- Sam zawód inżyniera budownictwa mocno skłania mnie w kierunku tworzenia, przez co mam ogromną chęć budowy. Teraz na stanowisku wójta cały czas mogę tę pasję pogłębiać, a Gmina Kosakowo ma niesamowitą perspektywę rozwoju – mówi Marcin Majek, wójt Gminy Kosakowo, który stawia na tradycję i nowoczesność. W planach m.in. budowa przedszkoli, wielu strategicznych inwestycji drogowych oraz szansa na linię kolejową do Kosakowa.
Gmina Kosakowo w przeciągu kilkunastu lat stała się turystycznym magnesem dla gości z kraju i zagranicy, także dla żeglarzy. W czym tkwi ten sukces?
Prawda jest taka, że Gmina Kosakowo jest unikatowa pod względem swojego położenia. W czym tkwi sukces? Myślę że to duża zasługa mojego poprzednika, czyli wójta Jerzego Włudzika, to dzięki niemu Gmina Kosakowo zwróciła się w kierunku morza i zaczęła czerpać z tego korzyści. Przez lata bardzo rozwinęła się strefa turystyki i gastronomi. Pojawiło się też wiele stowarzyszeń, klubów i organizacji które pasjonują się sportami wodnymi. Dziś z tą dziedziną sportu związanych jest co najmniej kilkaset osób, a miejscowości takie jak: Rewa czy Mechelinki znane są ze świetnych warunków sportowych w całej Polsce.
O zdecydowanie! Rewa to mekka dla kitesurferów i windsurferów w sezonie, ale również poza nim.
To właśnie tu Victor Borsuk pobił rekordowy skok na 68 metrów nad powierzchnię Zatoki Puckiej.
To prawda, mamy się czym pochwalić. Same skoki przez cypel są unikatową atrakcją, z której często korzystają tutejsi kitesurferzy. Trzeba też dodać, że odbywa się tu coraz więcej imprez rangi krajowej, a w niedalekiej przyszłości być może również międzynarodowej.
A Pan jest aktywnym żeglarzem?
Posiadam patent żeglarski i motorowodny, ale na prawdziwe żeglarstwo zwyczajnie brakuje mi czasu. Jednak jak tylko na horyzoncie pojawi się możliwość, to wypływam z rodziną na rejs po zatoce. Wszystko jednak w ramach relaksu (śmiech).
Wracając do gminy, to co nowe nie wypiera tu dawnego, ale w efektowny sposób to eksponuje. Pod koniec maja ubiegłego roku Gmina Kosakowo uzyskała nowe, świeże logo - to zapowiedź zmian, które czekają to miejsce w najbliższym czasie?
Gmina Kosakowo od jakiegoś czasu zmienia się dość dynamicznie, więc jakiś wielkich rewolucji nie przewiduję. Kwestia zmiany logo była reakcją na szybki rozwój, bo w żadnym aspekcie nie chcemy pozostawać z tyłu. W zeszłym roku odbył się konkurs, spłynęło do nas kilkadziesiąt prac, a to zwycięskie w sposób szczególny utożsamia się z naszą gminą. Po pierwsze, znajduje się tam 10 fal, które symbolizują gminne sołectwa. Po drugie, sama fala kojarzy się nie tylko z falą Zatoki Puckiej, która nas otacza, ale również z falą zbóż, które są charakterystyczne dla naszych rolniczych korzeni. A sama kolorystyka jest nawiązaniem do naszych barw zawartych między innymi w herbie Gminy Kosakowo. Całość jest powiązaniem tradycji, a jednocześnie wejściem w nowoczesność.
Patrząc na Gminę Kosakowo zdaje się, że jest ona bardzo przytomna i szybko reaguje na obecną rzeczywistość, nie ma Pan takiego wrażenia?
Gmina Kosakowo jest bardzo specyficzna, nie tylko ze względu na swoje położenie, ale również z powodu granicy z całą aglomeracją trójmiejską i Małym Trójmiastem Kaszubskim. Jesteśmy też przedsionkiem Powiatu Puckiego. To wszystko tworzy jedną całość, a Gmina Kosakowo znajduję się tak jakby w centrum tego regionu, dlatego też często boryka się z problemami, które nie dotyczą innych gmin, jak chociażby te, które związane są z dynamicznym rozwojem. Dużo ludzi wybiera naszą gminę jako swoje miejsce na Ziemi, a to pociąga za sobą nowe inwestycje. Musimy budować szkoły, przedszkola, nowe drogi, całą infrastrukturę… To jest w pewnym sensie problem, ale też jest bardzo budujące i naprawdę napędza nas do działania.
Z tą nadmorską gminą jest Pan związany już 7 lat, najpierw jako radny, później zastępca wójta, aż w końcu sam wójt. Co skłoniło Pana, by wybrać taką drogę zawodową?
Nigdy wcześniej nie wiązałem swojej ścieżki zawodowej z funkcją polityczną czy samorządową. To przyszło naturalnie, w 2014 roku dostałem propozycję kandydowania na radnego, podjąłem rękawicę i od tego tak naprawdę wszystko się zaczęło. Od samego początku bardzo angażowałem się w życie Gminy Kosakowo, do tego stopnia, że zostałem powołany przez ówczesnego wójta na stanowisko zastępcy. W tamtym okresie miałem bardzo dużo inwestycji, a także problemów do rozwiązania. Od dwóch lat, dzięki wygranym wyborom, pełnię stanowisko wójta. Dzisiaj największym sukcesem jest budowa ulicy Derdowskiego, czyli nowego połączenia z Gdynią oraz nowej szkoły podstawowej w Pogórzu – niezbędnej inwestycji za blisko 25 milionów złotych.
Jest Pan absolwentem Politechniki Gdańskiej i magistrem inżynierem budownictwa, więc chyba szczególnie musi cieszyć fakt, że od kilku lat Gmina Kosakowo jest jednym wielkim placem budowy.
Ukończyłem Politechnikę Gdańską, a później przez wiele lat pracowałem w międzynarodowym koncernie budowlanym, gdzie realizowałem naprawdę spore projekty, jak chociażby budynek Galerii Bałtyckiej, Muzeum II Wojny Światowej, warszawski Cosmopolitan. Sam zawód inżyniera budownictwa mocno skłania mnie w kierunku tworzenia, przez co mam ogromną chęć budowy. Fakt, że zostałem radnym wziął się właśnie z tej potrzeby ulepszania najbliższego otoczenia, które będzie służyć nie tylko mi, ale także całej lokalnej społeczności. Teraz na stanowisku wójta cały czas mogę tę pasję pogłębiać, a Gmina Kosakowo ma niesamowitą perspektywę rozwoju. Przez lokalizację ściągamy dużych inwestorów, którzy budują tu liczne osiedla mieszkaniowe. Oprócz tego, jako urząd, mamy bardzo dużo nowych inwestycji. Jak policzymy chociażby ostatnie 4 lata to średnio w ciągu roku wydajemy w tym segmencie 25 milionów złotych. Nawet ten poprzedni rok, który dla wielu był bardzo trudny, udało nam się zakończyć ponad 30 milionowym wynikiem, jeżeli chodzi o inwestycje.
Jakie stawia Pan sobie priorytety na dzień dzisiejszy?
Priorytetów jest kilka. Wybudowaliśmy szkołę, teraz musimy postawić dwa przedszkola – w Mostach i w Pogórzu. Kolejną inwestycją jest budowa drogi z Pogórza do Suchego Dworu, czyli bardzo ważna alternatywa drogowa. W tym roku planujemy również wyremontować kilka kluczowych ulic. Patrząc długofalowo, to bardzo chciałbym uruchomić lotnisko w Kosakowie, ponieważ to bardzo ważna, nowa gałąź rozwoju dla całego regionu. Na horyzoncie pojawiła się też możliwość doprowadzenia do Kosakowa kolei aglomeracyjnej. Póki co uczestniczymy w rozmowach z PKP i mocno liczę na to, że za kilka lat do Gminy Kosakowo będziemy mogli dojechać linią kolejową.
Wspomniał Pan o lotnisku w Kosakowie, jak już padło to hasło to muszę zapytać o pewną kwestię. W 2020 roku Gmina Kosakowo po raz pierwszy od wielu lat musiała obejść się bez kultowego Openera. To był duży cios dla wszystkich, którzy chodzą na ten festiwal, ale pewnie też taka decyzja odbiła duże piętno bezpośrednio na gminie.
Opener do tego stopnia wpisał się w coroczny cykl naszych wydarzeń, że teraz chyba już nikt sobie nie wyobraża, żeby tej imprezy tutaj nie było. A jednak faktycznie w 2020 roku po raz pierwszy się nie odbył. Do samego końca prowadziliśmy bardzo dynamiczne rozmowy z organizatorem i do końca wierzyliśmy, że uda się go zrealizować, jednak pandemiczna rzeczywistość okazała się bezlitosna. Trzymamy kciuki za ten rok, ponieważ póki co, cała organizacja trwa w najlepsze. Jaka sytuacja będzie na przełomie czerwca i lipca? Ciężko nam na ten moment to przewidzieć, ale jestem przekonany, że na Openerze jeszcze niejednokrotnie się spotkamy.