Ponad 200 gatunków whisky, warsztaty, szkolenia, a na koniec licytacja najlepszej single malt na świecie. Uczestnicy pierwszej edycji Whisky Live Sopot nie mogli narzekać na brak atrakcji. W hotelu Sheraton można było odbyć podróż smakową po wszystkich zakątkach świata. 

Impreza rozpoczęła się wykładem na temat inwestowania i zarabiania na whisky. Rosnące zainteresowanie właśnie tą formą lokowania kapitału nie powinno nikogo dziwić. Indeks Rare Whisky Apex 1000, śledzący ceny butelek o największym potencjale inwestycyjnym, wzrósł w ciągu ostatnich lat o 140%. Danym rynkowym zawierzyło dotychczas ponad 3 miliony Polaków, lokując już ponad 155 milionów złotych w alkohole inwestycyjne. 

Przestronna sala Marco Polo pomieściła kilkudziesięciu wystawców. Highland Park, Glenfiddich, Glenmorangie, Dewars, Teeling – to tylko niektóre z dostępnych marek. Stoisko Ardbega kusiło premierowym Kelpie – whisky dojrzewającą w beczkach wykonanych z dębu rosnącego nad Morzem Czarnym. Bacardi przyciągał wzrok uczestników zamkniętą w specjalnej gablocie, trudną do zdobycia szkocką 31-letnią Craigellachie. To właśnie ona kilka tygodni wcześniej w Londynie podczas World Whiskies Awards została wybrana najlepszą single malt na świecie. Butelka była przeznaczona do licytacji, a na stoisku można było spróbować jej młodszej siostry, 13-latki. 

Na stoisku organizatora, firmy Tudor House, dostępna była włoska Puni, kusząca wyjątkowym kształtem docenionym przez ekspertów. W 2016 roku została wyróżniona tytułem najlepszy design roku. Nie mniejsza kolejka ustawiła się do islandzkiej Floki. Ta whisky, a w zasadzie „niepełna” whisky (nie leżakowała jeszcze pełnych trzech lat, stąd nazywana jest young malt’em) cechuje się tym, że do jej produkcji używa się wysuszonych owczych… odchodów. 

Według tamtejszego ministerstwa ds. środowiska, pozyskiwanie torfu nie jest przyjazne dla otoczenia, bowiem w trakcie jego wydobywania uwalnia się do atmosfery dwutlenek węgla. Kreatywni Islandczycy znaleźli jednak inny sposób na produkcję. Ta informacja bynajmniej nie zniechęciła miłośników whisky do testowania premierowego alkoholu z wulkanicznej wyspy. 

Ostatnia z premier przywędrowała z Austrii - Waldviertler Whisky JH okazała się słodkim, pachnącym miodem i wanilią trunkiem, dostępnym również w wersji z prażonym słodem. Honoru gospodarzy broniła polska marka SEN, znana ze szczególnej dbałości o swoje trunki - od zebrania owoców po napełnianie butelek alkoholem, wszystko robione jest ręcznie. 

Festiwal zakończył się długo oczekiwaną licytacją pochodzącej z regionu Speyside 31-letniej Craigellachie – whisky o zaskakujących aromatach, w których jak twierdzą eksperci - naprzemiennie odkryć można słodkie owocowe oraz bardziej wytrawne ziołowe nuty. Wyjątkowy okaz został nabyty za kwotę 2,5 tysiąca złotych.