Czesał znanych polityków i gwiazdy telewizji. Współpracuje z czołowymi magazynami dla kobiet i produkcjami telewizyjnymi. Roman na co dzień jest fryzjerem w sopockim Hotelu Sheraton. Jego talent doceniają klienci z całej Polski, którzy gotowi są przemierzyć wiele kilometrów, by spotkać się ze swoim ulubionym stylistą.

Tak się zastanawiam, czy nie jest trochę tak, że nierzadko fryzjer musi być też powiernikiem sekretów i nie lada psychologiem? 

Zdecydowanie. Często zdarza się, że jak dana osoba zmieni fryzurę, to jednocześnie odmienia swoje życie. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu bardzo szybko jestem w stanie ocenić, czy ktoś przeżywa właśnie trudne chwile. Czerpię ogromną satysfakcję, widząc, że rozpoczynająca się metamorfoza zmienia negatywne nastawienie do problemu, do życia danej osoby. Niejednokrotnie zatroskane klientki opuszczają salon pełne dumy, wyprostowane, z uniesioną głową. Niewielka zmiana i rozmowa w zaufaniu są naprawdę silnym orężem do walki z codziennością. 

Jak długo już pracuje pan w zawodzie? 

Jestem fryzjerem od 25 lat. Przyznam jednak, że był to przypadek. Rodzina chciała, abym został żołnierzem idąc w ślady przodków, ja natomiast postanowiłem zostać weterynarzem i złożyłem aplikację do technikum weterynaryjnego. Klasy tej jednak nie utworzono, a ja miałem czekać i spędzić rok w domu. Znajoma mojej mamy, mająca salon fryzjerski zaproponowała, bym nie marnował czasu i pomógł jej w salonie. Poszedłem więc do szkoły fryzjerskiej, a u niej odbywałem staż zawodowy. Klientki mnie lubiły, a praca z ludźmi dawała mi satysfakcję. Byłem jednak pierwszym fryzjerem w tak zwanym dziale damskim. Wtedy tylko słyszano o tym, że mężczyzna może czesać kobiety. Wielu mówiło – chłopcze, na życie tak nie zarobisz. Byłem więc jeszcze bardziej zdeterminowany, by pokazać, że nie mają racji (śmiech). 

Lekarzem ciała pan nie został, ale duszy jak najbardziej… A czy pamięta pan jakieś anegdoty „z życia fryzjera”? 

Kiedy stawiałem moje pierwsze kroki w zawodzie, do salonu przyszła pani z bardzo długimi włosami. Były to czasy, kiedy u fryzjera ustawiały się długie kolejki i odbywało się tzw. mycie z metra, to znaczy wszystkie panie miały od razu myte włosy, a potem czekały na swoją kolej. Klientka zapytana, jaką chce fryzurę, wskazała palcem jedną z pań i powiedziała: O tak, tak proszę mnie ściąć. Ja byłem młody, stremowany i jeszcze niedoświadczony. Chwyciłem włosy w garść i ściąłem, jednym ruchem nożyczek na taką długość, jaką widziałem. W tej samej chwili klientka jakby zamarła, po czym krzyknęła: Co pan zrobił?? – Jak to? Przecież miało być, jak tamta pani – tłumaczę się. – Nie ta, tamta! – odpowiedziała klientka wskazując na inną panią, która miała włosy długie, jedynie wycieniowane. Na szczęście właścicielce salonu udało się ją przekonać, że zmiana była potrzebna. 

Czego nie zrobiłby pan nigdy na głowie? 

Przede wszystkim niczego wbrew klientce. Nawet, jeśli mam inne zdanie, to staram się powoli przekonać do swoich racji. Nie chodzi przecież o forsowanie swojego zdania, a raczej o to, by dana osoba sama zapragnęła tej zmiany i do tego zmierzam.

Jakie trendy są obecnie najbardziej modne? 

Przede wszystkim to, co jest naturalne, zarówno jeśli chodzi o kolory, jak i same fryzury. Ten trend jest mi bardzo bliski, bo cenię sobie właśnie to, co najbliższe natury i uważam, że nie ma nic piękniejszego niż swobodnie poruszające się włosy, pełne zdrowia i blasku.

Kim są pana klienci i klientki?

To dość określona grupa wymagających ludzi, jednak ja nie narzucam żadnych ograniczeń. Jestem dla każdego. Moi klienci, przez to, że wymagają i otrzymują to, czego oczekują – są bardzo wierni. Mam kilka zaufanych klientek, do których dojeżdżam. Większość czasu spędzam jednak tutaj, w Hotelu Sheraton. To wspaniałe miejsce, niebanalne, pełne swobody, ale też dobrego smaku. 

Dbamy o siebie od święta, zapominając o codziennej pielęgnacji. Co doradza pan klientkom w tej kwestii?

Panie często borykają się z problemem suchości skóry głowy i włosów. Staram się więc pomóc, by mogły kontynuować pielęgnację w domu. Znam składy szamponów, czy masek i wiem, co może zaszkodzić, a co pomóc. W tej chwili preparaty są bardzo nowoczesne i skoncentrowane, ważne jest jednak to, by były dobierane indywidualnie pod okiem specjalisty, a nie z pomocą forów internetowych. 

Na koniec chciałam zapytać, jak długie są terminy oczekiwania na wizytę u pana? 

Zwykle moi klienci umawiają się na wizytę podczas tej obecnej. Przy wzmożonym ruchu, czas oczekiwania to ok. dwa tygodnie. Staram się jednak nie wydłużać tych terminów, bo wiem, że nikt nie lubi czekać, szczególnie na pozytywne zmiany. 

 

Sheraton Sopot Hotel · tel.: (48)(58) 767 1000 · ul. Powstańców Warszawy 10 · Sopot, 81-718 · Polska