Przenikanie się dwóch równoległych światów na zawsze zmieniło definicję normalności. Zanurzeni w wirtualnym świcie czerpiemy z niego garściami, zapominając, że funkcjonowanie pozbawione żywotności, emocjonalności i fizyczności bardzo zubaża i powoduje dużą niezagospodarowaną przestrzeń na interakcję. Nie mając wymiany, nie mamy odbiorców – pozostajemy poza kontaktem bez możliwości naturalnego, typowo ludzkiego obiegu komunikatów. O strachu przed pominięciem, paradoksie detoksu w światłach social mediów i technologii, która nigdy nie zastąpi bliskości drugiego człowieka opowiada Bartosz Karcz psycholog, pracownik dydaktyczny Uniwersytetu SWPS, badacz i psychoterapeuta w Centrum Terapii Depresji.
FOMO, czyli strach przed przegapieniem, ale czego?
W 2013 roku zespół Andrew Przybylskiego tłumaczył, że jest to obawa przed pozostawaniem nieobecnym i pomijanym w życiu wirtualnym, które z zasady miesza się z poczuciem realnego świata. Pandemia spowodowała zatarcie granic dlatego dziś różnice są mniej wyraźne, bo przeżywanie światów rzeczywistego i wirtualnego stało się bardzo płynne.
Pomimo tego tłumaczy je jedna definicja?
FOMO jest zjawiskiem. Obok, w kontrze występuje FOGI (Fear of Joining In), które dotyczy strachu przed włączaniem się w dyskusje w sieci i obawy przed ilością pojawiających się w związku z tym treści. Wiąże się z hejtem, nad którym nie mamy kontroli, dlatego w obawie, jak to co napiszemy zostanie odebrane rezygnujemy z aktywności.
Pozostając w roli podglądacza?
Możliwe, ale niekoniecznie. Innym zjawiskiem jest JOMO (Joy of Missing Out). Nie fundujemy sobie rozczarowania w sieci, tylko radość, że nie jesteśmy jej uczestnikiem. Tworzą się różne grupy, osoby przejęte światem wirtualnym, unikające zaangażowania i takie które podglądają, ale nie uczestniczą. Te postawy mogą się zmieniać, np. kiedy chcemy „odpocząć” od sieci.
I na dowód w ręku ma dumbphone’a?
Trudno mówić o detoksie od sieci, kiedy informujemy o tym fakcie za pośrednictwem social mediów. Paradoks pokazuje, że coś nie zadziałało (śmiech). Myślę, że efekt dumbphone’ów i wylogowania się do życia może być trudny do zbadania, ponieważ jeśli ktoś zrobi to skutecznie może nie trafić na ankietę w internecie.
Jakie jeszcze zjawiska towarzyszą lękowi przed pominięciem?
MOMO (Mistery of Missing Out), które ujawnia się silnym niepokojem, powoduje irracjonalne myśli i uczucia odpowiadające na nasze wyobrażenia, a nie na rzeczywistą sytuację. Czujemy się niepewni, nie wiemy co się dzieje, więc zaczynamy wyobrażać sobie różne scenariusze. Ryzykiem jest to, że zaczynamy w nie wierzyć.
Jeśli na granicę szaleństwa pcha nas przenikanie się obu światów to, gdzie jest miejsce na normalne funkcjonowanie?
Wraz z internetem definicja normalności stała się szersza. Nie możemy zapominać o dark internecie, w którym pod przykryciem dzieją się rzeczy nielegalne tworząc równoległy świat niedostępny dla każdej osoby. Ten świat może być atrakcyjny ze względu na ekskluzywność i funkcjonowanie poza systemem..
„Fomowiec” chyba go nie potrzebuje
Nie zaryzykuje wyznaczania obszaru. W badaniach zespołu dr Jupowicz-Ginalskiej wyraźnie wybrzmiewa, że najbardziej podatni na zjawisko FOMO są młodzi ludzie między 15, a 24 rokiem życia i stanowią oni około16 procent „sfomowanych”.
To na tyle dużo, że warto bić na alarm?
Dużo, jeśli weźmiemy pod uwagę konsekwencje. Obrazuje to przykład jednego z moich pacjentów, który podczas egzotycznych wakacji pierwszą rzecz, jaką zrobił po dotarciu do hotelu był obchód miejsca, aby sprawdzić, gdzie jest wifi. Nie mogąc znaleźć dopytywał obsługi, pech chciał, że pojawiła się bariera językowa powodująca, że pacjent wpadł w jakiś stupor. Usiadł na podłodze, miał przyspieszoną akcję serca, oblewał się potem, a jego największym zmartwieniem było przekonanie, że nikt go nie chce, nikt go nie lubi. W tym momencie sam zauważył, że miał atak paniki, bo nie miał dostępu do swojego wirtualnego świata.
Nie rozumiem związku
Odcięcie od mediów społecznościowych może działać podobnie jak brak dostępu do substancji psychoaktywnych, Może dojść do dezorganizacji w umyśle, zamieszania w głowie. Według zespołu dr Jupowicz-Ginalskiej osoby sFOMOwane są podatne na zmiany obrazu siebie i regulację emocji. Odcięcie, bo nagle nie ma prądu, a przecież może być awaria, telefon ma prawo się wyładować, ruter zepsuć, a my stracimy nagle zasięg pojawia się obawa, że nie uczestniczymy w czymś, co kreujemy. Jeśli nie tworzymy informacji, nie mamy sprawczości, poczucia kontroli i nie możemy dalej kontynuować kreacji niezależnie, czy jest ona spójna z codziennym funkcjonowaniem. Reakcje na odcięcie są zbliżone do odstawiennych. Występują pocenie się, stres, zaburzenia w myśleniu i koncentracji oraz drażliwość, zbliżone do tych przy uzależnieniu od alkoholu i narkotyków.
Hejt i filtry są normą dla młodego pokolenia. Skoro dostrzegają iluzję internetu oznacza to jakiś deficyt współczesności?
Sieć stała się elementem normalności, do której wciąż się adaptujemy. Pierwsze połączenia w latach 90 pozwoliły nam na kontakt z ludźmi na drugim końcu świata i dzielenie się informacjami powodując duże nadzieje. W internecie odbywa się wiele kreatywnych rzeczy, możemy słuchać wykładu, który jest w stanie zmienić nasze życie bez konieczności wychodzenia z domu.
W takim razie zanurzeni w tej rzeczywistości bezpodstawnie nakręcamy FOMO. Po co się wyłączyć, skoro tu żyjemy?
Przypuszczalnie młodsze pokolenia mają intuicyjnie większą wiedzę o internecie. My zastanawiamy się, czy to normalne, a młodzi tu się wychowują i dorastają. Nie mają obrazu pokoju bez tabletu, komputera i smart TV. Trudność wynika z braku udziału wszystkich zmysłów, jakimi posługujemy się w życiu rzeczywistym, bo w pomieszczeniu z drugą osobą działamy w trójwymiarze. Możemy dotknąć, powąchać, usłyszeć, zobaczyć. Za to w sieci pozostaje jedynie zobaczyć i usłyszeć, bo dotykamy zawsze to samo, bez konieczności poruszania się. Zmiana wymiarowości wymusza zmianę percepcji i wymaga zastanowienia się na ile możemy poszerzyć perspektywę normalności, która dla każdego człowieka oznacza własną pracę nad rozumieniem nowej rzeczywistości. Jak to zrobić, skoro wirtualem posługujemy się po omacku? Warto korzystać z dostępnych form dokształcania, wymiany doświadczeń, w tym tych międzypokoleniowych. Stajemy przed sytuacją, w której rodzice i dziadkowie mogą i warto, aby skorzystali z wiedzy dzieci, młodzieży która sprawniej funkcjonuje w sieci.
Wsiadam na pokład samolotu z wyłączonym telefonem i odliczam minuty do lądowania?
Niewykluczone, może pojawić się lęk, przed wyłączenie czy wylogowaniem. W dużej mierze dlatego, że trudno nam spędzać czas ze sobą, swoimi myślami i uczuciami. Pierwotnie relacje budujemy z bliskimi, od chwili narodzin, nie przeżyjemy bez opiekunów. Interakcje budują również nasz świat wewnętrzny, więc proces stawania się sobą opiera się w dużym stopniu przez otaczające nas środowisko. Wiele zależy od tego, co się w nas wykreuje, jaki będziemy mieli obraz ludzi i siebie samych bez filtrów. Rodzice mają swoje filtry patrząc na dzieci, gdy wyobrażenie „spada” na dziecko i tworzy niewypowiedziane często oczekiwania. Z jednej strony dziecko staje się sobą, a z drugiej rodzic może wywierać presję, że dziecko ma być „jakieś”, co w konsekwencji tworzy pewną dualność poczucia siebie, brak spójności i pomieszanie. Obrazuje to wspomniany nastolatek, który znajduje się w rajskiej krainie z okładki broszury, a martwi się, że jest niekochany, nieuznawany, niewidoczny i że zginie. Czy to jest FOMO? W uproszczeniu tak. Za to patrząc strukturalnie i rozwojowo chłopiec nie ma relacji ze sobą na tyle stabilnej i spójnej, by móc uznać, że mimo braku wifi cały czas jest sobą. Samo FOMO nie wzięło się z internetu i pandemii, covidowa rzeczywistość po prostu uwypukliła zjawisko, w którym globalizacja powoduje ograniczenia kontaktów.
Jakie prognozuje Pan konsekwencje?
Posłużę się poruszającym przykładem cytując fragment z forum dyskusyjnego pod tytułem „Horror przeczytanej i bez odpowiedzi wiadomości”, która przecież każdego z nas kiedyś spotkała. Autor pisze: „przeczytałem wiadomość, widziałem, że ta osoba przeczytała i nie odpowiedziała, a ja spędziłem dwa dni, tak dwa dni zamartwiając się, co ta osoba myśli. W efekcie powoduje to reakcję w mojej głowie, że widziałem wiadomość i nie chcę odpowiedzieć tej osobie nigdy więcej. Głupie jest to, że to, co napisałem nie wymaga nawet odpowiedzi, bo to nie było pytanie. Ale jestem w stanie irracjonalnej potrzeby upewnienia się, że nie napisałem niczego głupiego. A to powoduje dyskomfort przez cały czas. Potem czytam ponownie to, co napisałem doszukując się, jakiś informacji między wierszami, których nawet tam nie ma, żeby się upewnić, że nie zwariowałem. Wiem, dlaczego tak się czuję w tym momencie i to jest zwariowane, ale od czego innego zależy. Próbując ogarnąć coś irracjonalnego w racjonalny sposób to nie działa. Żadnych pytań, żadnych odpowiedzi tylko uczucia”.
Nie zdawałam sobie sprawy, że można tak to widzieć.
Przeżywanie relacji i kontaktów wirtualnych jest pozbawione domknięcia. Jeśli jesteśmy w relacji z kimś na kim nam zależy i ta osoba nie kontynuuje z nami wyobrażonej przez nas relacji pozostajemy w wyobrażonych uczuciach, w filtrze, który nie ma odbiorcy, bo ten może nawet nie wie, że filtr został nałożony.
Skala samobójstw wśród młodzieży jest pokłosiem FOMO?
Dostrzegalna jest zależność, jednak trudno powiedzieć, że na ilość samobójstw wpływa życie w sieci. Odwróciłbym to pokazując, że funkcjonowanie pozbawione żywotności, emocjonalności i fizyczności bardzo zubaża i powoduje dużą niezagospodarowaną przestrzeń na interakcję. Nie mamy wymiany, nie mamy odbiorców – gdy jesteśmy z kimś w pokoju nawet gdy ktoś nie odpowie my widzimy odpowiedź w formie niewerbalnej. Kiedy piszemy smsa jedyne co widzimy to refleksje w ciemnym ekranie telefonu swojej twarzy. Pozostajemy poza kontaktem bez możliwości naturalnej, typowo ludzkiej funkcji wymiany komunikatów. Te do momentu pandemii w większej części opierały się na kontakcie fizycznym, nagle tego zabrakło, a my zostaliśmy zamknięci, czasem nawet siłą i ciężko było nam wrócić. Pozostaliśmy ze swoimi myślami i uczuciami sami. Gdy dochodzi do spotkania okazuje się, że strony są w różnych stanach umysłu – jedna przeżywała tragedię odrzucenia, druga nie miała świadomości i potrzeby kontaktów online, bo ich nie lubi. Pojawia się zaskoczenie i poczucie, że rzeczywistość rozpada się na kawałki, bez połączeń, bo nam zakazali, są restrykcje, czy internet się zawiesza. Lęk związany z pomijaniem jest napędzany poczuciem braku podstawowej funkcji społecznej, jaką jest kontakt z drugą osobą. Pojawia się wiele pytań, co z tym robić. Wciąż poszukujemy na nie odpowiedzi.
Detoks od sieci ma sens? Zadziałał marketing, czy powstała potrzeba?
Dumbphony wydają się mi utopijne, ale ciekawe jako zjawisko, które dotyczy wylogowania się z sieci, przebywanie bez kontaktu z internetem. Świat uniemożliwia wylogowanie, trzeba włożyć ogromny wysiłek, aby otrzymywać wynagrodzenie nie internetowo na przykład. Nie tyle chodzi o to, żeby się odwrócić od sieci (to można praktykować na tygodniach odosobnienia). Wyzwaniem jest próba odnalezienia się w świecie wirtualnym, fizycznym i ich przenikaniem się. Aby mogło się udać potrzebujemy być blisko siebie, swojej tożsamości i przekonania, że wiem kim jestem, co lubię, czego potrzebuję. Kontakt ze sobą daje możliwość orientacji, aby w chwilach, gdy zacznie nas to przygniatać wiedzieć, czego poszukiwać dla większego komfortu.