EWELINA KOŁODA NAKATOMI - MARKETING BEZ GRANIC

6 biur w 3 krajach, 46 pracowników, kampanie promocyjne w 29 krajach dla blisko 2200 podmiotów gospodarczych. 610 firm obsługiwanych aktualnie, w tym 80 kampanii o zasięgu globalnym – to dorobek gdańskiej agencji marketingowej Nakatomi, która jeszcze 17 miesięcy temu była... jednoosobową działalnością gospodarczą. Dzisiaj jej prezes Ewelina Kołoda, odpowiada na nasze pytania z Los Angeles, bo tam właśnie Nakatomi otwiera swoje kolejne przedstawicielstwo.

Pani Ewelino, gratuluję tak dynamicznego rozwoju i nie mogę nie zapytać, jak to się robi?

Zawsze byłam ambitna i kreatywna. Chciałam działać globalnie, nie lokalnie, więc wymyślenie planu na ekspansję zajęło mi sporo czasu i wymagało ode mnie mocno koncepcyjnego podejścia do tematu. Po prostu, wymyśliłam rozwiązania, których nie ma, wdrożyłam je, zdobyłam zaufanie klientów. Kampanie reklamowe dla firm to bardzo złożony i skomplikowany proces marketingowy. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, wprowadziliśmy unikatową na skalę światową promocję marki, poprzez 10 płaszczyznową strategię marketingową. 

Na czym polega ta unikatowość?

Szczegóły to nasze know-how objęte tajemnicą, mogę tylko zdradzić, że rozkładamy budżet na 10 płaszczyzn począwszy od promocji na portalach społecznościowych a kończąc na remarketingu. Target dobrany jest odpowiednio pod klienta, łatwiej bowiem i zarazem taniej jest docierać do odbiorcy bardzo mocno stargetowanego, niż do odbiorcy ogólnego. Kluczem jest tutaj bardzo szczegółowe rozpoznanie rynku, na którym nasz klient chce działać, a nawet znalezienie dla niego nowych rynków. Ponadto działamy kompleksowo, od social mediów, przez produkcję wideo, blogi firmowe, outdoor, hosting, po kampanie adwords i pozycjonowanie stron. Jako jedyna agencja w Europie posiadamy własne zaplecze pod pozycjonowanie w 14 krajach. 

Ostatnie miesiące to dla Pani gorący okres w Los Angeles, gdzie otwiera Pani kolejne biuro Nakatomi. To zadziwiające, że może sobie Pani pozwolić na dwa miesiąca poza centralą przy tak dynamicznym rozwoju firmy.

To efekt wprowadzonego modelu zarządzania. Zainspirowałam się książką Frederica Lalouxa „Pracować inaczej”. To było to, tak właśnie widziałam swoją firmę, opartą na systemie samoorganizacji pracy, bez konieczności nadzoru i stwarzania struktur hierarchicznych. Na świecie tego typu model nazywa się firmą turkusową. Można powiedzieć, że na czele firmy stoję ja, bo spotykam się z kluczowymi klientami na całym świecie, negocjuję warunki współpracy, podpisuję umowy, pilotuję otwarcia nowych biur, rekrutuję pracowników, ale w naszym systemie nie ma tak zwanego lidera, nie ma dyrektorów, kierowników. Wszyscy pracownicy są równo traktowani, otrzymują nawet takie same, wysokie wynagrodzenia (w każdym oddziale inne w zależności od kraju i miasta), są tak samo motywowani. I są przede wszystkim samodzielni. 

Jak Pani takich ludzi znajduje?

Szukam przede wszystkim ludzi, którzy chcą i są w stanie się nauczyć swoich obowiązków, ludzi którzy nie boją się nowych wyzwań. Ludzi uśmiechniętych, optymistycznie nastawionych do życia. Marudom mówię nie, niezależnie od kwalifikacji. Nie zwracam uwagi na wykształcenie, na doświadczenie, itp. Ja sama z wykształcenia jestem inżynierem budownictwa. Proszę mi wierzyć, że każdy przez 5 miesięcy płatnego stażu nauczy się u nas wszystkiego, czego potrzeba do tworzenia kampanii i obsługi klienta. Po stażu każdy pracownik zostaje w firmie i pracuje samodzielnie. Nie zwalniamy, chyba, że sam chce odejść. Jedyny wymóg jaki stawiamy na rekrutacji to biegle jeden język obcy. Jest to konieczność bo u nas 95% kampanii jest na rynkach zagranicznych. 

Plany na przyszłość? 

Właśnie 1 lipca ruszyło nam oficjalnie biuro w Los Angeles, to już 6 nasz oddział, była to konieczność, a zarazem chęć rozwoju ponieważ pozyskaliśmy kontrahentów w Los Angeles i Santa Monica. 1 października otwieramy kolejny oddział w Warszawie. Bardzo chcielibyśmy wejść na rynek norweski i australijski, otworzyć oddział w Oslo i w Sydney. To plany na rok kolejny. W dalszej perspektywie chcielibyśmy naszą ekspansję rozszerzyć o rynki afrykańskie. Z pewnością będzie to jednym z najtrudniejszych wyzwań w kolejnych latach. Ale przecież do odważnych świat należy, czyż nie?