Kiedyś to było, a teraz... też jest zajebiście!
Nie wiem co się dzieje, ale coraz częściej słyszę wokół siebie narzekania, że kiedyś to było, że kiedyś to smakowało, że kiedyś to była muzyka, że kiedyś to... to że fejsbuk stał się boomerski to już fakt. Nie ma już dnia aby moi znajomi nie wrzucali wspomnień, porównując je jednocześnie do obecnych, zdecydowanie wg nich gorszych czasów. Mam wrażenie, że Ci wszyscy autorzy swoich opowieści są zawiedzeni rzeczywistością. To akurat mnie nie dziwi, bo ja też do nich należę, ale ten zawód ma też nieco inne podłoże. To świadomość, że już coraz mniej od nas zależy i zwyczajnie zaczynamy z tego powodu wariować.
Nigdy straż pożarna nie będzie tak szybka i sprawna, nigdy nie będzie takiego lata, nigdy papieros nie będzie tak smaczny, a wódka taka zimna i pożywna. Nigdy nie będzie tak ślicznych dziewcząt, nigdy nie będzie tak pysznych ciastek, a reprezentacja naszego kraju nie będzie miała takich wyników. Kilkanaście lat temu, kiedy pierwszy raz usłyszałem słowa tego utworu, nastąpiła u mnie refleksja. Dziś, kilkanaście lat później, kiedy wracam do tych słów zaczynam się śmiać. Gloryfikowanie czegoś czego już nie ma, a powinno staje się nieco groteskowe. No bo napisany 17 lat temu tekst o jeszcze odleglejszych czasach, w których papieros miał być smaczny, autor miał na myśli Klubowego czy Carmena? Czy wódka dziś serwowana jest naprawdę ciepła, że tak tęsknimy do tamtej? A czy dziś nasi sportowcy naprawdę nie odnoszą światowych sukcesów, a dziewczyny są tak brzydkie? Ja wszystko rozumiem, to taka metafora, wspomnienie, tęsknota za młodością, za beztroską egzystencją, za bezkarnością i za tym że świat kiedyś leżał u naszych stóp. Ale czy dziś ten świat właśnie nie leży u naszych stóp, czy czasami to właśnie nie my popełniamy najmniej błędów, potrafimy szybciej i skutecznie rozwiązać problem, i nie wpadamy ślepo w pułapki? Dobrze, skończmy z tym punktowaniem. Kryzys wieku średniego? Raczej. Zmiana warty? Niestety. A może dodajmy jeszcze: nigdy nie będzie już tak, że jak majster coś powie to święte, nawet jeśli nie ma racji. Nie możemy pogodzić się z tym, że nie zostaliśmy majstrami życia jak nasi ojcowie. Młodzież ruszyła i jest nie do zatrzymania. Wykorzystują nasze pomysły, technologię i robią z nich taki użytek, że przecieramy oczy ze zdziwienia i co gorsze nie nadążamy. My oczywiście wszystko krytykujemy, bo nie zrobili tego ręcznie, nie wyprodukowali na starej maszynie, nie trwało to 10 razy dłużej i wcale się nie przemęczają. Podczas gdy my aby zdobyć cokolwiek musieliśmy miesiącami odkładać i kombinować. Czyli co, wszystko co dziś powstaje z rąk młodych jest kiepskie, nijakie, wtórne, nie warte uwagi i najlepiej jakby młodzi wrócili do gierkowskich podstawówek i na nowo zaczęli szkołę życia. To że nie potrafimy porozumiewać się językiem młodych, nie oznacza że oni nas nie rozumieją. Oni wyczuwają kiedy zaczynamy im tatusiować, a co najgorsze krytykować ich sukcesy. Zwyczajnie ich nie rozumiemy i nie potrafimy nawet skonsumować ich osiągnięć. Dlatego śmieszą mnie te tyrady na temat hip hopu, stritowej stylówy, języka czy ogólnego rozluźnienia. Dziś wszyscy tak samo korzystamy z wolności i możliwości, które dał nam 1989 rok. Oczywiście możemy dalej ubierać się stosownie do wieku, imprezować jak kiedyś i uważać na to co się mówi. Jeszcze mamy demokrację. Ja się bardzo cieszę, że mimo naszych narzekań młodzież jednak daje sobie świetnie radę. A może obecna sytuacja polityczna w kraju tak nas frustruje, że nie możemy znieść tego, że młodzież z nami nie cierpi, że nie próbuje wziąć sterów w swoje ręce? To jest w naszych głowach, bo oni nawet jeśli zachowują się obojętnie to jednak widzą co się dzieje. Póki co czują się jeszcze bezpieczni. Problem w tym, że my przez te wszystkie lata komuny wypracowaliśmy w sobie taki zmysł niepokoju, że potrafimy zwietrzyć nieszczęście 5 lat wcześniej, zanim ono nadejdzie. Z perspektywy naszego życia 5 lat to moment, bo tyle kiedyś czekało się na telefon, co było najkrótszym okresem za ten luksus. 15 lat na samochód, 25 lat na mieszkanie wytworzyło w nas pewien rodzaj męczeństwa w dążeniu do szczęścia. Dziś wszystko jest w zasięgu ręki, życie gna z zawrotną prędkością, możemy osiągnąć praktycznie wszystko i szybko. Młodzi nas już dawno prześcignęli, ale my w tym im pomogliśmy. W końcu o to walczyliśmy i na to pracowaliśmy. Cieszmy się zatem, że młodzież nie tylko przejada naszą krwawicę, ale cieszy się życiem, osiąga sukcesy w wieku, kiedy my nie mieliśmy na to szans.
I życzę Wam załapania się do młodzieżowego wagonu, tak jak mi się to udało. Jest klawo jak cholera.