Norwegowie decydują się najszybciej na zakup mieszkań z rynku pierwotnego. Mieszkania w jasnych kolorach oraz wykończone w wyższym standardzie z użyciem materiałów naturalnych cieszą się największym zainteresowaniem. Dla nich liczy się przede wszystkim minimalizm - mówi Iga Turska, właścicielka gdańskiego biura Baltic Hus, specjalizującego się w sprzedaży i wynajmie mieszkań dla Skandynawów.

Czy Norwedzy chętnie kupują mieszkania w Polsce?

Tak, coraz chętniej. I nie tylko Norwedzy, ale i Rosjanie, czy też Niemcy. Jeżeli chodzi o Norwegów - często są to mieszane małżeństwa - on Norweg, ona Polka. Tęsknota do ojczyzny to jeden z powodów dla którego szukają tutaj mieszkania. Niemniej najważniejszy to oczywiście cena.

Pani nie tylko mieszkała w Norwegii, ale poznała tamtejszy rynek nieruchomości.

Tak, mieszkałam tam. I zajmowałam się między innymi flippingiem. Kupowałam mieszkania i sprzedawałam z zyskiem. Jeszcze kilka lat temu ceny mieszkań w Norwegii potrafiły z roku na rok wzrastać o kilkadziesiąt procent, stąd na rynku panował ogromny ruch.

Łatwiej się tam handluje mieszkaniami?

W Norwegii jest zupełnie inny system sprzedaży. Zacznę od tego, że wszyscy sprzedający korzystają z usług Meglera. To pośrednik w obrocie nieruchomości, który zajmuje się bardzo wieloma sprawami - od wykonania zdjęć mieszkania,  opracowania kampanii marketingowej, poprzez organizację dokumentacji, sporządzenia umowy kupna sprzedaży, czy też wpisami do hipotek. Tak więc pełni on rolę zarówno pośrednika, jak i notariusza. 

Jak przebiega proces sprzedaży?

Mieszkanie jest wyceniane przez rzeczoznawcę, po czym oferta sprzedaży pojawia się na jednym portalu, który jest najbardziej znany w Norwegii. Powiedzmy, że to takie nasze „allegro”, a konkurencji praktycznie nie ma. Pamiętajmy też, że to znacznie mniejszy kraj od Polski jeżeli chodzi o liczbę ludności. Następnie organizuje się tzw. visning, czyli są to 2 dni w trakcie których można przyjść i zobaczyć mieszkanie. Właściciela reprezentuje Megler i to on odpowiada na wszelkie pytania zainteresowanych. Po visningu zaczyna się aukcja. Można składać oferty sprzedaży wysyłając smsa z podaną ceną. 

Cena wyjściowa to ta, którą podał rzeczoznawca?

Zazwyczaj tak, ceny wyjściowe określa Takstmann. Jest to osoba uprawniona do wykonania inspekcji danego lokalu. Zmierzy powierzchnie mieszkania i zdecyduje co można uznać za powierzchnie użytkową albo garaż. Oceni też stan techniczny podłóg, kuchni, zgodność instalacji elektrycznej, pozwolenie na użytkowanie.

Czy Norwegowie mocno licytują? O ile potrafi wzrosnąć cena?     

Mocno. Zwłaszcza jeżeli inwestycja znajduje się w dobrej lokalizacji.

Gazeta Aftenposten pod koniec 2016 roku opisała licytację pewnego dwupokojowego mieszkania o powierzchni 57 m2 na Ullevål Hageby, tj. około 12 min od Centrum Oslo. Cena wyjściowa wynosiła 3,95 mln koron. Po 11 godzinach mieszkanie zostało sprzedane za 7,55 mln, tj. o 3,6 mln koron powyżej ceny wyjściowej!

Jak dzisiaj kształtują się ceny nieruchomości w Norwegii w porównaniu do polskich?

Są wyższe. Ceny mieszkań w Oslo, bo tam wiele lat mieszkałam więc jest mi najłatwiej się odnieść, wzrastały w przeciągu ostatnich kilku lat. Nabywcy domów z 2014 roku zyskiwali na ich wartości średnio o 20%, natomiast w 2016 roku już około 16%. Przykładowo za dom na Holmenkollen o powierzchni 235 m kw. trzeba zapłacić 14,79 mln koron. To jest 63 tys. koron za metr. Z kolei za mieszkanie o powierzchni 35 m kw. cena wyjściowa wynosi 2,7 mln koron, co daje 77 tys. za metr. Za 28 - metrowe mieszkanie blisko centrum Oslo trzeba wyłożyć minimum 2,99 mln zł, czyli 106 tys. koron za metr. I choć rynek zwolnił to ceny wciąż rosną. Wg analizy Statistisk Sentralbyrå w 2018 roku wzrost wyniósł zaledwie 0,9%, ale w 2019 już 3,9%. Chodzi o mieszkania w samym Oslo i w promieniu do 30 km od jego centrum.

Z tych danych wynika, że choć Trójmiasto należy do ścisłej czołówki najdroższych nieruchomości w Polsce to i tak jest atrakcyjne cenowo dla Norwegów.

Tak, Trójmiasto jest bardzo atrakcyjne dla Norwegów. Kiedyś masowo kupowali domy i mieszkania w Hiszpanii. Teraz patrzą też na Trójmiasto. Mamy bezpośrednie i tanie połączenia lotnicze, a lot trwa bardzo krótko. Nie mamy klimatu jak w Hiszpanii, ale i tak jest u nas cieplej niż u nich, no i dużo, dużo taniej. By zobaczyć jak rozwija się ruch z Norwegią wystarczy spojrzeć na dane Głównego Urzędu Statystycznego dotyczące liczby turystów w samym Gdańsku. W 2016 pojawiło się 61 tys. Norwegów, w 2017 było ich 68 tys., a w 2018 ponad 70 tys. Dla porównania - w 2018 roku Duńczyków było 7 tys., Finów 25 tys., a Szwedów 42 tys. Choć tam też są regularne wzrosty, bo rośnie ruch z całą Skandynawią. W 2015 roku w Gdańsku łącznie pojawiło się 88 tys. Skandynawów, a w 2018 - ponad 120 tys. Podkreślę, że to dane dotyczące tylko samego Gdańska.

Jakich mieszkań szukają?

Szukają fajnych lokalizacji w pasie nadmorskim, a także na gdańskiej starówce. Najczęściej od 3 pokoi wzwyż. Nie kupują inwestycyjnie, ale bardziej dla siebie. Do odpoczynku, jako bazę wypadową. Lubią mieszkania neutralne, gdzie łatwo mogą się zaadaptować. Stonowane wnętrza, szarości, proste meble, czyli tzw. skandynawski styl. Bez  zbytnich kolorów. 

Patrzą uważnie na ceny?

Oczywiście, ale raczej się nie targują. Po prostu kupują, bo u nas jest dla nich wciąż tanio.

Szybciej decydują się na nowoczesne apartamenty z rynku pierwotnego, czy też stare mieszkania w kamienicach?

Norwegowie decydują się najszybciej na zakup mieszkań z rynku pierwotnego. Mieszkania w jasnych kolorach oraz wykończone w wyższym standardzie z użyciem materiałów naturalnych cieszą się największym zainteresowaniem. Dla nich liczy się przede wszystkim minimalizm. Ważna jest również lokalizacja. Interesują się np. inwestycją Invest Komfortu przy ul. Okrzei w Sopocie, Bursztynową w Jelitkowie, czy też Osiedlem Neptun Park przy ul. Wypoczynkowej w Gdańsku. Ważna jest bliskość plaży. Patrzą na Front Park, Brabank w centrum Gdańska, ale i Redłowskie Wzgórze w Gdyni. Skandynawowie kochają również gdańską starówkę. Oslo nie ma starego miasta natomiast Norwegowie bardzo lubią mieć wszystko w zasięgu ręki, a zwłaszcza restauracje, gdzie mogą zjeść za 1/3 ceny porównując do cen w Norwegii.

Zajmuje się pani nie tylko sprzedażą, ale i wynajmem. 

Tak. Norwegowie wynajmują od nas mieszkania głównie w okresie letnim lub początkiem września, są to zazwyczaj studenci medycyny.

Szczególnie Garnizon jest inwestycją gdzie wynajmujemy im mieszkania ponieważ kojarzy im się z jedną z dzielnic w Oslo „Grünerløkka”, gdzie spotyka się wielu młodych ludzi. Znajdują się tam liczne kawiarnie,  śniadaniownie oraz sklepy z ubrankami dla dzieci wykonane ręcznie z naturalnych materiałów. 

Wynajmujemy też mieszkania dla pozostałych obcokrajowców.  Współpracujemy z kilkoma firmami relokacyjnymi. Mamy klientów z Rosji, Brazylii.  Wynajmujemy apartamenty premium oraz mieszkania dla pracowników z firm IT , pracujących przykładowo na terenie Olivia Business Centre lub Alchemii. Są to też osoby przyjeżdżające do Swarovskiego na Garnizonie lub inżynierowie do Stoczni Nauta.

Jakie mieszkania mają wzięcie? W Gdańsku, czy Gdyni? Bo Sopot chyba ma za mało możliwości.

Są to zazwyczaj inwestycje, gdzie mamy do dyspozycji części wspólne jak sala fitness, sauna, kort tenisowy, bilard etc. Norwegowie uwielbiają kameralne inwestycje, ale także kochają stary Gdańsk.

Czy ten trend kupowania przez Norwegów i wynajmu mieszkań będzie wzrastać? 

Zdecydowanie. Mówi o tym sama liczba turystów, którą wyżej przytoczyłam. Jak pisała jedna z norweskich gazet, mamy piękne plaże oraz niskie ceny jeśli chodzi o usługi w dziedzinie medycyny estetycznej oraz stomatologii. Poza tym na rynku trójmiejskim jest wiele norweskich firm, które otwierają swoje oddziały, m.in. Marine Harvest,  potentat jeśli chodzi o przetwórstwo rybne, Schibsted Tech, która zatrudnia kilkudziesięciu programistów ze względu na to, że Trójmiasto jest silnym europejskim ośrodkiem IT, czy też norwescy inwestorzy z sektora stoczniowego.

Czym się odróżnia Baltic Hus od innych biur? Co jest waszą specjalnością?

Baltic Hus przede wszystkim jest kobiecą firmą. Kierujemy się w swojej pracy duńską filozofią „ hygge”, czyli spokój, komfort oraz bezpieczeństwo. Do każdego klienta podchodzimy indywidualnie. Jeśli chodzi o współpracę to liczy się dla nas długofalowa współpraca a nie zamknięcie się jedynie na jednej transakcji. Nie pracujemy na „ akord”, liczy się dla nas przede wszystkim wysoka jakość obsługi.