Nie jesteśmy chyba barometrem dla całego rynku, bo akurat my, czyli NDI Development nie odczuliśmy pogorszenia sytuacji. Nasza oferta okazała się na tyle odporna, że w 2022 roku udało się nam wręcz podwoić liczbę sprzedanych mieszkań – mówi Jarosław Bator, prezes NDI Development.
Michał Stankiewicz: W jakim miejscu jest dzisiaj rynek mieszkaniowy Trójmiasta?
Jarosław Bator, prezes NDI Development: W mojej ocenie trójmiejski rynek mieszkaniowy radzi sobie dobrze. Popyt znacznie się ożywił w drugim kwartale 2023 roku i pozostaje wysoki. Z kolei podaż jest ograniczona, ponieważ liczba nowych budów rozpoczętych w zeszłym roku była mniejsza. Wszystko to wywołuje presję na wzrost cen mieszkań.
W ubiegłym roku nastąpiło tąpnięcie. Inflacja, wzrost kosztów życia, mniejsza dostępność kredytów mieszkaniowych - to wszystko wpłynęło na rynek.
Dekoniunktura rzeczywiście była widoczna, ale popyt na nieruchomości wrócił. Klienci przestali liczyć na okazyjne ceny, ponieważ zdają sobie sprawę, że koszty budowy niższe już nie będą, a tym samym mieszkania nie stanieją. Dodatkowo ustabilizowała się sytuacja dotycząca kosztów kredytu hipotecznego, co również jest korzystne dla deweloperów i ich klientów. Ten rok przyniósł więc całemu rynkowi dużą poprawę. Zarówno my, jak i nasi konkurenci planujemy w związku z tym uruchomienie kolejnych projektów.
Jak NDI odczuło ubiegłoroczną dekoniunkturę?
Nie jesteśmy chyba barometrem dla całego rynku, bo akurat my, czyli NDI Development nie odczuliśmy pogorszenia sytuacji. Nasza oferta okazała się na tyle odporna, że w 2022 roku udało się nam podwoić liczbę sprzedanych mieszkań. Powód - produkty premium, a takie właśnie oferujemy, przyciągają również w czasach kryzysu, bo stanowią dobrą lokatę oszczędności.
Jaki jest profil klienta NDI? Wybierają was klienci inwestycyjni, czy raczej ci co chcą mieszkać na stałe?
Przede wszystkim zawsze kierujemy naszą ofertę do klienta premium, czyli kogoś o wysokich wymaganiach jakościowych. Mamy atrakcyjne nieruchomości zarówno dla tych, którzy oczekują inwestycji gwarantujących określony zwrot pieniędzy, ale i dla tych, którzy szukają wysokojakościowego miejsca do życia dla siebie. W przyszłości planujemy uruchomienie inwestycji w obu tych obszarach.
Najem krótkoterminowy to jeden z problemów na jakie narzekają mieszkańcy Trójmiasta. Jesteśmy bardzo popularną destynacją turystyczną, co oznacza masowe kupowanie mieszkań z przeznaczeniem ich na wynajem. Czy wasi klienci, którzy chcą zamieszkać poruszają ten temat? Uzależniają wybór od profilu innych nabywców mieszkań?
Zależy nam, aby klienci, kupując od nas nieruchomość, byli z niej zadowoleni. Inwestycja ma spełnić ich oczekiwania. Dlatego to dla nas oczywiste, że jeśli szukają miejsca do życia na co dzień, ważny jest dla nich spokój i sąsiedzkie relacje, a nie co kilka dni zmieniający się lokatorzy, którzy przyjechali do Gdańska na weekend. Z tego powodu zdecydowanie staramy się oddzielić najem krótkoterminowy od zamieszkania docelowego czy użytkowania długoterminowego. Na Jagiellońskiej 13 w Gdańsku, czyli w nadmorskiej inwestycji, którą zaprojektowaliśmy jako miejsce do docelowego zamieszkania, nie przewidujemy najmu krótkoterminowego. Uprzedzamy o tym klientów i od przyszłych właścicieli wymagamy odpowiednich oświadczeń.
Czy deweloperzy mają wpływ na to jakie przeznaczenie będą mieć mieszkania? Czy mogą w jakiś sposób zabezpieczyć innych właścicieli mieszkań, którzy obawiają się uciążliwości wynikających z najmu krótkoterminowego?
Robimy to poprzez odpowiednie oświadczenia umowne oraz zapisy w regulaminach wspólnoty, na które mamy wpływ na początku użytkowania. Później już oczywiście wszystko jest w rękach właścicieli i ich decyzji.
Czy takie działanie ma skutki prawne, czy też chodzi bardziej o wywieranie pewnej presji na nabywcach?
To jest kwestia poważnego podejścia do własnych deklaracji i respektowania podpisanej umowy. Oczywiście nikogo nie można zmusić do bycia uczciwym.
W ubiegłym roku rozpoczęliście dwie inwestycje w Trójmieście: Jagiellońska 13 i Rezydencja Merwede. Na jakim etapie są te budowy?
Zarówno na budowie Jagiellońskiej 13, jak i Rezydencji Merwede prace przebiegają sprawnie. Na obu inwestycjach kończymy stan surowy i w pierwszym kwartale 2024 będziemy je oddawać do użytku.
A sprzedaż? To mieszkania premium, co oznacza, że nie są najtańsze na rynku. Łatwiej jest na nie znaleźć klientów, niż na te tańsze?
Nadmorska lokalizacja i wysoki standard przyciągają jak magnes, dlatego nie narzekamy na sprzedaż. W obu inwestycjach są jeszcze dostępne mieszkania, ale zainteresowani powinni się spieszyć. Stawiamy na jakość i to doceniają nasi klienci. To oni są premium, dlatego nasz produkt jest dla nich atrakcyjny.
Czy macie w planie kolejne inwestycje w Trójmieście?
Tak. Dwie chcielibyśmy rozpocząć już jesienią, a kolejne w 2024 roku. Ale na razie jest za wcześnie, żeby ujawniać szczegóły na ich temat. Działamy też na rynku warszawskim, a także analizujemy kolejne rynki.
W ubiegłym roku kupiliście cukrownię w Pruszczu Gdańskim.
Cukrownia to dla nas bardzo ważny projekt. Czekamy jeszcze na nowy, miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i ruszamy pełną parą. Oczywiście, zanim wbijemy pierwszą łopatę, musimy dopełnić wszystkich formalności i uzyskać niezbędne zgody. Mamy świadomość, że cukrownia to bardzo ważny projekt dla lokalnej społeczności, ale i cenny zabytek architektury.
Co powstanie na terenie cukrowni?
Inwestycja w centrum Pruszcza Gdańskiego jest projektowana w duchu idei mixed - used. Znajdą się tam na pewno nowe przestrzenie publiczne - place i miejsca spotkań, zielone tereny rekreacyjne nad brzegiem Raduni, ale też usługi i gastronomia, hotel, centrum medyczne, obiekty handlowe oraz mieszkania zaprojektowane dla wymagającego klienta.
Dzisiaj poprzemysłowe obiekty budzą wielkie zainteresowanie. Są pieczołowicie restaurowane lub modyfikowane, po czym stają się gwiazdami danej nieruchomości, najczęściej otoczone usługami i mieszkaniówką.
Służą deweloperom do komunikacji jako flagowe inwestycje. Wszyscy są wygrani: mieszkańcy i to nie tylko danego osiedla, ale wszyscy, bo mają nowe, atrakcyjne miejsce z uratowanym zabytkowym obiektem. Z kolei deweloper ma powód do chwały. Pruszcz Gdański ma być takim waszym flagowym dziełem?
Zdecydowanie tak. To krótka odpowiedź. Dłuższa jest taka, że na przestrzeni czasu zmieniamy się jako konsumenci. Jesteśmy coraz bardziej świadomi konsekwencji naszych wyborów. Czasami wybór najniższej ceny nie jest optymalny. Nasza inwestycja ma zapewnić wysoką jakość życia klientom premium, którzy wybiorą Pruszcz Gdański jako swoje miejsce na ziemi. Cukrownia ze swoimi zrewitalizowanymi zabytkami, komfortowymi usługami, przestrzeniami do relaksu i wysokiej jakości apartamentami ma być jedną z wizytówek NDI Development.
Kiedy ma być gotowa?
Chcielibyśmy zacząć prace nad pierwszym etapem inwestycji na początku przyszłego roku. Kolejne etapy i rewitalizacja części zabytkowej ruszy w 2025 lub 2026 roku. Planujemy rozpoczynać minimum jeden etap każdego roku, a jeśli klienci dopiszą, nawet zwiększyć częstotliwość. To wszystko pod warunkiem, że uda się decydentom uchwalić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który jest dla nas najważniejszym prawem dla tego terenu. Najpierw musi on zostać uchwalony i opublikowany, a wtedy możemy ruszać z budową.
Czy szukacie innych, podobnych obiektów?
Szukamy nowych inwestycji. Jako firma rodzinna z ugruntowanymi zasadami i wartościami zapraszamy właścicieli działek do uczciwej, zrównoważonej współpracy. Jesteśmy otwarci na zakup terenu pod inwestycję, ale możemy ją również realizować w formule joint-venture. Jesteśmy elastyczni, nie mamy sztywnych ograniczeń inwestycyjnych. Ogranicza nas tylko wyobraźnia i zdrowy rozsądek.