie dobrze zinterpretować wyniki badań i na ich podstawie zaproponować odpowiednią suplementację, pre- i probiotyki, a także zmianę stylu życia.
Co jeszcze poza zaburzeniem flory bakteryjnej sprawia, że chorujemy przewlekle? Mówi pan np. również o roli mitochondriów…
Prawdopodobnie niewielu z nas dziś pamięta, czym są mitochondria. Są to wewnątrzkomórkowe fabryki energii. To tak naprawdę one zarządzają życiem i śmiercią oraz naszym zdrowiem. Co ciekawe, gram człowieka wytwarza więcej energii niż gram słońca. Powstaje dzisiaj specjalny dział medycyny mitochondrialnej i w miarę rozwoju nauki okazuje się, że większość chorób przewlekłych ma właśnie swoją genezę w mitochondriach.
Z jakimi problemami zgłaszają się pacjenci do pana kliniki i jak wygląda diagnostyka?
Niestety do naszej kliniki przychodzą głównie ciężko chorzy pacjenci. Dlaczego „niestety”? Bo moim marzeniem jest zajmowanie się zdrowymi osobami i dbanie o to, aby nie zachorowały. Jest takie chińskie przysłowie, które mówi, że zły lekarz leczy, dobry lekarz wyleczy, a najlepszy lekarz sprawi, że choroba nigdy się nie wydarzy.
W swojej terapii stosuje pan elementy medycyny wojskowej czy sportowej. Co to oznacza?
Często jest tak, że wielkie odkrycia zaczynają się w wojsku, później przechodzą do sportu, czyli tam, gdzie są duże pieniądze, żeby ostatecznie trafić pod skromne strzechy każdego człowieka. W naszym Centrum stosujemy technikę, która początkowo była stosowana w wojsku w celu poprawienia wydolności żołnierzy, a następnie w sporcie jako pewnego rodzaju legalny doping. Dziś jednak jest terapią, która pozwala walczyć z przewlekłym zmęczeniem, wypaleniem zawodowym, czy przewlekłym stresem. Nasi pacjenci już po kilku zabiegach metodą IHHT, która polega na podawaniu naprzemiennie tlenu o niskim i wysokim stężeniu przez specjalną maseczkę, czują się lepiej i mają więcej energii, ponieważ metoda ta pozwala naprawiać nasze mitochondria.
Medycyna, tak jak wiele współczesnych nauk, dziś bardzo szybko się rozwija. Możemy diagnozować i leczyć choroby, które kiedyś wydawały się nieuleczalne, długość życia człowieka systematycznie się wydłuża. Jak pana zdaniem będzie wyglądała medycyna przyszłości?
Coraz częściej mówimy nie tyle o długowieczności, ale o „długozdrowiu”. Jeżeli mamy żyć średnio ponad 80 lat to ważne, aby było to życie w dobrej kondycji. Myśląc o medycynie przyszłości, widzę dwie perspektywy - szeroką i głęboką. Szeroka perspektywa wynika z definicji zdrowia WHO, które jest określane jako nie tylko fizyczne, ale również psychiczne i społeczne. Z kolei głęboka perspektywa dotyczy tego, o czym rozmawialiśmy, czyli polimorfizmu naszych genów, działania mitochondriów i mikrobiomu. Nasze zdrowie wydarza się na pograniczu tych trzech sfer. Ważne jest również to, że w medycynie przyszłości sami pacjenci będą brali swój los i zdrowie we własne ręce i razem z lekarzem będą aktywnym uczestnikiem procesu leczenia, a docelowo zapobiegania chorobom.