Nie dałem się zwariować. W pewnym momencie stwierdziłem, że jestem zbyt przywiązany do smartfona. Dlatego telefon zaczyna mi towarzyszyć dopiero po wszystkich porannych rytuałach. Już nie zabieram go do łóżka. Poranek jest tylko i wyłącznie dla mnie. Dopiero później jestem online. Pierwsze co robię zaglądając w telefon, to prywata. Sprawdzam widomości. MessengerWhatsApp, następnie na scenę wchodzi on, Facebook

Kontroluję powiadomienia i nadchodzące wydarzenia. Facebook zdecydowanie mi wystarczy, aby inni wiedzieli, co się u mnie dzieje, bo głównie wykorzystuję go do tego celu. Jako tubę propagandową. Nawet nie próbowałem zakładać konta na Instagramie stwierdziłem, że zostanę przy „fejsie”. To jest mój świadomy wybór, coraz więcej czasu spędzam w sieci i boję się utraty kontaktu z realnym światem. Wolę być tu i teraz niż w „wirtualu”. 

W swojej prywatnej czarnej skrzynce nie mam zbyt wielu sekretów. Głównie używam praktycznych aplikacji. Jakdojade, do sprawdzania komunikacji miejskiej, Sky Cash do kupowania biletów, a jak mam dosyć tłoku i ścisku, to korzystam z Ubera. Posiadam również aplikację związaną z bankowością internetową. To jest moja podstawa. 

Mam również Netflixa, bo czasem się przydaje. Są również głupotki typu Bitmoji, aplikacja generująca emotikony z własną twarzą. Zainstalowaną mam również aplikację Gazety Wyborczej. Zapłaciłem, ale nie mogę się zalogować. Obraziłem się na nich i więcej nie wykupię wydania online. Na moim smartfonie mam jeszcze aplikację BookingSpotify

Nie traktuję internetu jako zło. Trzeba wiedzieć czym jest to narzędzie. Jego urok polega na błądzeniu. Zaczynamy z zamierzeniem, że odbędziemy jakąś podróż i  wiemy dokąd zmierzamy. Ale po drodze okazuje się, że na stacji przesiadkowej proponują nam jeszcze dziesięć innych kierunków, o których nie wiedzieliśmy. Na końcu tej podróży trafiamy w zupełne inne miejsce i dostajemy więcej, niż chcieliśmy. Daję się złapać w sieć i porwać przygodzie. 

Ostatnio odbyłem niezwykłą podróż na YouTube. Rozpocząłem ją od opery z Marią Callas, późnej oglądałem reklamy wykorzystujące muzykę operową, a skończyło się na muzyce techno, która mnie pochłonęła. Tak zainspirowała mnie twórczość i energia Paula Kalkbrennera. Jeśli przed moim własnym występem czuję się skrępowany, niepewny, nie mam werwy, nie potrafię znaleźć swojego tonu, to lubię oglądać nagrania z koncertów Michaela Bublé.

Na youtube.com subskrybuje kilku maniaków, wariatów operowych. Bardzo lubię wybory operowe, których dokonuje osoba, ukrywająca się pod nickiem Coloraturafan. Obserwuję również przeuroczą, bardzo dystyngowaną, odrobinę pretensjonalną starszą panią Cantorandopera. To Amerykanka, która ogląda spektakle operowe. Przez 50 minut potrafi opowiadać o spektaklu. Czasami rozśmiesza mnie swoją manierą, ale jestem od niej uzależniony. Jest cudowna. 

A co do oglądania, to stawiam na Netflix. Uwielbiam seriale, ostatnio zafascynowałem się duńską produkcją Rita. Pokazuje życie bez glamouru i relacje międzyludzkie bez efektu „wow”. To mnie ujęło. Z całego serca polecam serialomaniakom. Moim top of the top na Netflixie jest tasiemiec House of Cards oraz Black Mirror – czyli klasyka. Polecam również mój branżowy serial, czyli Mozart in the jungle oraz coś zupełnie z innej beczki, Młody Papież. Ale generalnie lubię proste produkcje, które odnoszą się do mojej rzeczywistości. 

Mam swoje branżowe portale, które odwiedzam na bieżąco. Jest to operabase.com, moja ulubiona strona, która informuje mnie gdzie, kiedy i jacy artyści występują, jaka produkcja się zbliża oraz podpowiada operowe rocznice. Śledzę też dwutygodnik ruchmuzyczny.pl, ale w tym wypadku moje serce skradło pięknie wydanie papierowe. 

Parę miesięcy temu schowałem głowę w piasek, powiedziałem pass. Orientuję się co dzieje się w polityce, ale już się tak nie emocjonuję. Myślę, że nabyłem takiej umiejętności, iż potrafię zachować dystans i wiem kiedy media szarżują, czy przeginają pałę. To takie typowe dla Polaków, albo maksymalnie w prawo, albo maksymalnie w lewo. Umiejętność odnalezienia się w tym świecie, to złoty środek. Czytam co ma do powiedzenia Gazeta Wyborcza w ramach ogólnodostępnych artykułów. Zaglądam również okazjonalnie z ciekawości przez prawe ramię, jak  dany temat przedstawia TV Trwam. Lokalnie śledzę trojmasto.pl, gdansk.pl, a podsłuchuję również Radio Gdańsk

 

JERZY SNAKOWSKI  

Popularyzator teatru muzycznego – opery, baletu, musicalu, operetki. Autor scenariuszy teatralnych, spektakli dla dzieci oraz programów edukacyjnych dla dorosłych, tj. Opera? Si! w Operze Bałtyckiej oraz „Musicalonamia” w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Laureat trzech edycji Wielkiej Gry z dziedziny opery. Wykładowca akademicki Uniwersytetu Gdańskiego oraz Akademii Muzycznej w Gdańsku. W przeszłości piastował stanowisko zastępcy dyrektora Opery Bałtyckiej oraz sekretarza literackiego Teatru Muzycznego w Gdyni.