Ten samochód miał być odpowiedzią na ekologiczne trendy i stać się prawdziwą rewolucją wśród samochodów elektrycznych i hybrydowych. Miał być idealnym kompromisem między ekologicznymi rozwiązaniami, a radością z jazdy. I tak się właśnie stało. Fisker Karma, bo o tym aucie mowa, jeździ po ulicach Trójmiasta.

Gdy w 2008 roku po raz pierwszy zaprezentowano go na targach motoryzacyjnych w Detroit i Genewie, entuzjazm był wielki. Wszak Fisker Karma miał wszystko to, czego brakowało do tej pory innym tego typu pojazdom – styl, znakomite osiągi i dobrą cenę. Sukcesu jednak nie było, mimo że jednym z inwestorów był sam Leonardo di Caprio, a projekt został dofinansowany przez rząd USA. Firma zbankrutowała, mimo, że samochód przez nią produkowany jest po prostu genialny. Mogliśmy się o tym przekonać testując trójmiejski egzemplarz. 

Biały Fisker Karma wzbudza emocje i pożądanie od pierwszego wejrzenia. Samochody ekologiczne zazwyczaj kojarzą się ze słabymi osiągami i przeciętną stylistyką, ale Karma udowadnia, ze wcale tak być nie musi. Stylistyka piękna jak w Aston Martinie DB9, czy w Porsche Panamera. Fisker Karma to sportowa limuzyna z prawdziwego zdarzenia. Prawie 5 metrów długości, szeroka maska, charakterystyczny grill, masywne nadkola skrywające szerokie opony i wyraźnie zaznaczone wloty powietrza – od razu widać z jakim autem mamy do czynienia. 

Fiskera napędza zespół złożony z silnika spalinowego i dwóch motorów elektrycznych, o łącznej mocy 408 KM. Co ciekawe, spalinowy silnik nie jest używany do bezpośredniego napędu pojazdu. Jego zadaniem jest wytworzenie energii elektrycznej potrzebnej do jazdy i ładowania akumulatora. Umieszczone za kierownicą łopatki służą do przełączania między elektrycznym trybem Stealth, a spalinowo – elektrycznym trybem Sport. W tym pierwszym Karma, dzięki energii elektrycznej czerpanej z litono – jonowych baterii, rozpędza się do setki w 7,9 s i pojedzie maksymalnie 152 km/h. W drugim Fisker wyzwala kosmiczny moment obrotowy 1232 Nm, a setkę osiąga w 5,9 s i pozwala uzyskać 200 km/h, a całość przy zachowaniu spalania na poziomie 2,4 l/100 km. 

Zasięg na akumulatorach elektrycznych wynosi 80 km. Ładowanie baterii może odbywać się poprzez podpięcie do każdego gniazdka o napięciu 110 bądź 220 voltów. Luksusowe wnętrze w wygodnych fotelach mieści cztery osoby. Z tyłu jednak miejsca jest mało i z pewnością nie jest to tak komfortowy samochód, jak Porsche Panamera, czy Maserati Quattroporte. Ale, czy dla zamożnego indywidualisty to jest problem? Na pewno nie, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że szanse na spotkanie drugiego Fiskera na drodze są raczej minimalne, a wrażenia z jazdy są wręcz kosmiczne i zupełnie inne niż jazda tradycyjnymi samochodami. 

Ledwo naciśniesz pedał gazu i wyrywasz jak pocisk do przodu. Olbrzymi moment obrotowy jest dostępny w tym samochodzie praktycznie od startu. Wciska cię w fotel, a ekscytacja jest tym większa, że praktycznie nie towarzyszy temu żaden dźwięk. Delikatnie dochodzi tylko odgłos elektrycznego silnika przypominający wiejący wiatr lub świst powietrza. Samochód porusza się bezszelestnie. Zakręty pokonujemy płynnie. Mimo, że spadł deszcz, to auto trzyma się drogi znakomicie. Kusi, żeby mocniej przycisnąć pedał gazu, ale rozsądek zwycięża. Wrażenia jednak są nieprawdopodobne. O tym, że jazda tym samochodem to prawdziwie kosmiczne doznania, możesz przekonać się osobiście. Fisker Karma szuka nowego właścicielka. Jeśli zatem chcecie sprawić sobie taką ekologiczną zabawkę, to jest ona do wzięcia. Sprzedaż prowadzi salon samochodów luksusowych Auto Fit w Gdyni, a cena to 315 tys. zł. 

FISKER KARMA
Rok produkcji: 2012 Przebieg: 19 000 km Skrzynia biegów: automatyczna Moc: 402 KM Moment: 1232 Nm Prędkość max: 200 km/h Rodzaj paliwa: elektryczny i benzyna 2.0 T Napęd: tył Felgi: 22" aluminiowe
Hamulce: tarczowe Brembo 370 mm