Nie ma domu, który byłby neutralny dla środowiska. Możemy jedynie minimalizować związane z nim obciążenie środowiskowe przez racjonalne projektowanie – mówi architektka Katarzyna Zielonko-Jung.

Joanna Wiśniowska: Mam takie marzenie - dom z dużymi oknami. Ekologiczne czy nie?

Prof. Katarzyna Zielonko-Jung, architektka z Katedry Projektowania Środowiskowego Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej:

To zależy. Z jednej strony okna są potrzebne, wpuszczają światło dzienne, co sprawia, że mniej energii zużywamy na oświetlenie sztuczne. Eksponują także widok, dzięki czemu możemy obserwować otoczenie. Ważna jest jednak ich powierzchnia i usytuowanie. Każde okno eksponowane na słońce działa jak szklarnia - energia przenika do wnętrza i zostaje uwięziona jako energia cieplna. Jednocześnie szklenie - chociażby nie wiem jak nowoczesne - będzie miało gorsze parametry termoizolacyjności niż pełna ściana.

Czyli z jednej strony będzie więcej ciepła, ale również szybciej ono będzie uciekało?

Tak, choć można tego nie odczuć jeśli wyrównamy tę różnicę grzejąc mocniej, a więc wydatkując energię. Zbyt duża ilość przeszkleń nieodpowiednio usytuowanych względem stron świata, jest niekorzystna. Duże okna od północy sprawią, że zimą stracimy dużo ciepła. Z kolei znaczne przeszklenia mocno eksponowane na słońce ogrzeją wnętrze w okresie grzewczym, ale mogą też prowadzić do przegrzewania latem.

Ale co to w ogóle znaczy, że coś jest eko?

Używamy tego określenia jako słowa klucza, choć mało kto rozumie jego znaczenie. Zresztą zmieniało się ono na przestrzeni lat. Początkowo postrzegano je głównie przez pryzmat energii, architekturę proekologiczną utożsamiano z energooszczędnością. Miało to związek z kryzysem energetycznym i zrozumieniem, że energii może zabraknąć. Z czasem stało się jasne, że chodzi nie tylko o energię, ale także surowce i odpady. Architektura proekologiczna powinna realizować model gospodarki cyrkularnej, tak jak w naturalnych ekosystemach, gdzie nic się nie marnuje, a odpad na nowo staje się surowcem. Tymczasem w budownictwie używane są materiały, które trudno przywrócić ponownie do obiegu.

Co na przykład?

Na przykład przywołane na początku okna, czyli szkło budowlane, które jest wyrobem zaawansowanym technologicznie. Technologia była zresztą tym, co podzieliło początkowo nurty proekologiczne. Jedna skrajna koncepcja mówiła o konieczności powrotu do tradycyjnych sposobów budowania np. z drewna czy ziemi, a inna o konieczności wykorzystania wysokozaawansowanych rozwiązań np. na rzecz pozyskiwania energii odnawialnej.

A czym teraz jest eko?

Przede wszystkim oznacza gospodarkę cyrkularną, która energię, podobnie jak surowce i przestrzeń traktuje jako zasób, który po spełnieniu swojej roli powinien wrócić do obiegu. Tymczasem w przypadku architektury jest to bardzo trudne do zrealizowania. Przecież budując naruszamy systemy przyrodnicze: obieg wody, układ gruntów, środowisko życia roślin i zwierząt. Budynek jest produktem inwazyjnym, istniejącym stosunkowo długo. Więc wracając do pani pytania o to, czy wielkie okna są eko, odpowiedź na nie jest taka prosta. Okna nie są eko ze względu na wysoko przetworzony materiał, ale są niezbędne. Wyrazem proekologicznych decyzji będzie więc racjonalne ich stosowanie.

Da się w ogóle budować eko?

Najbardziej eko jest nic nie budować.

Wtedy pozostaną nam namioty.

Wcale nie, są przecież budynki już istniejące. Najbardziej eko byłoby nie budować nowych budynków, tylko dobrze wykorzystać te, które są. Badania dotyczące zasobów mieszkaniowych w Polsce mówią na przykład, że ich nie brakuje, ale nie są użytkowane przez osoby rzeczywiście ich potrzebujące. Tymczasem powstaje wiele nowych budynków, bo są bardzo dobrą inwestycją. W konsekwencji zwiększa się gęstość zabudowy w miastach. Z jednej strony to lepsze niż powiększanie ich terytoriów przez zabudowę peryferyjną. Z drugiej jednak zwiększa to np. zjawisko miejskiej wyspy ciepła.

„Dom musi być skrojony na potrzeby mieszkańców, ale zastanowiłabym się, czy potrzeba oddzielnych pokoi na bibliotekę, czy na pokój do oglądania filmów. Można też rozważyć, czy potrzebujemy garażu, czy może wystarczy miejsce parkingowe lub wiata. Mniejszy dom, to mniej materiałów budowlanych i energii do jego użytkowania”.

 

To co robić, skoro musimy budować?

Dyskutowałabym z tym czy musimy budować tak dużo. Jednak wracając do pytania, nie ma domu, który byłby neutralny dla środowiska. Możemy jedynie minimalizować związane z nim obciążenie środowiskowe przez racjonalne projektowanie. Nie wystarczy myśleć o energii konsumowanej przez budynek w trakcie użytkowania (choć oczywiście jest to ważne), ale także o tej, która jest potrzebna na jego wzniesienie i będzie potrzebna po latach na jego utylizację. Coraz więcej badań naukowych i różnego rodzaju wytycznych mówi o śladzie węglowym materiałów i tworzonych z nich produktów jako o czymś, co jest najbardziej właściwą miarą obciążenia środowiskowego. Dotyczy to także budynków. Zatem mając dane dotyczące konkretnych wyrobów budowlanych, można je porównać ze sobą i wybierać te korzystniejsze dla środowiska.

Dobrze, wytłumaczmy to najprościej, jak się da, czym jest ekologiczny dom jednorodzinny?

Jest taka znana już zasada trzech R - Reduce, Reuse i Recycle. Należy zacząć od pierwszego R i krytycznego spojrzenia na to, jak duży dom jest nam potrzebny. Oczywiście, dom musi być skrojony na potrzeby mieszkańców, ale zastanowiłabym się, czy potrzeba oddzielnych pokoi na bibliotekę, czy na pokój do oglądania filmów. Racjonalny projekt pozwoli także uniknąć rozbudowanych korytarzy czy podpiwniczeń. Można też rozważyć, czy potrzebujemy garażu, czy może wystarczy miejsce parkingowe lub wiata. Mniejszy dom, to mniej materiałów budowlanych i energii do jego użytkowania. Drugi krok to wybór materiałów, najlepsze będą te niskoprzetworzone. Popularne od końca XX wieku pustaki ceramiczne czy gazobetonowe można zastąpić już bardziej ekologicznymi materiałami. Jako przykład można wymienić technologie budowania z ziemi, w postaci bloczków ziemnych lub ziemi ubijanej w szalunkach. Mikroklimat w domach z ziemi jest bardzo korzystny dla człowieka ze względu na regulację wilgotności.

Koleżanka architektka mówi, że proponuje takie domy klientom, ale boją się, że jak spadnie deszcz, to dom się rozpadnie.

Nie podzielam tych obaw. To nie jest nowa technologia. Była bardzo popularna w Polsce w czasach przed i powojennych, kiedy nie było z czego budować. Wiele takich budynków stoi do dziś. Są otynkowane jak inne budynki i mało kto wie, co kryje się pod tynkiem. To oczywiści technologia, która ma ograniczenia dotyczące nośności, zatem nie nadaje się do budynków dużej skali. Może być jednak z powodzeniem stosowana w budownictwie jednorodzinnym. Są także różne wariacje tej technologii, na przykład hempcrete, czyli beton konopny, w którym jest duża zawartość ziemi.

To te konopie?

Oczywiście, że te. Konopie nadają się do bardzo wielu zastosowań. W Polsce na razie mało jest plantacji konopi, nadających się na budulec, ale myślę, że to kwestia czasu oraz zapotrzebowania. Są już badania potwierdzające zasadność stosowania tej technologii na potrzeby budownictwa jednorodzinnego w Polsce. Zresztą technologie ziemne nie są jedyną opcją. Innym bardzo interesującym materiałem jest słoma. Do niedawna używano jej głównie w formie sprasowanych bloków i tynkowano. Obecnie rozwija się technologia prefabrykowanych płyt wypełnionych słomą, z których bardzo szybko można wybudować dom i dowolnie wykończyć. To ważne, bo nie ogranicza to stylistycznie architektury słomianej, podobnie zresztą jak ziemnej. W obu przypadkach można zastosować tynk, czy deskowanie, nadając budynkom dowolny charakter, także bardzo nowoczesny.

Co z drewnem?

To w Polsce najbardziej popularna technologia, jeśli chodzi o materiały niskoprzetworzone. Mamy ją w tradycji budowlanej - np. nasze kaszubskie szachulce. Nowością jest drewno klejone w technologii CLT. To już nie jest konstrukcja szkieletowa, ale prefabrykowana lita płyta z drewna klejonego warstwowo. CLT charakteryzuje się stosunkowo małymi grubościami ścian, choć w naszym klimacie trzeba dodać jeszcze warstwę termoizolacji. Jednak w porównaniu ze ścianą murowaną ocieploną na przykład styropianem, ściana drewniana może być znacznie cieńsza. Ma to duże znaczenie przy małych działkach. Poza tym, jak każda technologia prefabrykowania, CLT wiąże się z krótkim czasem budowy, co jest bardzo dużą zaletą.

Mi drewno kojarzy się z masowymi wycinkami, a to ekologiczne

nie jest.

Rzeczywiście jest to dyskusyjne, bo nieracjonalna gospodarka drzewostanem może spowodować jego nadmierną eksploatację. Dbanie, by tak się nie stało jest rolą państwa. Jednak presja ekonomiczna jest bardzo duża, bo można mówić o prawdziwym boomie na budownictwo drewniane. Wiele krajów europejskich (np. Niemcy, kraje skandynawskie) postawiły na jego rozwój już wiele lat temu. Tym bardziej, że technologia CLT nadaje się do budownictwa niemal każdej skali, także wielorodzinnego czy użyteczności publicznej. Powstają już nawet wysokościowce z drewna. Dzięki temu drewno jest najbardziej uniwersalnym materiałem o niskim śladzie węglowym spośród wszystkich innych o analogicznym spektrum zastosowania. Jeśli wejdą w życie przepisy regulujące maksymalne wartości śladu węglowego nowo projektowanych budynków (a wydaje się, że to kwestia czasu), producenci technologii drewnianych będą górą. Niestety stwarza to obawy, że wytniemy więcej lasów niż natura będzie w stanie odbudować.

Wiemy z czego mają powstać ściany, a czym grzać w ekodomku?

Zanim dojdziemy do grzania, to musimy zaprojektować dom, w którym zużywa się jak najmniej energii. To kwestia między innymi wielkości, kształtu budynku, usytuowania względem stron świata, wielkości i rozmieszczenia okien. Ważna jest także dobra termoizolacja. Każda nieracjonalna decyzja projektowa ma swój koszt w postaci śladu węglowego oraz, taki bardziej zrozumiały dla użytkownika, w postaci rachunków za energię. Racjonalny projekt jest podstawą dla rozważenia różnych opcji źródeł ogrzewania. Jest coraz więcej energooszczędnych rozwiązań grzewczych, związanych z różnymi źródłami zasilania. Rozsądne wydaje się sięganie po odnawialne źródła energii, czyli w przypadku domów jednorodzinnych - fotowoltaikę. Jest jednak wiele głosów krytycznych, czy to rzeczywiście opłacalna energia, jak długo będą służyć ogniwa, co stanie się z odpadami. Cały czas trwa dyskusja, co będzie energią przyszłości, czy będą to odnawialne źródła energii czy może atom. Budujący nie mają jednak wpływu na to, co będzie w przyszłości wiodącym zasobem energetycznym i jaka będzie polityka państwa. Nie ma więc jednoznacznej odpowiedzi, co jest najlepsze. Za każdym razem trzeba wesprzeć się wiedzą specjalistów, rozważyć scenariusze i po prostu dopasować najbardziej racjonalne rozwiązania dla danego miejsca i projektu.

Słucham pani i zastanawiam się, czy przeciętnego człowieka stać na stawianie domków eko.

Nie musi być to droższa opcja, dlatego że część tych rozwiązań, jak już wspomniałam, wiąże się z decyzjami projektowymi, począwszy od pierwszych związanych z racjonalnym założeniami co do wielkości domu. Ważne jest, żeby dom spełniał nasze potrzeby, ale bez rozrzutności przestrzeni, żeby był dobrze zaprojektowany. Nawet jeśli wiąże się to z większą inwestycją w projekt (gdy porównamy to z opcją domu z katalogu), to zyskujemy na tym oszczędności wynikające z maksymalnego wykorzystania tzw. rozwiązań pasywnych. A one nie podnoszą kosztów, a raczej je obniżają. To po prostu racjonalny kształt, dobrze rozplanowane pomieszczenia, racjonalnie rozmieszczone okna, elementy zacieniające.

 

Budynki z zielonym certyfikatem

 

Ponad 1600 – tyle według Polskiego Stowarzyszenia Budownictwa Ekologicznego (PLGBC) budynków w Polsce ma certyfikaty środowiskowe. I z roku na rok jest ich coraz więcej. Najbardziej popularne certyfikaty to BREEAM, LEED, WELL. Są także: DGNB, GBS, HQE oraz ZIELONY DOM. Aby udowodnić, że w inwestycji ograniczono jej wpływ na środowisko trzeba spełniać wiele kryteriów. Duże znaczenia mają m.in. materiały, poziom zużycia energii, lokalizacja, zagospodarowanie terenów wokół, a także ograniczenie zanieczyszczeń wody i powietrza. Wśród certyfikowanych budynków najwięcej jest biur (42 proc.) i obiektów logistycznych i przemysłowych (33 proc.). Jak notuje PLGBC od kilku lat zwiększa się udział sektora mieszkaniowego. Dziś to ponad 10 proc. wszystkich certyfikowanych w kraju budynków.

Pierwszym osiedlem mieszkaniowym z certyfikatem LEED było zlokalizowane nad Motławą Riverview. Wśród priorytetów projektantów znalazła się energooszczędność. Wprowadzone rozwiązania pozwoliły na obniżenie zużycia energii w budynkach o 47 proc. oraz zmniejszenie emisji dwutlenku węgla o 50 proc. podczas realizacji i eksploatacji, co odpowiada usunięciu z ruchu aż 1 830 samochodów. Fasady wykonano z trwałych materiałów budowlanych, jak aluminium, drewno, czy cegła klinkierowa. Ważnym aspektem była również możliwość ponownego wykorzystania i utylizacji użytych materiałów.

Wśród budynków, które uzyskały certyfikat LEED jest też Officyna w Gdańsku Wrzeszczu. Do budowy biurowca wykorzystano materiały w 25 proc. oparte o surowce wtórne, a w 87 proc. – te z pochodzenia regionalnego. Wave – kolejny gdański biurowiec, który wyrósł przy al. Grunwaldzkiej może pochwalić się certyfikatem WELL. Energia elektryczna w budynku pochodzi w pełni ze źródeł odnawialnych. A niemal jedna czwarta materiałów, z których powstał, zawiera elementy z recyklingu.