W jaki sposób biznes powinien wspierać sztukę – zastanawiali się uczestnicy „Wieczoru de luxe”, który zorganizował MS Group, wydawca magazynu Prestiż w trójmiejskiej restauracji Villa L’Entre. W roli prelegentów wystąpili przedstawiciele firm będących mecenasami sztuki: Brititsh Automotive Gdańsk, dealer Jaguara, Grupa Ergo Hestia i Mesmetric, a na sali licznie pojawili się przedstawiciele kultury, m.in. prof. Jerzy Limon, dyrektor teatru Szekspirowskiego, Krzysztof Polkowski, rektor ASP, czy Andrzej Stelmasiewicz, szef komisji kultury w gdańskiej radzie miasta. Głównym tematem było powstające w Gdańsku muzeum sztuki współczesnej NOMUS o którym opowiadała jego szefowa - Aneta Szyłak.
Spotkanie, które poprowadził Marcin Żebrowski, wieloletni dziennikarz TVN24 rozpoczęła Maja Wolniewska, przedstawicielka Grupy Ergo Hestia. Ta sopocka firma, zajmująca drugie miejsce na polskim rynku ubezpieczeń od lat poświęca sporo uwagi również sztuce. Do tego celu powołała fundację Artystyczna Podróż Hestii, która wspiera młodych artystów. Raporty roczne na temat działalności Grupy Ergo Hesta mają charakter artystycznych artbooków, które tworzą właśnie młodzi twórcy wybrani przez jury. Maja Wolniewska szeroko opowiadała o związkach firmy ze sztuką, licznych programach wspierających, mecenacie, dziełach sztuki, które są na terenie firmy, a także o sposobach wspierania młodych artystów.
- Artyści związani z naszym konkursem, trafiają do niego przez eliminację i wybór jury: kuratorów, krytyków, osoby z instytucji państwowych. To nie jest tylko inwestycja kulturalna, ale inwestycja w edukację społeczną. W Polsce edukacja artystyczna nie występuje w żadnym momencie kształcenia i to jest ogromną bolączką. Sztuka to coś co owocuje, dlatego warto i trzeba w nią inwestować.
Atelier Mesmetric to jedno z najważniejszych miejsc designu w Trójmieście. Jego właścicielki ściągają do showroomu najlepsze europejskie marki - Poliform, Vitra, Mooi, Giorgetti, B&B Italia, dające możliwość stworzenia spektakularnych wnętrz. Wśród nich można znaleźć również ikony wzornictwa jak choćby Eames Lounge Chair, zaprojektowany przez Charlesa Eamesa oraz dzieła najlepszych projektantów takich jak np. Tom Dixon. Helena Raczyńska podkreślała, że w designie użytkowym ważny jest nie tylko sam produkt, ale jego historia.
- Antonio Citterio, projektant, który zdobywa wszystkie możliwe nagrody. Ma w Mediolanie biuro, które liczy dwudziestu projektantów projektujących pod jego nazwiskiem. To jest bardzo istotne. Tak jak przy sztuce, istotna jest wiedza, co to jest za twórca, z jakiej ręki dzieło wychodzi, jaka jest droga projektanta, który coś tworzy, bo to jest kontent. Największe marki inwestują w światowe nazwiska, ponieważ jest to większa gwarancja wartości danego produktu – mówiła Helena Raczyńska.
Gdański dealer marki Jaguar, firma British Automotive Gdańsk ogłosił program JaguART, którego celem jest wspieranie sztuki, poprzez różne akcje. Na spotkaniu była obecna przedstawiciela firmy – Katarzyna Zblewska, a także ambasadorka marki Katarzyna Figura.
- Warto wspierać instytucje kultury, ale także im pokazać, że można i że nie ma co się wstydzić pójść trochę bardziej w komercyjną stronę. To nie zawsze musi być nachalne. Ta symbioza powinna być szalenie naturalna – mówiła Katarzyna Zblewska. - Nie chodzi tutaj o wymierną korzyść ze sprzedaży. Nie liczmy tego w w złotówkach, bo to nie tędy droga. Wychodzimy z założenia, że wspierając instytucje czynimy dobro publiczne. Edukujemy.
Potrzebny i rydwan i żłobki
Głównym punktem spotkania była prezentacja powstającego w Gdańsku muzeum sztuki współczesnej Nomus. Siedziba przyszłego muzeum mieści się na Młodym Mieście, a jej otwarcie zaplanowano w przyszłym roku.
- Nazwa jest też od greckiego słowa nomos, które oznacza jednostkę podziału ekonomicznego, gatunek liryki, źródło wszelkiej sztuki, prawo lokalne ład filozoficzny i ład społeczny – wyjaśniała Aneta Szyłak. - Dlaczego chodziło o taką nazwę? By nazwa była pojemna , znajdowało się w niej bardzo wiele treści i po to by zaznaczyć lokalność muzeum.
Uczestnicy spotkania dyskutowali o finansowaniu sztuki, w kontekście zakupów do Gdańskiej Kolekcji Sztuki Współczesnej. Niedawno wiele komentarzy wywołało kupno „Rydwanu” autorstwa Joanny Rajkowskiej za 150 tys. zł. Za tą kwotę kupiono nie tylko rydwan – jako instalację artystyczną, ale i zestaw prac Rajkowskiej.
Jej autorstwa i pomysłu jest m.in. palma na rondzie de Gaulla w Warszawie.
- Bardzo mi zależało by kupić to dzieło do naszej kolekcji, dlatego że to jest dzieło które pokazuje że mechanizmem napędowym rzeczywistości jest to, że się przemieszczamy. Tak naprawdę to jest praca o mobilności – mówiła Aneta Szyłak. – To jest niezwykle globalne dzieło sztuki, bo ono właśnie mówi o tym, że istotą ludzkiej działalności jest przemieszczanie się. Coś o czym bardzo często zapominamy, bo bardzo często myślimy, że osiedlanie się jest istotą naszego życia. Nie! To właśnie ruch, wymiana, spotykanie innych ludzi, spotykanie innych kultur jest najbardziej rozwijającym doświadczeniem.
Prowadzący spotkanie Marcin Żebrowski stawiał wiele pytań. Czy powinno się inwestować w kulturę korzystając ze środków publicznych? Czy pieniądze na sztukę są w stanie konkurować z tymi na chodniki i ulice?
- To jest inna szuflada. Na potrzeby mieszkańców idą pieniądze budżetowe i o nich decydują radni, którzy reprezentują mieszkańców. Decydują na co ile się wydaje pieniędzy. Na kulturę jest osobna szufladka, więc nikomu się nie zabiera. Gdyby się nie kupiło rydwanu, żłobków by nie przybyło – skomentował prof. Jerzy Limon, cytując przy okazji Williama Szekspira: - Ignorancja jest przekleństwem Boga. A wiedza niesie nas na skrzydłach do nieba.
- Należy i dziury łatać, budować żłobki i kupować rydwany. Mniej się dziur nie załata jak się kupi rydwan, ale jego wartość jest ogromna w zupełnie innych kategoriach. Wydaje mi się, że to tak należy rozumieć. Miasto jest tworem uniwersalnym i nie sprowadza się do gładkich chodników, szerokich jak chcą jedni i wąskich jak chcą inni. Miasto to jest wspólnota ducha, każdy człowiek jest inny w związku z czym próba pogodzenia tych indywidualności Gdańska jest trudna – oceniał Andrzej Stelmasiewicz, szef komisji kultury w gdańskiej radzie miasta. - Miasto Gdańsk nie jest rozrzutne. Wydaje co roku około sto milionów złotych na kulturę i sztukę, gdzie Kraków wydaje - jak podaje google – zdaje się dwieście siedemdziesiąt milionów. Miasto Gdańsk z jednej strony stara się rozpieszczać artystów, ale z drugiej strony ta kieszeń ma skończone dno, bo pamięta o tych dziurach o tych szkołach i żłobkach.
Po zakończeniu oficjalnej części goście spotkania dyskutowali do późnych godzin wieczornych racząc się wyśmienitym Prosecco Freixenet, które serwowała firma Bar4you. Wśród nich pojawili się licznie przedstawiciele biznesu, kultury, architekci, przedstawiciele mediów. O komfortowy przebieg spotkania, ale i podniebienia gości zadbała restauracja Villa L’Entre, usytuowana w przepięknej, ponad stuletniej, odrestaurowanej willi w Sopocie. Wyjątkowe, zaprojektowane z klasą i wykwintnością wnętrza idealnie wpisywały się w tematykę spotkania. Do tego znakomita kuchnia oraz profesjonalna obsługa sprawiły, że wydarzenie było zrealizowane na bardzo wysokim poziomie. Wśród uczestników rozlosowano upominki, które ufundowała pracownia florystyczna Fjoł Sopotu, Galeria Klif z Gdyni, Emmanuel Berg i British Automotive Gdańsk, dealer marki Jaguar.