Małgorzata Rakowiec

Kierowca miejskiego autobusu zatrzymuje pojazd, wyciąga kolorowe skrzydła, przypina je sobie i ku zaskoczeniu pasażerów wzbija się w niebo.

Albo dziewczyna, która wiesza pranie, ale w pewnym momencie z krzykiem naciąga linkę i wybija się przy jej użyciu, jak z procy i leci, leci w kierunku stoczniowych dźwigów. Jest jeszcze rolnik, który wyskakuje z jadącej maszyny do belowania słomy, ściąga ubranie, wskakuje do urządzenia i wylatuje odziany tylko w słomiany snopek. Tańcząc i poskakując nie posiada się z radości.

Takie filmy, jakby nakręcone amatorską kamerą, pojawiły się w internecie. I są początkiem najnowszej kampanii promującej miasto Gdańsk.

Od razu pojawiły się komentarze - i te pozytywne, choć zdecydowanie więcej krytycznych. Jak chociażby taki: Gdzie w Gdańsku jeździ się kombajnem (bo film z nagim rolnikiem wzbudził zdecydowanie największe zainteresowanie) i zarzut, że tak najwyraźniej wyobrażają sobie gród nad Motławą twórcy filmików ze stolicy. No tak – oburzony internauta twierdzi, że dla warszawiaków wszystkie inne miasta to wiocha.

Urzędnicy tłumaczą, że internetowe produkcje nie miały być powiązane z Gdańskiem. Internetowa akcja miała wzbudzić zainteresowanie kampanią, której motywem przewodnim są Fale GDN – dziwne fale, które wywołują u ludzi nagłe stany euforii, radości i poczucia wolności. Ciągiem dalszym będą już poważne reklamy emitowane w ogólnopolskich telewizjach i reklamy prasowe.

Napisały o akcji gazety, zainteresowali się dziennikarze z radia i telewizji. Niektórzy oburzeni, że na akcję miasto wydaje pieniądze – dwa miliony złotych ma kosztować cała kampania, której internetowe wydanie to zaledwie mały fragment.

Obejrzałam te filmy, zaciekawiona ewidentnym poruszeniem kolegów z redakcji warszawskiej, którzy tematem się zainteresowali. I na prawdę się uśmiałam, takie są absurdalne.

I tak sobie myślę: jakie to ma znaczenie, że taką maszyną do belowania słomy nie jeździ się po Gdańsku. Jeszcze do niedawna (a może wciąż) 5 kilometrów od ścisłego centrum miasta w dzielnicy Olszynka niektóre domu nie miały kanalizacji! To jest dopiero zacofanie.

A zdjęcia z dziewczyną wieszającą pranie są jak najbardziej z Gdańska.

Przekonała mnie do tych filmów przypadkowo zaczepiona na ulicy starsza pani, którą poprosiliśmy o opinię w tej sprawie. Powiedziała: miałam dziś taki ciężki dzień. I chętnie bym się pośmiała, nawet z absurdalnych rzeczy.

Ciekawa tylko jestem, czy urzędnikom, którzy taką kontrowersyjną kampanię zaakceptowali wystarczy nerwów, żeby się nie wycofać. Bo efekt w końcu jest – wszystkie główne dzienniki o kampanii poinformowały.

 

 

Małgorzata Rakowiec