Niektóre powstają w mgnieniu oka, inne komponowane są miesiącami. Tworzone pod wpływem chwili, impulsu lub też inspirowane różnymi, często bardzo osobistymi wydarzeniami. Zrodzone z instrumentalnego, improwizacyjnego chaosu lub w wyniku dokładnie zaplanowanego, muzycznego scenariusza. Piosenki, które stają się hitami. O takich utworach piszemy w naszym cyklu "Historia jednej piosenki", a wspólnym mianownikiem są historie związane z Trójmiastem. Opowiada je Czesław Romanowski.

Adieu Zatoko Snów, good bye Riwiero Marzeń / Za rok zobaczę znów mój stolik w coctail barze / Na szklanki pustym dnie obejrzę stary film / O ludziach, co we mgle, o czasie, który był. / A tulił nas jak port, jak fort lirycznych band / Elegant, birbant, lord, sopocki Hotel Grand.

W kawiarni słynnego sopockiego Grand Hotelu Agnieszka Osiecka, autorka tego tekstu, miała ulubiony stolik z widokiem na plażę, przy którym powstało wiele jej piosenek. Prawdopodobnie właśnie przy nim powstało także, napisane w 1971 roku, „Sopockie bolero”. Poetka przez wiele lat była związana z Sopotem. Przyjechała do niego jeszcze w latach 50-tych jako młoda dziennikarka, publikująca swoje teksty, eseje, reportaże, m.in. w „Głosie Wybrzeża”. 

Zamieszkała przy dawnej ulicy Bieruta 39. Od tamtej pory Sopot stał się jej drugim, po rodzinnej Warszawie, domem. Od 1994 roku była związana z sopockim Teatrem Atelier, dla którego napisała swoje ostatnie sztuki i piosenki, uznane przez krytykę za najdoskonalsze w jej artystycznym dorobku. W roku 1996 w „Głosie Wybrzeża” Osiecka powiedziała: „Jestem w siódmym niebie, bo Sopot był zawsze dla mnie miejscem szczęśliwym”.

Tu piękniał każdy gość i lasem pachniał gin / I fajkę palił ktoś, Japończyk albo Fin /Złocistych okien sto patrzyło z brzegu, gdy na plażę wybiegł ktoś po zeszłoroczne łzy. / Najbielsze z białych mew spadały do stóp mi / Anioły prosto z chmur do balkonowych drzwi / Kochanki były tam z żurnalu "Erotique" / Do dziś niektóre znam, po innych został krzyk.

- Agnieszka kochała Sopot, chciała się tu przeprowadzić. Wszędzie było jej pełno. Czuwała na każdej naszej próbie, po spektaklach rozmawiała z widzami. Pomagała nam jej obecność, W Sopocie przeżywała swoją drugą młodość. Tu na nowo zaczęła - zarażona naszą pasją – pisać - wspominał Marek Richter, były aktor i współtwórca Teatru Atelier w Sopocie.

W 1997 roku, niedługo po jej śmierci, teatr ów nazwany został jej imieniem. Tu co roku odbywa się konkurs i Festiwal „Pamiętajmy o Osieckiej”. W Sopocie imię poetki nosi także Liceum Ogólnokształcące na Brodwinie. Zaś w 2011 roku Rada Miasta Sopotu postanowiła nazwać aleję łączącą ulicę Powstańców Warszawy z Aleją Franciszka Mamuszki, w sąsiedztwie Grand Hotelu, Aleją Agnieszki Osieckiej,  aby - jak czytamy w tekście uchwały - uczcić pamięć tej wybitnej poetki, tekściarki i dziennikarki oraz skłonić osoby, które będą przechodziły tą aleją do refleksji nad życiowymi prawdami, które Osiecka starała się przekazać poprzez swoje teksty. 

Bolera gęsty miód i fiolet nocnych par / Niech starczy nam za cud, gdy się dopali żar / Nie dajmy nabrać się na życia podły kant / Że można więcej mieć, mieć więcej niż ten Grand.

Tekst Agnieszki Osieckiej, z muzyką Włodzimierza Korcza, w 1986 roku wzięła na warsztat, początkująca wówczas na muzycznej scenie Edyta Geppert. Jej piękna, nostalgiczna - tak jak słowa poetki - piosenka znalazła się na drugiej płycie „Och, życie, kocham cię nad życie”, gdzie zagubiła się nieco, wciśnięta między dwa, bodaj najbardziej znane utwory artystki: tytułowy, ze słowami Wojciecha Młynarskiego, i „Jaka róża, taki cierń” do tekstu Jacka Cygana. 

Znaleźć ją też można na pięciopłytowej kompilacji z 1997 roku „Pięć oceanów” (na drugiej płycie, o podtytule „Ocean różowy”), zawierającej utwory z tekstami napisanymi przez Agnieszkę Osiecką, która sama dokonała wyboru nagrań do tego wydawnictwa.