Sam mówi o sobie „samochodziarz”. I nie bez przyczyny. Z samochodami bowiem związany jest od urodzenia i to dosłownie. Przyszedł na świat w drodze do szpitala. Dzisiaj jest właścicielem kilku salonów samochodowych, a jego firma PUH Zdunek była w 2014 roku sklasyfikowana na 21-wszym miejscu w rankingu TOP50 największych grup dealerskich w Polsce wg SAMAR, sprzedając w ubiegłym roku łącznie 2650 samochodów. Z Tadeuszem Zdunkiem, bo o nim mowa, spotykam się w deszczowy dzień w jego sztandarowym obiekcie w Gdyni. 

Imponujący salon marek BMW i MINI jest najnowocześniejszym obiektem tego typu w Polsce. Jego właściciel, pomimo ogromnego sukcesu, wciąż pozostaje skromnym, ale zarazem znającym swoją wartość, dojrzałym człowiekiem. 

NARODZINY PASJI

Tadeusz Zdunek związał się z samochodami już na etapie edukacji. Technikum samochodowe, a później wybrany kierunek studiów nieuchronnie kształtowały go i przygotowywały do roli, którą obecnie pełni. Do dziś ciepło wspomina czasy szkoły średniej. W czasach studenckich kształtował dalej podwaliny wiedzy, kształcąc się na wydziale Budowy Maszyn, Samochodów i Ciągników Politechniki Gdańskiej. Specjalizacja - konstruktor silników. Już wtedy miał świadomość, że musi praktykować, jeśli chce osiągnąć sukces. Okazja nadarzyła się bardzo szybko. Już na trzecim roku studiów Tadeusz Zdunek wszedł w posiadanie zakładu kowalskiego przy ul. Miałki Szlak w Gdańsku i przekształcił go w warsztat blacharsko - mechaniczny. 

- Był taki okres, że naprawialiśmy głównie samochody z zagranicy. Przyjeżdżali klienci z Niemiec, ze Szwecji i wymagali jakości, a zarazem szybkości działania. Wymagało to od nas bardzo dużego zaangażowania. Nieraz cudów, bo przecież funkcjonowaliśmy w epoce głębokiego PRL-u, gdy dostęp do części był mocno ograniczony. Brakowało też fachowców do pracy - wspomina Tadeusz Zdunek. 

INSTYNKT BIZNESOWY

W tamtym okresie praktycznie non stop był w trasie, w ciągłej pogoni za częściami. Naprawiali do kilkudziesięciu aut w skali miesiąca, a były to przeważnie Audi lub Mercedesy. 

- Z czasem wyspecjalizowałem się w naprawie Mercedesów, samych kapitalnych remontów silnika robiłem do 30 miesięcznie. Znaleźć wtedy do nich poszczególne elementy... to było prawdziwe wyzwanie, dlatego zacząłem je sprowadzać z Niemiec lub Szwecji. W pewnym momencie byliśmy największym warsztatem w Trójmieście. Obsługiwaliśmy wszystkich taksówkarzy z okolicy… - dodaje pan Tadeusz. 

W taki sposób udało mu się zarobić pierwsze poważne pieniądze. Był przy tym najmłodszym właścicielem serwisu samochodowego w Polsce, miał wówczas 24 lata. Konkurencja dała się jednak we znaki, więc Zdunek musiał obrać inny kierunek swojej działalności. W 1990 roku zawarł umowę z Renault Deutsche, a następnie, po przekształceniach w 1992, z Renault Polska na dystrybucję francuskich samochodów na Pomorzu. 

FRANCUSKA POTĘGA

To był wspaniały czas. Modele Renault – Clio, 19 i przede wszystkim Laguna schodziły jak ciepłe bułki. Pod względem sprzedaży tego ostatniego modelu firma Tadeusza Zdunka zajęła nawet pierwsze miejsce w kraju. Sprzedaż była wówczas tak dobra, że Trójmiasto wygospodarowało rynek sprzedaży francuskiej marki dla aż 5 dealerów. Do dnia dzisiejszego przetrwał jeden… 

- Przez długi czas moja firma była oceniana jako najbardziej innowacyjna pod względem reklamy i marketingu i prawdopodobnie dzięki temu udało nam się sprzedać tych samochodów trochę więcej i trochę drożej. Jako pierwsi w Polsce powołaliśmy zespół ds. sprzedaży samochodów firmom. Szybciej niż inni zaczęliśmy oferować też inne produkty powiązane z zakupem czy użytkowaniem pojazdów. Znów zadziałał prosty mechanizm - być krok naprzód przed konkurencją.

Początkowo firma była przedstawicielem, tak zwanym agentem innych dealerów. W momencie kiedy zaczęła notować wyższą sprzedaż niż firma matka, Tadeusz Zdunek postawił na samodzielne przedstawicielstwo marki Renault. To było w 1999 roku. Przez wiele lat gdańska firma budowała pozycję jednego z krajowych liderów w sprzedaży samochodów tej francuskiej marki. 

PROPOZYCJA Z BAWARII

Niespełna 10 lat później nastąpiło coś, co zaburzyło spokojny rytm życia Tadeusza Zdunka. Nie, nie była to żadna katastrofa, ale propozycja, która u każdego niezwykle ambitnego faceta powoduje szybkie bicie serca. Ta propozycja zawarta jest w trzech literach: BMW. 

- To BMW przyszło do mnie. Zaproponowali mi bardzo dobre warunki do wejścia w ten biznes i rozpoczęliśmy współpracę. Działką w Gdyni, przy ulicy Wielkopolskiej, już wtedy dysponowałem, więc musiałem zobowiązać się, że docelowo to tam powstanie właściwy salon BMW. To bardzo odpowiadało przedstawicielom koncernu z Bawarii, bo zgodnie z ich zaleceniami ekspozycja salonowa musi być przy głównym szlaku komunikacyjnym - mówi Tadeusz Zdunek.

Zanim jednak powstał nowoczesny salon w Gdyni, Tadeusz Zdunek miał innego asa w rękawie, aby sprostać oczekiwaniom przedstawicieli niemieckiej marki. Był nim nowo wybudowany i jeszcze nie oddany do użytku salon marki Dacia przy ulicy Miałki Szlak w Gdańsku. Nigdy nie spełnił on swojej pierwotnej roli – już kilka dni po jego wykończeniu, do wnętrza salonu wróciły ekipy budowlane, które zdzierały dopiero co zawieszone szyldy Dacii i dostosowywały obiekt do wymagań BMW. Salon rozpoczął swoją działalność trzy miesiące po podpisaniu umowy między Zdunkiem i dystrybutorem. Zazwyczaj trwa to od 12 do 18 miesięcy, więc w tej branży był to absolutny rekord.

OD JAGUARA DO BMW X5

Dzisiaj sprzedaż odbywa się już w najnowocześniejszym salonie BMW i Mini w Polsce, w Gdyni przy ul. Druskiennickiej. Firma jest w ścisłej krajowej czołówce pod względem sprzedaży. Po 37 latach od uruchomienia firmy, Tadeusz Zdunek wciąż ciężko pracuje. Sam mówi, że do firmy „nie wpada, lecz czasem z niej wypada do domu”. Zatrudnia ogółem około 250 osób. Podkreśla polskość swojego biznesu – tu płaci podatki, tu szuka ludzi do pracy, tu rozwija swoje pasje, angażuje się też w sprawy społeczne. 

Samochody są dla niego ważne. Ale nie przywiązuje się do nich. Są narzędziem pracy. W domu zaprojektowanym na wzór dworu nie ma nawet garażu, nie chciał bowiem zakłócać jego architektury. Od szkoły średniej marzył o posiadaniu Maserati Quattroporte, albo Jaguara. Zdecydował się na tego drugiego. 

- Kiedyś, kiedy miałem salon przy ul. Abrahama w Gdańsku wybudowano obok salon tej brytyjskiej marki. Wszedłem do środka, stał tam XJ 4.2 litra z maksymalnym wyposażeniem… i kupiłem. W drugim roku mojej współpracy z BMW, przesiadłem się do auta tej marki - mówi Tadeusz Zdunek.

Aktualnie jeździ BMW X5, chociaż przyznaje, że preferuje raczej limuzyny. Zawsze miał aspiracje ku sportom motorowym, ale obecnie od osiągów bardziej ceni sobie komfort. 

ŻYŁKA RAJDOWCA

Marzeniem Tadeusza Zdunka od najmłodszych lat były rajdy samochodowe. To realizacja tego właśnie celu przyświecała mu pod koniec lat 70’tych, kiedy otwierał swoją firmę. Zarobione w warsztacie pieniądze przeznaczyć chciał na starty w rajdach. Rzeczywistość postawiła jednak przed nim wybór – albo rozwój firmy i związane z tym inwestycje, albo spełnienie marzenia. Postawił na to pierwsze.

- Moje marzenia przeszły obok, ale skupiło się to na moim synu, który był przez lata czołowym polskim motocrossowcem. Zajął nawet dziesiąte miejsce w mistrzostwach świata, czego żaden Polak dotąd nie osiągnął. Był taki czas kiedy praktycznie każdy weekend jeździłem z synem po całej Europie biorąc udział w różnych zawodach. Najdalej byliśmy w Rosji, aż pod Uralem. To bardzo drogi sport, jak syn zaczął startować to na 4 lata wstrzymałem budowę domu, aby móc w niego inwestować. Mieszkaliśmy wówczas u rodziców, w jednym pokoju. Uważałem, że jeśli ma talent i dobrze mu to idzie, to warto było się poświęcić - wspomina Tadeusz Zdunek. 

Dzisiaj, poza pracą, koncentruje się na swoich pasjach. W wolnych chwilach lubi pogrzebać przy motocyklach. Jak sam mówi mechanika, silniki, to zawsze było jego życie i lubi w ten sposób spędzać czas. 

JACHTEM NA FIORDY

Posiada patent sternika morskiego. Ma własny, czwarty z kolei, duży jacht motorowy na którym chętnie odpoczywa pływając po Bałtyku. W tym roku chciałby zrealizować swoje marzenie i popłynąć w 3-tygodniowy rejs do Norwegii, zobaczyć fiordy. Służbowo najczęściej podróżuje do Monachium, na spotkania w siedzibie BMW oraz do Paryża, który bardzo dobrze zna z racji współpracy z Renault. 

Prywatnie Tadeusz Zdunek jest bardzo rozważnym i rodzinnym człowiekiem. Jest żonaty, ma dwójkę dzieci. Zapytany o swój sukces, o to, że jego nazwisko widnieje na setkach samochodów w najdalszych zakątkach województwa i nie tylko, uśmiecha się skromnie. Nie epatuje swoim sukcesem, ale jest go świadomy. Pod koniec rozmowy, z lekkim wzruszeniem wspomina swojego ojca i ściszonym głosem mówi, że chyba byłby z niego dumny…