Mamy świadomość, że jesteśmy jedną z branż, które najbardziej wpływają na środowisko. Z drugiej strony moda zawsze była prekursorem zmian – zarówno tych społecznych jak i obyczajowych, swojego rodzaju manifestem. Tak dzieje się też teraz. Producenci mogą określić swoje podejście do ochrony środowiska szukając nowych rozwiązań, a konsumenci dokonując świadomych zakupów. Te wybory mogą mieć pozytywny lub negatywny wpływ na środowisko – mówi Ewa Janczukowicz-Cichosz, ekspertka ds. zrównoważonego rozwoju w LPP.
Michał Stankiewicz: Jeden z najczęstszych zarzutów wobec branży modowej dotyczy zużycia wody. Do produkcji 1 kg bawełny (2 pary spodni) potrzeba aż 29 tys. litrów wody. Aż ciężko sobie to wyobrazić.
Ewa Janczukowicz – Cichosz: Branża modowa rzeczywiście zużywa dużo wody. Według Fundacji Ellen MacArthur produkcja tekstyliów pochłania rocznie około 93 miliardów metrów sześciennych wody, co odpowiada 37 milionom basenów olimpijskich. Możemy powiedzieć, że jest to stan wyjściowy, ale dużo się na przestrzeni ostatnich lat zmienia w tym zakresie.
Co się zmieniło?
Branża poszukuje alternatywnych rozwiązań dla procesów i materiałów, które w dużym stopniu uzależnione są od zużycia wody. Dobrym przykładem może być produkcja jeansów, które są kultowym elementem garderoby. Hiszpańska firma Jeanologia opracowała metody, które pochłaniają aż 90% mniej wody. Do ich wykończenia stosuje technologię laserową i ozonową, co ogranicza wykończenie pary spodni do zaledwie szklanki, zamiast średniej w branży wynoszącej 70 litrów. Maszyny zaprojektowane i zbudowane przez Jeanologię są używane przez największych na świecie producentów jeansów w Bangladeszu czy Pakistanie. Ta technologia pomaga oszczędzać również energię, a co za tym idzie pozytywnie wpływa na emisję CO2. Do końca tego roku 100% fabryk jeansów, z którymi współpracuje LPP będzie zużywać mniej wody i energii.
A inne surowce?
Tutaj też zachodzi sporo zmian. Świetnym przykładem jest bawełna. Na świecie do jej produkcji zużywa się średnio ponad 2,1 tys. litrów wody na kilogram. My ją pozyskujemy m.in. z Afryki w ramach zakupionej w 2021 r. licencji od Cotton made in Africa. Projekt ten gwarantuje, że jest ona uprawiana z wykorzystaniem wody deszczowej. Jednym z kluczowych celów stawianych przez organizację jest też poprawa warunków i bezpieczeństwa pracy w Afryce, ochrona socjalna rodzin oraz równe traktowanie pracujących kobiet i mężczyzn. Cotton made in Africa chroni też dzieci przed podejmowaniem pracy i działa w tym zakresie ze stowarzyszonymi producentami bawełny.
Kolejnym przykładem może być pozyskiwanie wiskozy. To materiał syntetyczny powstający z pulpy drzewnej, którą pozyskuje się z lasów zarządzanych w sposób zrównoważony. Takie lasy są częścią naturalnego obiegu wody, nie potrzebują sztucznego nawadniania, aby rosnąć i odgrywają ważną rolę w stabilizacji zaopatrzenia w wodę, a także zapewniają ochronę przed powodziami oraz niedoborami wody w przypadku niewielkich opadów.
Czy w fabrykach, którym zlecacie szycie też zachodzą zmiany?
Tak. Szukamy fabryk, które wprowadzają w swoich procesach zamknięty obieg wody lub korzystają z odnawialnych źródeł energii. Zależy nam też na tym, żeby woda poprodukcyjna, która wraca do środowiska była jak najlepszej jakości. Dlatego przystąpiliśmy do programu „Roadmap to Zero” prowadzonego przez organizację ZDHC. Nasi dostawcy dwa razy w roku dostarczają nam wyniki badań wody potwierdzające, że spełnia ona wymagania stawiane przez najnowsze wytyczne ZDHC dotyczące ścieków. Dzięki LPP do inicjatywy od 2020 roku przystąpiło 46 producentów z Bangladeszu, Pakistanu, Turcji, Indii i Chin. Przynależność do tej organizacji jest jednym z ważniejszych czynników branych przez nas pod uwagę przy wyborze fabryk, którym zlecamy produkcję. To też wpływa na innych, bo jeden dostawca pracuje dla kilku marek. Dzięki branżowym kooperacjom takim jak ZDHC mamy większą szansę na dokonanie zmian w trosce o środowisko.
Dlatego w ostatnich latach w branży modowej pojawiło się pojęcie zrównoważonych materiałów?
Rozmawiając o wpływie branży modowej na środowisko warto posłużyć się wskaźnikiem emisji gazów cieplarnianych. Najwięcej związanych jest z pozyskiwaniem materiału oraz produkcją odzieży. W naszym przypadku to około 60% wszystkich emisji firmy. A liczymy je w całym łańcuchu wartości - od momentu pozyskania materiału, przez produkcję, transport i dystrybucję, sprzedaż, po moment użycia odzieży przez naszych klientów. Mając na uwadze ten miernik wprowadziliśmy do kolekcji materiały z niższym śladem węglowym lub pochodzące z recyklingu. One będą jednym z filarów naszej polityki dekarbonizacyjnej. Tu warto podkreślić, że LPP liczy swoje emisje w 3 zakresach, we wszystkich kategoriach. Zakres pierwszy obejmuje wszystkie emisje bezpośrednie powstałe w urządzeniach zarządzanych przez LPP, np. emisje z floty samochodów, w zakresie drugim bierzemy pod uwagę emisje pośrednie powstałe w wyniku zużycia energii elektrycznej oraz cieplnej. Natomiast zakres trzeci, to ta część emisji, na którą nie mamy bezpośredniego wpływu i pochodzi ona z procesów produkcyjnych, zakupu surowców, transportu, użytkowania odzieży przez klientów. Na ten zakres możemy wpływać poprzez współpracę z naszymi dostawcami i wspieraniu ich we wdrażaniu mniej emisyjnych rozwiązań.
Czyli wyliczając ślad węglowy bierzecie też pod uwagę los ubrań już po sprzedaży?
Tak. Przyznam, że nie jest to jeszcze tak popularne wśród firm, które często skupiają się na emisjach z zakresu 1 i 2, a więc dotyczących ich własnych operacji. Dla nas punktem wyjścia było obliczenie śladu węglowego we wszystkich zakresach. W 2022 r. jako pierwsza polska firma branży odzieżowej złożyliśmy cele dekarbonizacyjne do weryfikacji przez Science Based Targets initiative, to globalne partnerstwo międzynarodowych organizacji wspierające sektor prywatny w przechodzeniu na gospodarkę bezemisyjną. Co ważne, nasze cele weryfikowane są przez SBTi w oparciu o najnowsze wskazania naukowe w tym zakresie. Przy okazji warto zaznaczyć, że tylko w zeszłym roku obniżyliśmy nasze emisje o 8%.
Czy to powszechny trend wśród producentów? Bo przecież to działania, które tworzą dodatkowe koszty, a tym samym wpływają na konkurencyjność.
Duże europejskie firmy również podążają tą drogą, ze względu na wymagania klientów. Do tego dochodzą regulacje na poziomie unijnym, które mocno wkraczają w branżę modową. Co do tematu konkurencyjności - uważam, że takie regulacje są bardzo potrzebne, ponieważ właśnie dzięki temu wszyscy gracze mają takie same zasady. Zakup materiałów bardziej zrównoważonych jest często droższy niż tych konwencjonalnych, my staramy się nie obarczać klienta wyższą ceną, robimy to kosztem mniejszej marży. Jeśli wszyscy będą mieli te same zasady to tego typu „inwestycje” będą powszechne. Świat się zmienia i nie możemy działać już na zasadzie „business as usual”.
A polscy producenci?
Trudno wypowiadać się w imieniu innych, ale na pewno w wielu kwestiach jesteśmy liderem. Wiemy też, że w pojedynkę nie zmienimy świata, dlatego ważne są partnerstwa pomiędzy firmami. Mamy świadomość, że jesteśmy jedną z branż, które najbardziej wpływają na środowisko. Z drugiej strony, moda zawsze była prekursorem zmian – zarówno tych społecznych jak i obyczajowych, swojego rodzaju manifestem. Tak dzieje się też teraz. Możemy określić swoje podejście do środowiska wybierając taką, a nie inną modę. Stojąc codziennie przed szafą dokonujemy jakiegoś wyboru i ten wybór może mieć pozytywny lub negatywny wpływ.
A ile dzisiaj średnio trwa żywot ubrania?
Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Rozmawiałam z szefem firmy zajmującej się zbiórką odzieży używanej w Europie, który zaznaczył, że w Polsce są to rzeczy zdecydowanie bardziej zużyte niż te za granicą, właśnie dlatego, że nosimy je dłużej. Coraz częściej zdarza się jednak, że w takich zbiórkach trafiają się ubrania nowe. Dla mnie ważne jest to, żeby zmienić podejście do odzieży zużytej – zaczynamy o niej myśleć jak o zasobie, a nie śmieciu. Dużo mamy jeszcze jednak do zrobienia w tym zakresie. Co roku w UE zbiera się selektywnie 2,1 mln ton odzieży i wyrobów tekstylnych, co daje nam 38% wszystkich wyrobów włókienniczych, jakie wprowadzane są na rynek UE. 62% tekstyliów trafia, w najlepszym wypadku, do śmieci zmieszanych, gdzie mogą być ewentualnie spalone z odzyskiem ciepła. Najgorzej jest wyrzucić ubranie do śmieci zmieszanych, ponieważ nie da się go już odzyskać. Wrzucając je do odpowiednich pojemników, nawet jeżeli jest ono zniszczone, może być wykorzystane jako wypełniacz materacy czy wygłuszenie sprzętów AGD.
Jaki jest wasz pomysł na zagospodarowanie tych milionów sztuk odzieży?
Po pierwsze dostosowujemy podaż do popytu, a korzystamy przy tym z data science. Nasza spółka Silky Coders wspiera nas w tym procesie, tworzone analizy pomagają zamówić tyle sztuk w danym rozmiarze, żeby nie zostało nam za dużo tzw. stocku. To co nie sprzedaje się w sklepach to około 1% kolekcji. Co z tym robimy? Sprzedajemy firmie, która dalej odsprzedaje to na tych rynkach, na których nie prowadzimy działalności. Jeżeli natomiast pomyślimy o rzeczach, które kupią klienci i z jakiś powodów nie chcą ich dalej nosić, umożliwiamy oddanie ich do naszych salonów w ramach zbiórki odzieży używanej. Od 2018 r. najpierw w wybranych sklepach, a teraz we wszystkich salonach LPP w Polsce można oddać używaną odzież, akcesoria i buty wszystkich marek, nie tylko naszych.
Czy akcja cieszy się dużym zainteresowaniem?
Powoli się rozwija, a ten wywiad to dobry moment, żeby poinformować klientów o tego typu możliwości, w szczególności, że często zastanawiamy się co zrobić z ubraniami, których już nie chcemy. Dzięki temu, że nasze sklepy są zlokalizowane w wielu miastach w Polsce, również tych mniejszych, możliwości są praktycznie nieograniczone. A co najważniejsze - oddając ubrania do nas klienci mają pewność, że się nimi dobrze zajmiemy. Segregujemy je na te, które nadają się do używania oraz te z wadami lub zabrudzeniem, które przygotowujemy do recyklingu. Dobra odzież trafia do znajdujących się w kryzysie bezdomności podopiecznych Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta. Co ważne, samo sortowanie odzieży to kolejny projekt społeczny Fundacji LPP. Zebrana w sklepach odzież trafia do Centrum Integracji Społecznej w Gdyni, gdzie jest segregowana w ramach terapii zajęciowej.
Co z odzieżą, która nie nadaje się do noszenia? Czy wszystkie ubrania nadają się do recyklingu?
Obecnie jedynie 1 do 2% odzieży na świecie podlega pełnemu recyklingowi w duchu textile – to - textile, czyli tak żeby np. z zużytej sukienki zrobić kolejne ubranie. Nie dzieje się tak dlatego, że nie ma na to zapotrzebowania. Ono jest i rośnie, m.in. ze względu na zobowiązania firm, oczekiwania klientów, ale również wchodzące regulacje Unii Europejskiej. Dlatego producenci zaczynają myśleć w jaki sposób projektować odzież, żeby sprostać tym wymaganiom. Popatrzmy np. na kurtkę sportową, która nadaje się na deszcz. Żeby zrobić taki produkt użyjemy materiału z powłoką waterrepellent, mocnego zamka, może zrobimy wzmocnienia przy kieszeniach. Taki produkt będzie zapewne trwały, jednak nawet jeśli będziemy go długo nosić w momencie zużycia nie będziemy mogli poddać go recyklingowi. Jeszcze długo, długo nie będzie na rynku takiej technologii, która mogłaby w sposób opłacalny przetworzyć taki produkt. Problematyczne okaże się już oddzielenie zamka, guzików lub innych wzmocnień. Do tego materiał – obecnie nie da się go poddać recyklingowi w taki sposób, żeby zrobić nowy. Można ewentualnie rozdrobnić i użyć w innej branży, np. budowlanej. A przecież nie o to nam do końca chodzi.
Co innego ze zwykłym t - shirtem, który możemy wykonać z monomateriału lub materiału z małą ilością domieszki np. elastanu. Nie są w nim potrzebne żadne dodatkowe elementy. Tego typu odzież ma przeważnie jednego właściciela, nie odsprzedajemy jej w drugim obiegu, czyli w momencie kiedy przestanie być funkcjonalna lub nie będziemy chcieli jej dalej nosić, powinna nadawać się do recyklingu, żebyśmy mogli w prosty i łatwy sposób zrobić z niej nowe ubranie.
W naszych kolekcjach znajduje się dużo modeli wykonanych z monomateriałów, które, jeśli pojawi się na rynku skalowalna technologia recyklingu, będą mogły być z powodzeniem w ten sposób przetworzone.
Nadzieja więc jest, bo przecież trwają prace nad nowymi technologiami. W 2022 roku podjęliście współpracę z Use Waste.
Szukaliśmy partnera, z którym rozwiniemy technologię recyklingu tkanin poliestrowych. W 2022 roku nawiązaliśmy współpracę z firmą Use Waste, prowadzoną m.in. przez Adama Handerka, który do tej pory stworzył m.in. przełomową i opatentowaną technologię chemicznego przetwarzania odpadów z tworzyw sztucznych na surowiec w celu wytwarzania nowych sztucznych lub niskoemisyjnych paliw alternatywnych. Jesteśmy na etapie badań laboratoryjnych chemicznego recyklingu tkanin poliestrowych. Już teraz wiemy, że technologia, która powstała w laboratorium Use Waste spełnia nasze oczekiwania. Proces recyklingu chemicznego był już wcześniej znany, jednak dotąd sprowadzał się wyłącznie do przetwarzania poliestru typu PET, stosowanego do produkcji bezbarwnych opakowań, np. butelek. Przetwarzanie tkanin poliestrowych zgodnie z ideą textile – to - textile napotykało do tej pory na jedną barierę – materiały do produkcji odzieży zawierają dodatki innych włókien, barwniki oraz pozostałe substancje. Use Waste bada możliwość wykorzystania autorskiej koncepcji selektywnej depolimeryzacji tkaniny poliestrowej wykonanej z barwionych włókien i uzyskanie surowca, który posłuży do produkcji poliestru o niepogorszonej jakości. Pozwoli to na wytwarzanie dowolnego rodzaju włókien poliestrowych i wykorzystywanie ich do produkcji tkanin w 100% wykonanych z surowców pochodzących z recyklingu.
A jak wygląda świadomość samych klientów?
W zeszłym roku przeprowadziliśmy ankietę wśród Polaków, chcieliśmy poznać ich zwyczaje odnośnie pielęgnacji odzieży, akcesoriów i butów. Na pytanie „jak dbasz o ekologię” respondenci odpowiedzieli w pierwszej kolejności, że segregują śmieci, oszczędzają wodę i energię, a na samym końcu wybierali odpowiedź, że dbają o rzeczy, które posiadają. To pokazuje, jak dużo mamy do zrobienia w tym zakresie. Stąd nasza kampania „Dbaj o ubranie”, która ma uświadomić jak wiele mogą sami zrobić. Na szczęście rośnie grupa osób, które chcą dokonywać bardziej świadomych decyzji zakupowych, choć tylko połowa jest w stanie zapłacić więcej.
Czyli jednak cena decyduje.
Cena pozostaje bardzo ważnym wyznacznikiem dla wielu klientów, ale świadomość też rośnie. To jest proces.
Przyznam, że to trudne zadanie, szczególnie jeżeli wiemy, że główną przyczyną niszczenia środowiska jest nasz rozpędzony konsumpcjonizm. Da się pogodzić interes firm i interes planety?
To oczywiście niesamowicie trudne, ale nie niemożliwe. Tym co może nam pomóc w mniejszym stopniu wpływać negatywnie na środowisko, a jednocześnie korzystać z życia jakie znamy jest przemiana ekonomii z linearnej na cyrkularną. Celem jest utrzymywanie surowców i produktów w obiegu tak długo jak jest to możliwe. W konsekwencji będziemy wydobywać mniej surowców naturalnych i produkować mniej śmieci, a te które już powstaną potraktujemy jako zasób. Moda powinna być więc cyrkularna, tak jak wszystkie inne obszary naszego życia. Wszystko w naszych rękach.