Krzysztof Bratos, Dyrektor Departamentu, oraz Albert Jurkowski, Dyrektor Regionu Północnego Bankowości Prywatnej w mBanku, znają polski segment private banking jak własną kieszeń. W rozmowie z Halszką Gronek wyjaśniają, w jakim miejscu jest dziś rodzima bankowość prywatna i jakie scenariusze na jej przyszłość – zwłaszcza w obliczu trwającej pandemii – są dziś najbardziej prawdopodobne.
Za nami pierwsze półroczne 2020 roku i dość trudna sytuacja ekonomiczna. Jak nowe realia wpłynęły na zainteresowanie ofertą bankowości prywatnej?
K.B.: Na pewno zauważyliśmy duże zainteresowanie kredytami zabezpieczonymi aktywami inwestycyjnymi, czyli formą czasowego pozyskiwania kapitału bez konieczności likwidacji długoletniego portfela inwestycyjnego czy też akcyjnego pakietu właścicielskiego. To najpewniej skutek rosnących trudności finansowych klientów prowadzących własne biznesy.
A co z ogłoszoną przez Radę Polityki Pieniężnej obniżką stóp procentowych?
K.B.: Tak radykalne cięcia stóp, z jakimi mieliśmy do czynienia w ostatnich miesiącach, niemal wyzerowały atrakcyjność depozytów i sprawiły, że rozwiązania inwestycyjne stały się podstawą zabezpieczania wartości swojego majątku. Jeszcze niedawno uznawane przez część konserwatywnych klientów za dodatek do portfela, dziś stały się jego trzonem. To także krok w stronę prawdziwego wealth management. Bo w końcu dojrzały private banking – Szwajcaria, Wielka Brytania czy Niemcy – to rynki, na których stopy procentowe od dawna są na zerowych lub nawet ujemnych poziomach.
Czyli polski private banking nie jest „dojrzały”?
K.B.: Segment private banking w Polsce wciąż koncentruje się wokół prostych rozwiązań bankowych, choć w bardziej ekskluzywnym opakowaniu. Klienci zachęcani są głównie dopasowaną do ich potrzeb obsługą, elastycznymi rachunkami, promocjami depozytowymi i kartami kredytowymi z dodatkowymi benefitami.
A co z inwestycjami?
K.B.: Oczywiście polski private banking oferuje rozwiązania inwestycyjne, jednak są one zwykle ograniczone do gotowych produktów. Banki nadają im formę własnych funduszy tworzonych przez daną instytucję i inwestujących głównie na naszym rodzimym rynku.
Jak bankowość prywatna wygląda u naszych zachodnich sąsiadów?
K.B.: Zagraniczna oferta odpowiada na dużo większe i bardziej złożone potrzeby klientów. Zwykle przybiera postać wspomnianego wcześniej „wealth management”, czyli profesjonalnego zarządzania majątkiem. To nic innego jak wachlarz szytych na miarę globalnych portfeli inwestycyjnych, doradztwa inwestycyjnego i transakcyjnego, kompleksowych form sukcesji majątku czy niestandardowo zabezpieczanych
kredytów.
Dlaczego polskie banki nie idą tą drogą?
K.B.: Idą, lecz jest to rzadkość. W Polsce jest tylko kilka firm działającym w modelu zachodnim. mBank Private Banking jest w Polsce liderem tego obszaru, oferując rozwiązania wealth management już od kilkunastu lat.
Jakie warunki należy spełnić, by skorzystać z waszej oferty?
A.J.: Oferta bankowości prywatnej mBanku przeznaczona jest dla klientów dysponujących co najmniej milionem złotych płynnych aktywów lub równowartością tej kwoty w obcych walutach.
Wysoka poprzeczka. Skąd takie restrykcje?
A.J.: Naszym celem jest serwowanie najwyższego poziomu usług limitowanej grupie osób. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie przygotować ofertę szytą na miarę i poświęcić naszym klientom tyle czasu, ile tylko potrzebują. Musimy też pamiętać o konieczności zachowania rozsądnej struktury portfela podczas wdrażania rozwiązań inwestycyjnych. A to w obecnej sytuacji, gdy wartość stóp procentowych jest bliska zeru, jest szczególnie istotne.