Dzieło Rudolfa Diesla coraz częściej spotyka się z surową krytyką. Klekocze, wibruje, a do tego coraz trudniej mu spełnić surowe normy emisji spalin. Mówi się już otwarcie, że silniki wysokoprężne przechodzą na zasłużoną emeryturę, ustępując miejsca nowoczesnym hybrydom. Liderem i pionierem w tej dziedzinie jest Toyota. 

Hybrydy, czyli połączenie silnika spalinowego z elektrycznym, gdzie to ten pierwszy jest głównym źródłem napędu i dodatkowo ładuje silnik elektryczny, zyskują sympatię i coraz częściej są wybierane przez klientów. Dodatkowo, baterie ładowane mogą być także poprzez odzysk energii wytworzonej podczas hamowania. W dobie radykalnych ograniczeń emisji CO2 do atmosfery i specjalnych stref ekologicznych w miastach (np. w Berlinie) tego typu samochody są bardzo przydatne. 

Model Auris, który otrzymaliśmy do testów z salonu Toyota Carter , jest typowym kompaktem z tradycyjnie ergonomicznym wnętrzem, wzorową funkcjonalnością i pozytywną prostotą. Na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia, a większość pieszych i pozostałych kierowców traktuje nas jak kolejnego przedstawiciela handlowego. Sekret tego samochodu tkwi jednak w tym jak się przemieszcza. Kiedy silnik elektryczny napędza samochód nie wydaje on żadnych dźwięków, poza toczeniem się opon. 

W tym teście nie rozpisuję się na temat samochodu, bo jaki on jest każdy widzi. Niedawno przeprowadzony lifting wprowadził delikatny powiew świeżości. Kabina jest bardzo obszerna, a fotele nadzwyczaj wygodne. Szybka jazda po obwodnicy jest równie emocjonująca co zakupy w osiedlowym markecie. Nie na tym jednak polega urok tego samochodu! Auris to narzędzie pracy – bezproblemowy i na swój sposób bezobsługowy środek transportu. Wygodny i pojemny. Do miasta, i w wersji kombi również w dłuższą trasę. 

W hybrydowej wersji z silnikiem 1.8 litra ma 136 koni mechanicznych, które pozwalają sprawnie się przemieszczać. Największy atut ujawnia się jednak na stacji benzynowej. Katalogowe spalanie na poziomie 3.5 litra benzyny na 100 km jest możliwe, ale nie takie proste. Trudno natomiast, jadąc w granicach zdrowego rozsądku, osiągnąć spalanie powyżej 6 litrów. I to się ceni!    

Najtańszy wariant Toyoty Auris Touring Sports z silnikiem 1.33 o mocy 99 koni mechanicznych, kosztuje w salonie Toyota Carter w Gdańsku 67 900 zł. Testowany egzemplarz 1.8 Hybrid w najbogatszym pakiecie Prestige to wydatek 103 400 zł.