Gospodarka w literaturze pięknej
Inwestycyjne fiaska
(Nikos Kazantzakis „Życie i świat Aleksego Zorby”)
Gospodarka w literaturze pięknej
Inwestycyjne fiaska
(Nikos Kazantzakis „Życie i świat Aleksego Zorby”)
Powieść Nikosa Kazantzakisa to jeden z tych utworów literackich, nad którymi rozciągnęło swoje panowanie kino. Panowanie tak wszechmocne, że nawet angielski tytuł opartego na książce filmu – Zorba the Greek („Grek Zorba”) – wyparł ten, który pierwotnie w języku greckim nadał swojemu utworowi pisarz – Βίος και πολιτεία του Αλέξη Ζορμπά („Życie i świat Aleksego Zorby”). Również to moc kina sprawiła, że powszechnie znany jest okrzyk Zorby: „Jaka piękna katastrofa!”, chociaż w tekście powieści go nie ma (wymyślił go scenarzysta i reżyser Michalis Kakojanis). Sama rola filmowego Zorby, którą w mistrzowski sposób zagrał Anthony Quinn (w 1965 roku nominowany był za nią do Oscara), milionom czytelników powieści – przełożono ją na kilkadziesiąt języków – podsunęła przed oczy gotowy wizerunek starego Greka, który w żadnych okolicznościach nie przestaje cieszyć się życiem.
Liczni interpretatorzy i recenzenci powieści Kazantzakisa wskazują, że jest ona głęboko zakorzeniona w myśli Fryderyka Nietzschego i nakreślonej przezeń dwoistości postaw życiowych, którym patronują bogowie Apollo i Dionizos. Pierwiastek apolliński związany jest z tym, co przejrzyste, uporządkowane, opanowane, zrównoważone i pełne harmonii. Pierwiastek dionizyjski zawiera w sobie dynamikę nieokiełznanych żywiołów i chaos, stany upojenia lub nawet szaleństwa, w gruncie rzeczy – surową i dziką esencję istnienia. Apolla ma po swojej stronie bezimienny narrator powieści, trzydziestopięcioletni pisarz, który podąża na Kretę z ukrytymi w bagażu notatkami do przygotowywanej książki o Buddzie i po drodze, w porcie w Pireusie, przypadkiem spotyka niemal dwukrotnie starszego od siebie Greka, który przedstawia się jako Aleksy Zorba. Już pierwsza rozmowa z nieoczekiwanym towarzyszem podróży zdradza, jak bardzo bliski mu jest Dionizos. Od tego momentu konfrontacja dwóch odmiennych postaw wypełnia całą książkę.
Wątek gospodarczy – a dokładniej historia pewnej inwestycji – pojawia się w powieści jako następstwo próby dokonania zmiany w życiu, którą podejmuje młody pisarz. W liście do przyjaciela pisze, iż osiadł na kreteńskim wybrzeżu, „żeby odegrać pewną rolę. Rolę kapitalisty, właściciela kopalni węgla brunatnego, przedsiębiorcy, (…) rzucić na jakiś czas – a, może na zawsze? – szpargały i oddać się praktyce”. Dalej jest w liście mowa o zatrudnieniu robotników, zakupie kilofów, młotów, lamp karbidowych, koszy i taczek oraz o rozpoczęciu drążenia szybów i sztolni (węgla, którego złoże ukryte jest wewnątrz nadmorskiego wzgórza, nie da się wydobywać metodą odkrywkową). Zorba, któremu zdarzyło się pracować w kopalniach – sam o sobie mówi: „Niezły ze mnie górnik, nie boję się schodzić w głąb ziemi” – zostaje głównym majstrem. I to Zorba jest pomysłodawcą rozwiązania, które zaważy na losach całego przedsięwzięcia. Dojrzewanie inwestycyjnego pomysłu przedstawił Kazantzakis w trzech niedługich fragmentach:
Fragment 1
Zorba usiadł po turecku na ziemi i przystąpił do prezentacji swego planu, zgodnie z którym mieliśmy skonstruować napowietrzną kolejkę łączącą szczyt wzgórza z wybrzeżem, a służącą do transportu pni na stemple do kopalni(…). Obmyślił więc konstrukcję kolejki linowej z grubych stalowych lin, słupów podporowych i wielokrążków. Miała ona w mgnieniu oka przerzucać pnie z wierzchołka wzgórza na plażę.
Fragment 2
Zorba uklęknął na ziemi, powbijał w nią patyczki, rozpiął na nich sznurki, na maleńkich haczykach podwiesił zapałkę i próbował znaleźć najlepszy kąt nachylenia lin stalowych, tak by konstrukcja się nie rozpadła.
Fragment 3
- Jeśli wypali nam ta kolejka – powiedział Zorba – spuścimy do morza cały las, otworzymy warsztat, będziemy wyrabiać deski, słupy, belki, zgarniemy mnóstwo forsy, zmajstrujemy trójmasztowiec, rzucimy wszystko w diabły i popłyniemy, gdzie nas oczy poniosą, dookoła świata! Oczy Zorby błyszczały, już pełno w nich było egzotycznych kobiet, miast, świateł, ogromnych budowli, maszyn i parowców.
Do inwestycyjnego zadania przystępuje zatem Zorba czerpiąc z całej dostępnej mu wiedzy i ze szczerym zapałem. Jednocześnie dionizyjski charakter jego osobowości nakazuje mu planować, że krociowe zyski, jakich po inwestycji się spodziewa, przeznaczy na nowe przygody – na podróże i kobiety.
Nawet ci, którzy nie czytali książki, a tylko widzieli film, wiedzą, że inwestycja zakończyła się kompletnym fiaskiem. Bo w tym punkcie scenariusz filmu dochował wierności powieściowemu pierwowzorowi - już przy spuszczaniu ze szczytu wzgórza na plażę pierwszego sosnowego pnia kolejka wpadła w wibrację, przy drugim i trzecim było na tyle gorzej, że wiele słupów, na których rozpięto stalowe liny, odchyliło się od pionu, a przy czwartym definitywnie zawaliła się cała konstrukcja.
Do gorzkich prawd związanych z działaniami gospodarczymi należy i ta, że niekiedy inwestycje, z którymi wiązano spore nadzieje, ostatecznie okazują się klapą. Trudno nie myśleć o tym, gdy wyburzane są betonowe pylony bloku węglowego elektrowni w Ostrołęce. Gdy na złom trafiły dosyć bezładnie pospawane okrętowe blachy, które udawały stępkę pasażerskiego promu. Gdy wciąż nawet nie rozpoczęto budowy fabryki w Jaworznie, z której taśm zgodnie z planami już w trzecim kwartale 2023 roku miały zjeżdżać samochody elektryczne Izera. Gdy z Programu Budowy 100 Obwodnic zdołano oddać do użytku dwie o łącznej długości tylko nieznacznie przekraczającej 6 km. Gdy zarzucono program „Mieszkanie plus”, bo okazało się, że zupełnie nierealne były jego założenia. Gdy przez przekop Mierzei Wiślanej zamiast statków handlowych zmierzających z towarami do portu w Elblągu przepływają jachty i żaglówki. Gdy niedawno otwarte lotnisko Warszawa-Radom ma szansę osiągnąć rentowność za kilkanaście lat, a prace przy budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego skoncentrowane są wokół zakończenia dobrowolnych nabyć działek od ich dotychczasowych właścicieli i na przystąpieniu do wywłaszczania tych, którzy dobrowolnie sprzedawać nie chcieli… A dodatkowy szkopuł w tym, że odpowiedzialnym za te inwestycyjne fiaska naprawdę bardzo daleko do wdzięku i poczucia humoru
Aleksego Zorby.