Trójmiejsca to stały cykl magazynu Prestiż, w którym wraz ze znanymi i lubianymi mieszkańcami siostrzanych miast odbywamy inspirującą podróż śladami ich ulubionych miejsc. Tym razem swoje trójmiejskie szlaki zdradzi nam Magdalena Król, ceniona gdańska malarka.
Wiele razy zastanawiałam się nad przeprowadzką do innego miasta, zmianą miejsca, ludzi, przestrzeni do życia, jednak zawsze pod wieloma względami wygrywało Trójmiasto. Tutaj jest moje miejsce, na pewno dziś, na pewno jutro, na pewno w najbliższym czasie, tu czuję się po prostu dobrze, czule i bezpiecznie. Przyjemnie jest spotykać na swojej drodze ludzi, których rozpoznaje się w tłumie, choć nigdy nie zamieniło się z nimi nawet słowa. Nie odnajduje się w wielkich miastach, takich jak choćby Warszawa, przerażają mnie wiecznie goniące tłumy za czymś, za czym ja już przestałam biec. W Trójmieście nade wszystko doceniam kameralność, tutaj nie jesteśmy no name i najzwyczajniej to jest przyjemne. Tutaj też spotkało mnie wiele życzliwości, dobra i otwartości na początku mojej działaności - i za to zawsze będę cenić to miejsce i ludzi. Za to mam też słabość do Trójmiasta, bo właśnie ono od wielu lat pozwala mi się rozwijać.
Gdybym miała wskazać moje ulubione miasto z trójmiejskiego zestawienia, to z pewnością byłby to Gdańsk. Za co? Za to, że nie kończy się na Starym Mieście, tylko rozciąga na inne dzielnice, gdzie równie mocno tętni życie. Również za to, że praktycznie na każdego o każdej porze jest otwarty, przyjazny i wbrew pozorom nie jest jeszcze zmęczony turystami. Słabość mam też do Gdyni, bo za każdym razem oczarowuje mnie swoją urbanistyką.
Uwielbiam chodzić pieszo, a Trójmiasto daje mi do tego całą gamę możliwości - od plaży po rozległe centrum. Szczególny sentyment mam do Stogów, bo po pierwsze - są zupełnie nie po drodze i mało osób tam trafia, po drugie - za piękny, czysty, jasny piasek, a po trzecie - jest tam inaczej niż na każdej innej plaży w Trójmieście, ponieważ wyczuwalny jest niepowtarzalny klimat portowy. Szczególnie magicznie jest, gdy zaczynają kwitnąć dzikie róże. Ten zapach przenosi mnie do wielu wyjątkowych wspomnień, do których chętnie wracam.
Swoją drogą, bardzo szybko przywiązuję się do konkretnych miejsc. Tak jest m.in. z restauracjami, do których wracam do znudzenia. Do moich kulinarnych best of the best z pewnością należy Patio Espaniol, która oferuje to, co najlepsze w kuchni hiszpańskiej. Co ważne, tutaj nawet podczas sezonu jakość pozostała bez zmian. Moją słabością jest Avocado i najlepszy wegański schabowy jakiego w życiu jadłam! Dodatkowym plusem jest lokalizacja i pięknie zrewitalizowana ulica Wajdeloty, która również wpisuje się w moje ulubione miejsca w Trójmieście. Kolejnym takim miejscem jest Lawendowa 8 - za dobrą obsługę, za klimat miejsca, za wystrój i przede wszystkim za jedyne w Trójmieście czereśniowe piwo. Na kawę i przysmak koniecznie do kawiarnii Leń na ul. Piwnej. Na pochwałę zasługują tutaj najlepsze drożdże na słodko i słono, które wręcz uratowały moją „psyche” podczas lockdownu i trwającej epidemii. Wyjścia pieszo raz w tygodniu pozwalały mi przetrwać ten czas i zwyczajnie nie oszaleć (śmiech). Z kolei najlepsze ciasta to Sztuka Wyboru, gdzie można wziąć kawałek w dłoń i zjeść go leżąc na trawie w małym parku, który znajduje się tuż przed kawiarnią. Jeśli się zasłodzimy, warto wybrać się vis a vis do PING PONGu na najlepszą tajską kuchnię w mieście.
Jednak nie samym jedzeniem człowiek żyje, więc wspomnę tu również, że na nocne wyjścia poza sezonem z przyjemnością wybieram się do Spatifu, natomiast w sezonie kroki kieruję na 100cznię. Jeśli chodzi o tematykę sztuki muszę wymienić Kolonię Artystów. Jeśli ktoś kocha klimat Berlina to tu z pewnością go odnajdzie. Niszowe koncerty, podczas których można poleżeć na pufie, zapomnieć o obecnych sprawach i otworzyć się na zupełnie nowe doznania muzyczne, liczne instalacje, wystawy, a do tego najlepsze espresso z tonikiem - to wszystko znajdziecie w Kolonii Artystów. Jeśli mowa o dźwięku to należy wymienić też Filharmonię Bałtycką, która za każdym razem utwierdza mnie w przekonaniu, że dobro i cud są ukryte w muzyce. Obcując ze sztuką warto wybrać się również do Gdańskiej Galerii Miejskiej, Państwowej Galerii Sztuki, Zbrojowni Sztuki, czy Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia. Ostatnio swoje drzwi ponownie otworzyła galeria sztuki Punkt w Gdyni - bardzo tego miejsca brakowało, więc teraz mocno trzymam za nie kciuki. Przysłowiową wisienką na torcie jest przestrzeń stworzona przez niezależnych artystów, WL4 - Mleczny Piotr. To ostatni budynek położony na terenie dawnej Stoczni Cesarskiej, który sam w sobie jest wyjątkowy, a do tego wypełniony wspaniałymi ludźmi i fantastyczną działalnością. Warto zresztą wybrać się na spacer po całej Stoczni Cesarskiej, która ma naprawdę kilka świetnych lokalizacji.
Czy jako artystkę inspiruje mnie coś szczególnego? Tak - życie. Jego bolączki i radości. Inspiruje mnie wszystko, i chyba nie ma rzeczy, która mogłaby nie natchnąć mnie do działania, dlatego tak bardzo cenię sobie chodzenie wszędzie pieszo i „wąchanie” świata.