Rynek sztuki w Polsce
Malarstwo stale w górę
Rynek sztuki w Polsce
Malarstwo stale w górę
Pandemia i lockdowny nie zatrzymały polskiego rynku sztuki. Od lat stale rośnie, i to mimo ubiegłorocznego spadku na światowych aukcjach. Wzięcie ma zarówno fantastyka z rekordowym Beksińskim, czy też realizm Juliana Fałata i Jana Matejki. Spory udział w tych wynikach ma Trójmiasto.
Spektakularny skok widać było między 2019 i 2020 rokiem. Wartość sprzedaży na aukcjach sztuki w Polsce w 2019 wynosiła 294,9 mln zł, a w 2020 już 380,4 mln zł. To wzrost aż o 30%. Taka tendencja na polskim rynku utrzymuje się od kilku lat, a pandemia jej nie tylko nie zmieniła, ale wręcz podziałała jako katalizator.
-„Okres wakacyjny, który zazwyczaj cechuje się zwolnieniem tempa, w tym roku (2020 przyp. red.) okazał się równie intensywny co pozostałe miesiące. Jednym z powodów mogła być rezygnacja z planów wyjazdowych klientów i dodatkowy czas wolny. Zbliżając się do końca roku, obserwowaliśmy tradycyjnie najsilniejszy czwarty kwartał, obfitujący w sensacyjne transakcje. Na początku grudnia w Desie Unicum obraz Wojciecha Fangora M22 z 1969 roku został wylicytowany za najwyższą w historii cenę 7,3 mln zł wraz z opłatą aukcyjną. Po tej i kilku innych transakcjach wynik roczny był już przesądzony” – pisał Rafał Kamecki z Artinfo.pl.
Tendencja wzrostowa była zauważalna już wcześniej przed okresami lockdownu.
- Na przestrzeni ostatnich czterech lat obroty w Polsce zwiększyły się trzykrotnie. W pierwszym półroczu 2021 roku rynek aukcyjny osiągnął wynik równy całorocznym obrotom z 2017 roku (czyli 214,1 mln - przyp. red.). Dla całego polskiego rynku aukcji sztuki, rok 2021 przyniósł wzrost obrotów – komentuje Jarosław Barton z Sopockiego Domu Aukcyjnego.
Rynek sztuki, czyli właściwie co?
Rynek sztuki obejmuje kupujących i sprzedających dzieła sztuki oraz dobra i wytwory kultury, uznane za wartościowe, takie jak antyki, meble i dekoracje wnętrz czy biżuteria. Kto stanowi o ich wartości? Po części rzeczoznawca, ale i kupujący na aukcjach, bo to właśnie z aukcyjnych sprzedaży prowadzone są statystyki obrotów. Obok domów aukcyjnych działają również galerie komercyjne, w których ceny ustalane są indywidualnie między autorem lub właścicielem dzieła sztuki, a galernikiem.
W Polsce działa obecnie kilkanaście domów aukcyjnych. Według Artinfo.pl w 2020 roku blisko 80 proc. sprzedaży generowały trzy z nich: Desa Unicum, Polswiss Art i Agra-Art. Czwarte miejsce należało wówczas do Sopockiego Domu Aukcyjnego, który w pierwszym półroczu 2021 zreorganizował ten układ. Piąte miejsce przypadło dla Rempexu.
Warszawski dom Aukcyjny Desa Unicum od lat utrzymuje mocną pozycję. W 2020 roku nastąpił tu wzrost sprzedaży do wartości 51,6 proc. udziału w rynku. Jego działalność sięga 1998 roku, kiedy doszło do połączenia warszawskiej części największej sieci antykwariatów DESA, działających od 1950 roku, z pierwszym polskim Domem Aukcyjnym Unicum, założonym w 1988 roku.
Do Trójmiasta po Matejkę i Witkacego
W 2020 roku w pierwszej trójce znajdowały się warszawskie domy aukcyjne, jednak początek 2021 roku zmienił tę konfigurację.
Rekordowy w skali całego kraju wzrost sprzedaży przypadł w tym roku Sopockiemu Domowi Aukcyjnemu, którego obroty w pierwszym półroczu 2021 r. wzrosły aż o 172 procent.
- Można to tłumaczyć wieloma czynnikami, m.in. wzmożonym zainteresowaniem kolekcjonerów Aukcjami Sztuki Fantastycznej, kolejnymi rekordowymi sprzedażami prac Zdzisława Beksińskiego, Aukcjami Sztuki XXI wieku czy Aukcjami Dzieł Sztuki, z bardzo wysokimi cenami dzieł Jana Matejki czy rekordowo sprzedaną pracą Juliana Fałata. Dzięki tak znacznemu wzrostowi SDA plasuje się obecnie na trzeciej pozycji wśród największych domów aukcyjnych w Polsce – mówi Jarosław Barton z Sopockiego Domu Aukcyjnego.
Najdrożej sprzedaną pracą w SDA, w pierwszych trzech kwartałach 2021 roku był obraz Jana Matejki „Wielki Książę Litewski Witold, Portret Adama Sapiehy”, wylicytowany za 2 mln zł (z opłatą aukcyjną nabywca zapłacił 2,4 mln zł). Na drugim miejscu z kwotą 1,95 mln zł (2,34 mln zł z opłatami) uplasował się monumentalny „Wyjazd na polowanie” pochodzący z 1898 roku Juliana Fałata. Stał się on również najdrożej sprzedanym dziełem tego artysty w historii.
Padły też kolejne rekordy cen za prace Zdzisława Beksińskiego. Najdrożej, bo za 800 tys. zł (960 tys. zł z opłatami) sprzedana została praca „Bez tytułu” z 1983 r. Rekordowo i również za 800 tys. zł (960 tys. zł z opłatami) został sprzedany „Stangret” Tytusa Czyżewskiego, a obraz Edwarda Dwurnika „Namiętności Zaułek” z 1975 r., wylicytowany został za 230 tys. zł (cena z opłatami aukcyjnymi 287,5 tys. zł). Wysoko też sprzedano pastel Witkacego „Portret Janiny Turowskiej-Leszczyńskiej” z 1932 roku – wylicytowany za 195 tys. zł (234 tys. zł z opłatami).
- Najdrożej na świecie sprzedaliśmy też grafikę słynnej Tamary Łempickiej „Kobieta z mandoliną” z około 1933 roku - osiągnęła cenę młotkową 140 tys. zł (175 tys. zł z opłatami). W wysokich cenach sprzedawaliśmy też rzemiosło artystyczne oraz biżuterię. Sporym zaskoczeniem dla nas była cena jaką osiągnął na aukcji obraz młodego artysty Daniela Pawłowskiego „Tempus”. Namalowana w tym roku praca, mimo, że już wcześniej jego prace osiągały ceny wyższe niż przeciętna w tym segmencie, doszła do kwoty 300 tys. zł (360 tys. zł z opłatą) – dodaje Jarosław Barton
W galerii może być taniej
Sopocki Dom Aukcyjny to w zasadzie jedyny dom aukcyjny działający w Trójmieście. Jest jeszcze DESA, ale gdyński oddział to salon antykwaryczny. Oprócz tego istnieje dość zmienny rynek z pojawiającymi się i znikającymi galeriami sztuki oraz kilkoma, które konsekwentnie działają od lat 90. ubiegłego wieku. Do tych drugich należą Galeria Triada oraz Galeria Glaza EXPO, która poza sprzedażą dzieł sztuki oferuje też bezpłatne porady architektów wnętrz dla swoich klientów. Właściciele galerii, podobnie jak domy aukcyjne obserwują wzrosty sprzedaży.
- Jest ona u nas od ponad roku na stałym, wysokim poziomie. Ceny również rosną. Spowodowane jest to wynikami na aukcjach, wzrostem zainteresowania inwestowaniem w sztukę i inflacją – mówi Szymon Romanowski z Galerii Triada.
W Triadzie klienci pytają o znane nazwiska, takie jak Zofia Błażko czy Henryk Cześnik. Są tu też dostępni artyści, tacy jak: Katarzyna Karpowicz, Jarosław Jaśnikowski czy Roch Urbaniak, których obrazów na rynku jest znikoma ilość i trzeba na nie dosłownie „polować”.
- Mieli u nas wystawy indywidualne i ich prace zostały natychmiast sprzedane. Tak było w tym roku na wystawie krakowskiej artystki Katarzyny Karpowicz, tak prognozujemy będzie na przyszłorocznej wystawie Rocha Urbaniaka w naszej galerii – przyznaje Romanowski.
Prace Karpowicz kosztują już ponad 20 tys. zł, a ich wartość stale rośnie. Podobnie ceny prac Jaśnikowskiego kształtują się od kilkunastu do ponad 20 tys. zł, a na aukcjach osiągają kwoty parokrotnie wyższe. Za Urbaniaka zapłacimy obecnie od 15 do 18 tys. Jeszcze w zeszłym roku jego prace można było kupić za 9 - 12 tys. zł – zauważa Szymon Romanowski.
O tym, że galerie oferują często konkurencyjne ceny w stosunku do tych osiąganych w ramach licytacji, przekonuje również Barbara Glaza.
- Tak było w przypadku obrazu Karola Bąka, który został zakupiony w galerii, a następnie wystawiony za wyższą cenę w domu aukcyjnym oraz obrazów Daniela Pieluchy dostępnych u nas w niższej cenie niż na aukcjach. Prace tych twórców cieszą się dużym zainteresowaniem podobnie jak obrazy Michała Bajsarowicza, Włodzimierza Kwiatkowskiego, Jarosława Luterackiego, Katarzyny Szurkowskiej czy Miry Skoczek Wojnickiej oraz grafiki Wojciecha Góreckiego czy rzeźby Sylwestra Chłodzińskiego – mówi Barbara Glaza z Galerii Glaza EXPO.
Wzrost cen kusi kolekcjonerów
Choć rosnące tabele sprzedaży dzieł sztuki w Polsce budzą coraz więcej emocji, od zachodnich rynków sztuki wciąż dzieli nas przysłowiowa przepaść. Myśl o dogonieniu wyników osiąganych przez Sotheby’s zdaje się być fantazją, ale na ciągły wzrost jest duża szansa.
- Wiele zależy od zmiennych zewnętrznych, od tego jak cała gospodarka poradzi sobie z wychodzeniem z pandemii, jak będzie się kształtowało zaufanie do rynku sztuki. Przy rozwoju gospodarczym jest szansa, że ten dystans będzie nadrabiany – prognozuje Jarosław Barton.
Podobnego zdania są właściciele galerii.
- To, że warto inwestować w sztukę potwierdza wielu kolekcjonerów, a także osób zajmujących się wystawiennictwem i sprzedażą. Dostrzeżono jej stabilność i wartość jako lokatę kapitału. Zwłaszcza teraz przy zwiększającej się inflacji i spadku kursu złotego. Choć niektórzy artyści zareagowali na wzrost cen usług i produktów i podnieśli ceny swoich prac, nie zniechęciło to kupujących. Obserwujemy, że wzrost cen obiektów sztuki paradoksalnie nie zniechęca nabywców, a czasem nawet przyciąga ich uwagę – puentuje Barbara Glaza.
Jakie wyniki sprzedaży pojawią się na koniec 2021 roku? Na finalne podsumowanie musimy jeszcze chwilę poczekać.