Jedyny taki sport, gdzie człowiek i zwierzę tworzą jedność. Bezgraniczne zaufanie, odwaga, intuicja i lata codziennej mozolnej pracy to recepta na sukces w jeździectwie. Tu barwy codziennych treningów bywają różne, a tylko gruntownie odrobiona lekcja pokory daje nadzieję na trofea. Nadzieję okupioną trudem codzienności, zmienną pogodą i jakże często różnicą charakterów. O tym wszystkim próbowałam przekonać się podczas trzeciej już edycji JumpOFF - regionalnych zawodów w skokach przez przeszkody rozgrywanych na sopockim hipodromie.

Lekki półmrok i nieustający tętent galopujących kopyt. Dwie przygotowane przeszkody. Mnóstwo ludzi – tych w siodle pięknie ubranych mimo mrozu i tych na ziemi – pokrzykujących, ustawiających spadające z hukiem drągi, ubierających konie w derki. 

ZA KULISAMI

Rozprężalnia to serce zawodów hippicznych. To tu bardzo często kilka chwil decyduje o tym, jak przebiegnie start. Rozgrzewka, czas przede wszystkim dla konia i jeźdźca by przygotować się do zadań, z którymi zmierzą się na parkurze. W wejściu na małą rozprężeniową halę nerwowo rozgląda się Aleksandra Furgo. Czeka na Adę, swoją luzaczkę i obłędnie dokładnie skaczącą gniadą klacz Melisę C. Powinna już wsiadać na konia, aby przygotować się do startu. 

Utytułowana pomorska amazonka, świetnie znana miłośnikom skoków przez przeszkody, uczyniła ze swojej pasji sposób na życie. Z wykształcenia ekonomistka i trener jeździectwa wraz ze swoim partnerem Marcinem prowadzi Black Horse Team, ogromny ośrodek jeździecki w Gdańsku. Jest tam sport, ale i rekreacja, bo jak tłumaczy Ola, każdy gdzieś musi zacząć. 

CZŁOWIEK I KOŃ

Człowiek i koń – para, która zna się często lepiej niż niejedno małżeństwo z wieloletnim stażem. Partnerzy, którzy w ułamku sekundy muszą czytać w swoich myślach i często wzajemnie dodać pewności siebie i odwagi, bo w tym sporcie nawet niewielki błąd może doprowadzić do poważnego wypadku czy śmierci. 

Współczesny koń sportowy to atleta. Spektakularnie zarysowane mięśnie to efekt codziennej pracy, wsparcia wysokiej jakości odżywkami i suplementami oraz fizjoterapeutycznymi zabiegami. Koński skoczek na co dzień korzysta ze specjalistycznego solarium, jego odnowa biologiczna powoduje zawrót głowy nie tylko z uwagi na spektrum zabiegów.  

MONEY, MONEY, MONEY…

Pieniądze jakie wydaje się na utrzymanie i przygotowanie konia do zawodów dla osób nie znających tematu mogą być szokujące. Miesięczna opieka nad koniem to kwoty często kilku pensji, a to plus koszty startów w zawodach i sam zakup wyjątkowo utalentowanego konia umożliwiłyby nam lata spędzone na podróżach i błogim lenistwie w egzotycznych zakątkach świata.

Ceny koni to często astronomiczne kwoty. Mówi się, że nie ma koni nie na sprzedaż. W kuluarach padają wielkie sumy i kto raz się o ten sport otarł wie, że 50 tys. zł to grosze. Niedawno za źrebaka kupionego do jednej ze stajni na Pomorzu zapłacono, bagatela 2 miliony euro.

MIŁOŚĆ I PRZEKLEŃSTWO

Czas w jeździectwie to pojęcie względne. Nie da się go oszukać. Tu nie ma drogi na skróty - mówi Jacek Grzywacz, zawodnik i trener, określany mianem jednego z faworytów tegorocznej edycji JumpOFF. Jacek ze śmiechem przyznaje, że jeździ od zawsze. Konie to wielka miłość, ale też przekleństwo i skarbonka bez dna. Opowiada też jak rzucał siodło i oficerki w kąt, aby zająć się biznesem. 

Nie było mu to najwyraźniej pisane, a pomocna dłoń żony oraz wiara sponsora Stanisława Małka sprawiły, że jego kariera nabrała tempa. Wybitna klacz Doravella, jak opowiada jeździec, jest waleczna i ambitna. Przy tym jednak trudna i niepokorna, ale z końmi jak z ludźmi, trzeba mieć charakter, aby osiągać sukcesy. Zwierzę, podobnie jak człowiek, potrafi poczuć zniechęcenie, dyskomfort i złość i bez patrzenia na tego u góry, mocno je manifestować.

RODZINNE TRADYCJE

Galopującą do przeszkody Olę Furgo mija Monika Jackiewicz, zawsze uśmiechnięta, urodzona optymistka, która wspomina, że jeździ odkąd pamięta. Talent nastolatki dostrzegł ojciec, który budując ośrodek jeździecki w Połchowie dał Monice i jej starszej siostrze Kasi Jackiewicz –Wójcik (reprezentantka kraju w skokach przez przeszkody) możliwości do profesjonalnego uprawiania sportu. 

Szkoła, treningi, zawody i łóżko - tak wyglądały lata sióstr Jackiewicz, które dzięki sukcesom na koniach wyhodowanych przez tatę pasjonata, bez kompleksów wdarły się do ogólnopolskiej czołówki. Monika startuje podczas JumpOFF na młodym Kulku (High Quality), którego potęga i elastyczność w skoku robią wrażenie na znawcach. 

EMOCJE ZIMĄ I LATEM

Sopocki hipodrom to imponujący obiekt. Nie bez przyczyny po raz kolejny właśnie tutaj latem odbędą się prestiżowe zawody CSIO*****, podczas których widzowie będą mieli okazję zobaczyć najbardziej gorące nazwiska światowych skoków. Tymczasem, zimową porą na zrewitalizowanej, pięknej hali można poczuć przedsmak tego, co się będzie działo latem. 

W formule zawodów regionalnych jaką jest seria JumpOFF organizatorzy notują przyjazd ponad 200 koni, co powoduje, że konkursy rozpoczynają się bladym świtem, a kończą nocą. Pełne ręce roboty ma człowiek, bez którego nie byłoby emocji. Arkadiusz Weckwert, były zawodnik WKKW, którego karierę przerwał wypadek, teraz realizuje się jako budowniczy toru przeszkód, a także jako trener i wykładowca akademicki.

MISTRZ CEREMONII

Arek Weckwert to klasa sama w sobie. Profesjonalista w każdym calu – z jego parkurami mierzą się zawodnicy na największych zawodach. Arek, branżowo nazywany parkur majstrem realizuje swój przemyślany plan na każdy konkurs. Kolorowe stacjonaty, oksery, tripplebary i imitacje rowu z wodą ustawiane są zgodnie z przepisami FEI i ich kombinacja ma za zadanie wyłonić najlepszych. 

– Skala trudności jest dopasowana do konkursu. Na naszych zawodach uczą się i jeźdźcy i konie, dlatego ważne, aby nikogo nie zniechęcić tym, że jest za trudno. Konie są bardzo wrażliwe, więc jeśli postawimy przed nimi niewykonalne zadania możemy je stracić bezpowrotnie, co byłoby ogromną szkodą dla coraz mocniej rozwijającego się sportu jeździeckiego w Polsce – mówi Arek Weckwert.

SZARA EMINENCJA

Na Hipodromie dzieje się historia, a tworzy ją wspaniały i prężny team w osobie prezes Kai Koczurowskiej – Wawrzkiewicz i Agaty Jarzyckiej – kierownika do spraw organizacji imprez jeździeckich. Wespół zespół stworzyły CSIO w randze 5 gwiazdek, czyli jedną z najbardziej prestiżowych imprez na świecie. Agata jest także głównym mózgiem cyklu JumpOFF.

Pula nagród w JumpOFF to 40 000 zł. Czy są to pieniądze adekwatne do poniesionych nakładów? 

– Obawiam się, że nie. Jeździectwo to sport wymagający zasobnego portfela. Myślę tu o zakupie i utrzymaniu konia w pensjonacie, treningach, odżywkach, spotkaniach z weterynarzem i kowalem, a prócz tego startach, które generują koszt wpisowego, transportu, często hotelu. Dla wielu z nas to drogie hobby i tak naprawdę bezzwrotna inwestycja, bo często kontuzja czy śmierć zwierzaka przekreślają wszystkie plany. Dość nieprzewidywalny, często niesprawiedliwy, ale najpiękniejszy z możliwych to sport. Gdy złapiesz bakcyla nie ma szans by to rzucić, a środki wykopiesz spod ziemi - tłumaczy Agata Jarzycka.

WSZYSTKO SIĘ MOŻE ZDARZYĆ

Ogromny telebim na którym widać nazwisko jeźdźca, imię konia i rezultat przebiegu. Wielu zawodników przekraczając celowniki końcowe na parkurze zerka przez ramię jak poszło. Czasem, choć na „zero”, to pozostaje niedosyt, bo można było szybciej, skrótem i w lepszym stylu, ale jak mówią fachowcy, przy konkursowych szrankach liczy się wynik. 

Niespełna minuta, podczas której jest adrenalina, emocje, czasem bezdech i panika. Jest też radość, bo każdy udany skok przybliża nas do zwycięstwa. Często nad samym sobą, podczas walki ze słabościami, ale na tym polega właśnie piękno sportu, w którym wszystko może się zdarzyć, bo o tym co myśli koń, wie tylko on sam.