Do tej pory pisaliśmy o biznesach rzeczywistych i namacalnych. Ten również jest namacalny, chociaż zupełnie nierzeczywisty. VR Visio to młoda spółka z Gdyni, która podbija świat zapoznając go z wirtualną rzeczywistością. I chociaż marka istnienie na rynku dopiero rok, już zdążyła nieźle na nim namieszać.

Jak wytłumaczyć laikowi czym jest wirtualna rzeczywistość? Najprościej będzie mu pokazać, ponieważ słowa są niewystarczające. Gdy zanurzamy się w wirtualnej rzeczywistości, ta realna dosłownie przestaje istnieć. Nagle, znajdujemy się w innym świecie. Może to być park jurajski, pole bitwy, symulator lotu, średniowieczny zamek czy las pełen magów.

RZECZYWISTY POMYSŁ NA WIRTUALNY BIZNES

Wszystko zaczęło się w 2013 roku, od współpracy Pawła Łaźniaka i Damiana Karczewskiego. Duet, który wówczas zajmował się tworzeniem filmów i animacji zwrócił uwagę na wirtualną rzeczywistość. Rynek dopiero raczkował, a sprzęt do VR był ciężko dostępny. 

- Zamówiliśmy gogle Oculus. Zrobiliśmy wizualizację wnętrza Aquaparku w Redzie, gdzie każdy mógł pływać razem z rekinami. Wizualizacja zrobiła furorę na targach mieszkaniowych. Każdy chciał przymierzyć, zobaczyć - mówi Damian Karczewski

Mimo zainteresowania, na początku nie było kolorowo. Ludzie nie wiedzieli czym jest wirtualna rzeczywistość. Trzeba było namawiać, tłumaczyć. Przełom nastąpił wtedy, gdy do firmy dołączył Adam Cegielski, manager i biznesmen. Przypadkowo, bo zobaczył chłopaków, gdy akurat robili film o Pomorskim Parku Naukowo - Technologicznym. Podszedł, zagadał, dowiedział się o wirtualnej rzeczywistości i przepadł bez reszty. 

- Potrzebowałem nowych wyzwań zawodowych. Gdy po raz pierwszy zanurzyłem się w wirtualnej rzeczywistości, wiedziałem, że jest to przyszłość. Mimo, że nie znaliśmy się dobrze, zapytałem chłopaków wprost czy przyjmą mnie do spółki. Z lekkim niedowierzaniem powiedzieli, że najpierw muszę się wykazać. Dali mi klienta z Chin, który był zainteresowany aplikacją VR. Miałem ją sprzedać za 6 tys. zł. Wróciłem z kilkunastoma tysiącami, ale dolarów. To był początek naszej współpracy jako VR Visio Group - uśmiecha się Adam Cegielski.  

GRY I SYMULATORY

Pod szyldem VR Visio do tej pory powstało m.in. kilkanaście aplikacji komercyjnych, filmów i gier. Obecnie, zespół pracuje nad symulatorem do szkoleń oraz kilkoma grami, z czego największy rozgłos, jeszcze przed wydaniem osiągnęła gra „Special Forces VR”. W tytule tym, wcielamy się w rolę żołnierzy sił specjalnych walczących z terrorystami. Gra ma być wydana na wszystkie znane platformy VR, czyli: Oculus Rift, Playstation VR oraz HTC Vive. 

SZEROKIE SPEKTRUM ZASTOSOWAŃ

Gry to jednak nie wszystko. Drugim zastosowaniem są wizualizacje, które cieszą się zainteresowaniem zwłaszcza wśród projektantów i deweloperów. Ważną rolę wirtualna rzeczywistość może odegrać w kursach, np. lotniczych, samochodowych, zawodowych lub medycznych. Powstały już pierwsze urządzenia symulujące nacisk, więc operacja na wirtualnej nodze może wydawać się całkiem realna. Uczucie, które towarzyszy przecięciu skóry jest identyczne jak w rzeczywistości. 

- Przyszłością są szkolenia pracownicze. Uruchamiamy właśnie nowy projekt „VRHSS - Virtual Reality Health & Safety Simulator", odpowiadający na tę potrzebę. Szkolenia wirtualne będą znacznie tańsze niż te prawdziwe. Będzie można przeszkolić tysiące w tym samym czasie. Ponadto, będą dokładniejsze i bezpieczniejsze. Nie ma ryzyka, że ktoś spadnie z platformy albo rozbije samolot. Szkolenia w wirtualnej rzeczywistości pozwolą na przeprowadzanie skomplikowanych symulacji w elektrowniach, fabrykach czy na polu budowy, bez budowania drogich prototypów - dodaje Adam Cegielski

Droga bez powrotu

Wirtualna rzeczywistość powoli opanowuje świat. To droga, z której nie można zawrócić. Jak podkreśla Adam Cegielski, w ciągu najbliższych dziesięciu lat nastąpi rewolucja. Będziemy nosili okulary, wyświetlające hologramy. 

- Gdybyś za 10 lat spotkała mnie na przystanku, komputer w twoich okularach prześle moje zdjęcie na serwery, aby po chwili wyświetlić tobie informacje, że jestem Adam, mieszkam w Gdyni i mamy wspólnych znajomych. Ułatwienie życia, ale za cenę prywatności, prawda? To już się dzieje na mniejszą skalę. W przyszłości, dla takiej wygody będziemy w stanie oddawać coraz więcej - ostrzega Adam Cegielski.

Na tym nie koniec. Można przypuszczać, że za 100 lat, system będzie uczył się z naszych myśli lub wcześniejszych wyborów, sam interpretując, jakie informacje warto nam wyświetlić. Przechodząc obok nieznanego pomnika, w ułamku sekundy zobaczymy napisy wokół niego.