Niezwykły to festiwal, w czasie którego naciskasz dzwonek do drzwi mieszkania nieznajomego i wiesz, że za chwilę poznasz jego tajemnice. Wiesz, że będzie serdecznie i właściciel ugości cię kawą lub winem. I będziecie rozmawiać, jak starzy, dobrzy znajomi. Potem zajrzysz do Banku Polskiego i poczujesz ducha świetności dwudziestolecia... Już po raz czwarty, w ramach festiwalu Open House Gdynia, mieliśmy okazję odwiedzić niedostępne na co dzień miejsca w Gdyni i domy jej mieszkańców. My wybraliśmy trzy miejsca, które najbardziej nas zaintrygowały.

BANK POLSKI

Wchodząc do głównej sali budynku znajdującego się przy ul. 10 lutego, nie sposób uciec od wrażenia, że był tu Wielki Gatsby. Choć wnętrze budynku od lat nieużywane, nie jest w dobrym stanie, niezwykle wystawna sala operacyjna wciąż robi wielkie wrażenie. To majstersztyk architektury art deco, z uwzględnieniem jakości wykończenia: marmurowe schody, kryształowe szkło, solidne drewno. Wciąż pozostaje zagadką dlaczego właśnie w tym miejscu, przy dzisiejszym skrzyżowaniu ulic 3 Maja i 10 Lutego, pod koniec lat 20 ubiegłego wieku, Bank Polski zdecydował się poczynić tak wielką inwestycję. Wszak Gdynia była wówczas raczkującym miastem. Tegoroczny Open House był prawdopodobnie ostatnią okazją, żeby zobaczyć wnętrze budynku w jego pierwotnej formie. Wkrótce rozpoczną się prace restauracyjne. W zeszłym roku gmach przeszedł w ręce dewelopera. 

„BANKOWIEC”

Dokładnie naprzeciwko Banku Polskiego znajduje się kolejna perełka gdyńskiej architektury - „bankowiec”, czyli zespół mieszkaniowy Banku Gospodarstwa Krajowego, wybudowany w latach 30. W rzeczywistości kompleks trzech budynków, był pierwszym, nowoczesnym apartamentowcem w Polsce, wyposażonym w podziemne garaże oraz schron. Do dziś, szczególne w obliczu współczesnej mody na detale nawiązujące do modernizmu, elementy wykończenia wnętrza robią wrażenie: oświetlenie, drzwi, mozaiki czy kafelki. W „bankowcu” zajrzeliśmy do mieszkań Anuli i Pauliny. Zachwyciły w nich widoki z okien, czy zachowane oryginalne gorseciki na posadzce w łazience.

DRYFT I WYSTAWA PAWŁA JÓŹWIAKA „WEJŚCIE”

Dryft to miejsce dla prawdziwych gentlemanów. To concept store, który połączył w sobie wiele męskich pasji właściciela: pasję do sportu, modowej klasyki i dobrego wzornictwa. Dryft – bo jedną z tych pasji jest surfing, co subtelnie zaznaczone jest w przestrzeni wnętrza. Wszystko jest tu dokładnie przemyślane, każdy detal, będący elementem przestrzeni. To właśnie tu zobaczyć mogliśmy wystawę jednego z „gentlemanów trójmiejskiej fotografii”, Pawła Jóźwiaka. Jego obrazy to bardzo starannie wypatrzone stadia codzienności, w których zwykłość zyskuje rangę niezwykłości.