Adam Pierończyk. Wizjoner muzyki jazzowej, jeden z najbardziej kreatywnych europejskich saksofonistów. Zdobywca wielu prestiżowych nagród, koncertuje na całym świecie, angażuje się w wiele projektów muzycznych. Ostatni z nich to niestandardowy duet z czeskim wirtuozem kontrabasu Miroslavem Vitoušem. Duet ten wystąpił na scenie klubu B90 w ramach cyklu STOCZNIUJ, LEŻAKUJ, DOKUJ. 

Skąd pomysł na dość niestandardowy, nawet jak na warunki jazzowe, duet z czeskim kontrabasistą Miroslavem Vitoušem?

Pomysł na duet z kontrabasem pojawił się w mojej głowie już 20 lat temu. Czekałem na odpowiednią okazję, aż półtora roku temu poznałem Miroslava Vitousa przy okazji jego koncertu solowego na Sopot Jazz Festival. Byłem pod jego wielkim wrażeniem, a po krótkiej rozmowie pomyślałem, że oprócz tego, że jest on jednym z najwybitniejszych muzyków na świecie, to i człowiek z niego bardzo ciekawy. I tak, kilka tygodni później złożyłem mu propozycję nagrania wspólnej płyty. 

Jak wyglądała praca nad płytą Wings, jaki był podział ról?

Praca nad tą płytą była niezwykle kreatywna, ale nie różniła się zbytnio od tego jak zazwyczaj podchodzę do każdego nagrania. Zawsze staram się dopasować muzykę do wybranego składu muzyków. Na program więc złożyły się głównie moje kompozycje, jednak część powstała wspólnie, spontanicznie podczas sesji nagraniowej, kiedy to sam Miroslav zaproponował, żeby po prostu pograć, poimprowizować. 

Przyjęła się teoria, że kontrabasista to zazwyczaj muzyk drugiego planu, jego instrument jest instrumentem uzupełniającym, pozostającym nieco w cieniu. W tym projekcie chyba jednak tak nie jest.

Zdecydowanie tak nie jest. Miroslav Vitous to geniusz i muzyk, który w całej swojej karierze zawsze walczył o równouprawnienie tego instrumentu. Jego brzmienie jest niezwykłe, potężne, mamy tu do czynienia z prawdziwym mistrzem. 

Krytycy i recenzenci twierdzą, że muzyka na tej płycie to pewnego rodzaju dialog między panem a Miroslavem Vitoušem. O czym zatem sobie „rozmawiacie”, jakie słowa ukryte są między dźwiękami?

Muzyka, a zwłaszcza dialog podczas improwizacji, są porównywalne do mowy, więc oczywiście skojarzenie ze słowami jest jak najbardziej prawidłowe. Każdy muzyk wyraża siebie, swoje emocje, osobowość oraz przeżycia. Jest to być może lepiej słyszalne w takim właśnie kameralnym zestawieniu, jakim jest duet. A do tego, z takim partnerem jakim jest Miroslav Vitous, prowadzi się dialog jak z noblistą.

Do jazzu przylgnęła etykietka muzyki trudnej, niezrozumiałej, snobistycznej. W obiegowym, potocznym języku popularne jest powiedzenie „nie kumam dżezu”. Czy jazz jest faktycznie muzyką dla koneserów, trudną, snobistyczną?

Często też słyszy się określenie “czeski film”, co w ogóle nie pokrywa się ze stanem faktycznym. Kino czeskie często bywa najciekawsze i ma własną, niepowtarzalną atmosferę. Takie określenia są zwykłymi sloganami bez pokrycia. Muzyka jazzowa potrafi być owszem wymagająca, ale jest to jej atutem i dowodem na to, że gdy wykonują ją wysokiej klasy muzycy, to jest ona prawdziwą sztuką na najwyższym poziomie. Taka forma jest w stanie przekonać do siebie nawet nieobeznanych z nią słuchaczy. Doświadczyłem tego nie raz na koncertach w różnych zakątkach świata.

Co jest powodem, że jazz jest stosunkowo mało popularnym gatunkiem muzycznym? I czy faktycznie jest mało popularny, bo przecież pana koncerty, jak i innych jazzowych muzyków, czy grup cieszą się sporym zainteresowaniem?

Nie wszystko co popularne i znane musi być dobre, to po pierwsze. Nie zawsze, ale często popularne są rzeczy tanie i łatwe. Kultura wymagająca jest po prostu bardziej elitarna, z czym trzeba się pogodzić. Ale nie zgodzę się, że jazz jest mało popularny. Na pewno za to jest mniej promowany niż inne gatunki muzyczne.

Lata 50 i 60 XX wieku to okres wielkiej popularności muzyki jazzowej, z różnych danych wynika, że płyty jazzowe stanowiły około 30 procent rynku fonograficznego. Dzisiaj osiągnięcie takiego wyniku to zapewne niedoścignione marzenie. Jak jednak wpłynąć na zwiększenie popularności jazzu w Polsce?

Problem niskiej sprzedaży płyt jest dzisiaj powszechną przypadłością całego rynku muzycznego - nie tylko jazzu. Główny wpływ na to ma darmowy dostęp do wszelkich informacji w internecie, co negatywnie się przekłada na motywację słuchaczy, którzy mniej chętnie wydają pieniądze na płyty. Z drugiej strony, internet daje nieograniczony dostęp do muzyki z całego świata i to jest rewelacyjne. Myślę, że jeśli ktoś lubi jazz, może dla siebie odkryć wielu ciekawych artystów, również polskich, którzy może nie znajdują się w tzw. mainstreamie. Media powinny mieć spory wkład w popularyzację jazzu, dobrej muzyki i sztuki w ogóle.

Dlaczego warto słuchać jazzu?

Jazz uczy improwizacji, a umiejętność improwizacji jest bardzo przydatna w życiu. Na pewno warto słuchać dobrej muzyki, prawdziwej, takiej, która nas porusza. A jazz jest bardzo głębokim gatunkiem muzycznym, który pozwala wyrazić się w pełni. 

Znany kontrabasista Mariusz Bogdanowicz wbił niedawno szpilkę w środowisko jazzowe mówiąc publicznie, że jest to środowisko hermetyczne, wywyższające się. Określił je mianem jazzowego getta. Czy z pana perspektywy tak faktycznie jest?

Osobiście nie jestem fanem generalizowania. Myślę, że otaczamy się takimi ludźmi, z którymi dobrze się czujemy. W środowisku jazzowym również możliwe jest dobranie sobie takiego kręgu osób. Mimo, że jestem muzykiem jazzowym, tak naprawdę tego gatunku słucham najmniej, nigdy nie zamykałem się na inne rodzaje muzyki.

Kiedy zdecydował się pan by jazz stał się sposobem na życie?

Pochodzę z muzykalnej rodziny, takie instrumenty jak pianino, klarnet, saksofon były w domu, więc dzięki temu miałem bezpośredni kontakt zarówno z muzyką, jak i z tymi instrumentami. Nie znałem nikogo, kto miałby nagrania i płyty. Nie miałem możliwości dzielenia się wiedzą, czy korzystać z czyichś wiadomości. Zacząłem swoje poszukiwania  wszędzie: począwszy od poszukiwań ciekawych książek w bibliotekach. Z księgarni wykupiłem wszystkie płyty z nagraniami polskich artystów, takich jak Stańko, Namysłowski, Komeda. Jazz zaciekawił mnie dlatego, ponieważ tam właśnie saksofon jest najbardziej wyeksponowany. Jazz, to krótko mówiąc moje życie.