Na co dzień podziwia swe odbicie w kryształowej tafli Zatoki Kotorskiej, choć krajobraz dość szybko może się tu zmieniać, jak w kalejdoskopie. Z posępnych szczytów i głębokich kanionów na słoneczne plaże, a zaraz potem z kamiennych, krasowych pustyń na gaje oliwne czy poszarpane fiordy. Czarnogórę, kraj znacznie mniejszy od województwa pomorskiego można przemierzyć w ciągu jednego dnia, co kilkadziesiąt kilometrów wpadając inny krajobraz. 

Przejrzyste lazurowe wody Adriatyku potrafią zauroczyć, jakby nakazać, by godzinami je podziwiać z pokładu statku, żaglówki lub zwyczajnie, z brzegu. Uroda Czarnogóry hipnotyzuje i nie ma w tym odrobiny przesady. Wiele tu miejsc wyglądających jak pięć minut po stworzeniu świata. Do tego niekończące się gaje oliwne, doliny wypełnione cyprysami i sosnami nadmorskimi, stare portowe miasteczka o pięknej architekturze i śródziemnomorska kuchnia, która cieszy podniebienia nie tylko wielbicieli owoców morza. 

Wydaje się, że słońce jest tu bardziej żółte, niebo przybiera kolor wyraźnego błękitu, a morze jest bardziej turkusowe niż gdzie indziej. Każdy zakątek kryje tajemnice minionych wieków – ślady panowania Turków, Wenecjan, Hiszpanów. Czarnogóra ma jeszcze jedną zaletę - jest krajem jeszcze nieodkrytym i niezadeptanym, tańszym, czystszym i równie zachwycającym, jak znana dobrze Polakom Chorwacja.

ŻYWY ZABYTEK

Zatoka Kotorska wygląda niczym ozdobna brama prowadząca do serca tutejszej riwiery. Na opasającej zatokę drodze przycupnęły weneckie miasta sąsiadujące z kameralnymi wsiami, a cerkwie tworzą jeden obraz z meczetami. Miejscowi żyją dla siebie, nie dla turystów. Tłem są dla nich gładkie niebo, palmy i agawy. Na swych ulicznych kramach sprzedają pomarańcze, granaty, soczyste arbuzy i domowej roboty oliwę z oliwek przelaną w plastikowe butelki po coli. 

Jadąc od strony Chorwacji trafiamy najpierw na wzniesiony przez Wenecjan Perast. Wystarczy 15-minutowy spacer, żeby przejść miasteczko wzdłuż i dostrzec, że to żywy zabytek: wśród starych murów wciąż znajdują się zabytkowe budynki, urzekające dopracowaniem architektonicznych szczegółów. W Peraście jest ledwie kilka sklepików i restauracji, i całe mnóstwo muzeów i zabytków.  

Wijąca się wzdłuż Zatoki Kotorskiej, asfaltowa droga to główna „arteria” tego miejsca, przez którą codziennie przechodzą setki turystów. Stąd już tylko 20 km do Kotoru, choć warto jeszcze poświęcić czas na dotarcie do Gornij Morinj, miasteczka schowanego w zaułku skał wysokich jak wieżowce. Tutaj, pośród ruin średniowiecznych murów obronnych, można znaleźć wytchnienie, a uśmiechnięty miejscowy właściciel niewielkiej kafejki ugości doskonałą, smoliście czarną kawą. 

SZTURM NA KOTOR

Nie ma jednak co ukrywać, w Czarnogórze wcześniej czy później każdy dokonuje szturmu na Kotor. Idąc promenadą w tłumie spacerowiczów usłyszeć tu można opowieści starych murów, samotnych drzew i zapomnianych duchów. Po przekroczeniu kamiennej głównej bramy wpada się na dziedziniec, wprost przed wieżę zegarową z 1602 roku. Niestety, nie pamięta ona czasów, gdy na przełomie XIV i XV wieku Kotor był samodzielnym państwem-miastem. W centrum zagnieździły się kawiarenki, sklepiki z pamiątkami, kioski i kuszące zapachem restauracje. Aby dostać się do niektórych z nich, trzeba przebyć plątaninę z pozoru tajemniczych i zwodniczych dróg. Ale zgubić się w labiryncie kotorskich uliczek to wielka przygoda. 

Stare miasto tuli się do skał i murów obronnych, z dwóch stron zamknięte jest portem. Nad jednym z najlepiej zachowanych w Europie, średniowiecznym miast, wpisanych na listę zabytków Unesco, góruje twierdza św. Jana. By się na nią wdrapać, trzeba pokonać ponad tysiąc trzysta kamiennych stopni. Wysiłek wynagradza niezwykły widok na cały Kotor, od średniowiecznego centrum po współczesne obrzeża, na piękne zabytkowe cerkwie, kościoły i pałace. To jeden z najlepiej zachowanych w Europie średniowiecznych systemów miejskich. 

Kotorskie kamienice ozdabiają kamienne schodki i wielkie kute wrota. Rozlewają się morzem czerwonych dachów i kremowych ścian na wszelkie strony. Na starówce biesiadują ramię przy ramieniu miejscowi i turyści. Z knajpek buchają na ulicę aromaty tutejszej kuchni, pachnie śródziemnomorskimi przyprawami. Poszukajcie miejsc, w których podawany jest piotrosz z boćwiną i gigantyczne kalmary. Kotor niewątpliwie jest perłą pośród surowej i dumnej przyrody otaczających go gór i wdzierającego się morza. Mozaikowość barw, widoków i zapachów to piękna wizytówka tego miejsca. 

PORA NA RELAKS, PORA NA SZALEŃSTWO 

Koroną murów okalających starówkę można obiec całą Budvę. To zadziwiające miejsce. Za dnia można tu uciec od wielkomiejskiej zabudowy i tłumów, wieczorami Budva zmienia się w imponująco rozrywkowe miejsce, najpopularniejszy kurort Czarnogóry. To właśnie tutaj mieści się najwięcej luksusowych hoteli i restauracji w kraju, a kluby koło przystani mają dość frywolny charakter. Kiedy Budva się bawi, zachodzące słońce kładzie się długimi smugami na starych budynkach, małych placykach otoczonych niewysokimi kamienicami, ze starymi fontannami i drewnianymi ławkami. 

Za to Sveti Stefan jest najbardziej komercyjnym zakątkiem Czarnogóry. Dla wielu to wyspa, choć właściwie jest maleńkim półwyspem połączonym z lądem wąskim wałem. Dawniej była luksusową enklawą dla bogatych. Wypoczywali tu Marilyn Monroe, Sophia Loren i Kirk Douglas. Nikt już nie pamięta, które z nich stwierdziło, że miejscowe zachody słońca są piękniejsze niż w Kalifornii. W te słowa uwierzy każdy, kto tu zawita. Jachty wielkie jak statki wycieczkowe cumują niemal przy samych murach starych fortów. Jednak, aby przekroczyć bramy miasta, trzeba zobowiązać się do zakupu towarów w miejscowych sklepach i posiłków w restauracjach za co najmniej 25 euro. Taki warunek postawił prywatny właściciel, który w 2007 roku wynajął to miejsce na 30 lat. 

Jest jeszcze Ulcinj, jedno z najstarszych miast Adriatyku. Południowy kraniec Czarnogóry ociera się tu już o Albanię. To bodaj najbardziej orientalne miasto w Czarnogórze w większości zamieszkują Albańczycy. Jest sielsko do tego stopnia, że na tutejszych zabytkowych murach obronnych można spotkać pasące się barany. Sama Starówka, mozolnie odbudowywana po trzęsieniu ziemi w 1979 roku, ma typowo śródziemnomorski charakter. Nie sposób nie zauważyć, iż tutejsza architektura została skażona kolorowym kiczem i samowolką. W zasięgu ręki są plaże z czystym piaskiem, ochlapywane przez fale turkusowego morza. Jego drobne ziarna, bogate w minerały, mają właściwości lecznicze. W okolicy warto zobaczyć Zamek Ulcinj, Pałac Venezia, meczety i kościoły.

UCIECZKA OD CYWILIZACJI 

Czarnogórcy opowiadają, że kiedy Bóg tworzył świat, to właśnie u nich rozsypał mu się worek z kamieniami i przestraszony Stwórca uciekł do Serbii. Fakt, góry zajmują znaczną część kraju, ale przyjezdni raczej nie narzekają. Po porządnym relaksie na jednej z 117 plaż, uciekają zobaczyć magiczny Durmitor – pasmo Gór Dynarskich – idealny na długie wycieczki i rafting w Kanionie Tary, wymienianym pośród największych atrakcji Czarnogóry, ale uważany też za najgłębszy i jeden z najpiękniejszych kanionów w Europie. 

Tara liczy sobie 144 kilometry długości, z czego ostatnie 34 znajdują się już na terenie Bośni i Hercegowiny. Urzeka zakrętami, meandrami i wodospadami tworzącymi iście bajkowy krajobraz. W scenerii dziewiczej przyrody można spotkać wilka i niedźwiedzia z pstrągiem w paszczy. To właśnie przyroda sprawia, że Czarnogórę pamięta się długo i wspomina z utęsknieniem w jałowe, robocze dni.