In vitro. Dla wielu polskich par, to jedyna szansa na posiadanie własnego dziecka. W lipcu wystartował program Ministra Zdrowia, który zakłada finansowanie procedury z budżetu państwa. O tym, kto będzie mógł skorzystać z dofinansowania i postępie w debacie o zapłodnieniu pozaustrojowym, opowiedział profesor Rafał Kurzawa, współautor programu rządowego o In vitro. 

Polska jest jednym krajem w Europie, który nie reguluje procedur związanych z leczeniem niepłodności. Czy program rządowy oznacza rewolucję w tej sprawie?

Bez wątpienia to ogromny postęp. Nareszcie pacjenci doczekali się sytuacji, w której uznana na całym świecie metoda terapeutyczna, jaką jest zapłodnienie pozaustrojowe, będzie finansowana ze środków publicznych. W programie wprowadziliśmy rozwiązania, które są znane i stosowane wszędzie w Europie. Uważam, że to krok do tego, by usankcjonować prawnie procedurę, a także zmienić podejście do samego zabiegu. Wierzę, że program zmieni debatę o In vitro, która nie jest merytoryczna tylko polityczna. Tymczasem w Polsce mamy poważny problem demograficzny. Jesteśmy na szarym końcu w Europie, jeśli chodzi o dzietność. 

Ile konkretnie osób w Polsce dotyczy problem niepłodności? 

 To około 1, 5 mln osób, czyli mniej więcej 16 procent populacji w wieku rozrodczym. Dominują pary, które mają ograniczoną płodność. Trendem występującym w Polsce jest odroczenie rodzicielstwa. Tymczasem płodność u kobiety jest ściśle związana z wiekiem. Zaczyna maleć już po 30 roku życia. Ekstremalnie spada w 35 roku życia.

Ilu parom będzie można pomóc dzięki programowi?

Szacuję, że będzie to około piętnastu tysięcy par rocznie. Na terenie naszego województwa będzie można przeprowadzić około 660 procedur w ciągu najbliższych 12 miesięcy.

Czy to wystarczy?

Nie do końca. Pomożemy mniej więcej 70% par borykającym się z problemem. Nie zmienia to faktu, że po raz pierwszy państwo polskie obejmuje nadzorem olbrzymią liczbę kobiet, które będą leczone z powodu bezdzietności. I to ogromnie mnie cieszy.

Projekt obejmuje samą procedurę, a co z lekami? 

Niestety leki nie podlegają refundacji, ale to już względnie niewielki koszt w porównaniu z samą procedurą.

Według jakich kryteriów będą dobierane pary?

Najogólniej mówiąc, do programu mogą zakwalifikować się pary, które mają rozpoznaną i udokumentowaną przyczynę niepłodności, lub od co najmniej 12 miesięcy leczą się nieskutecznie, a partnerka nie ukończyła 40 roku życia. Ostateczna decyzja o zakwalifikowaniu pary należy do lekarza prowadzącego.

A co definitywnie wyklucza pary z programu?

Nie możemy finansować procedury, gdy brak jest możliwości wystymulowania lub pobrania komórek rozrodczych od jednego z partnerów, lub stwierdzono nawracające utraty ciąż w tym samym związku, bądź rozpoznano wady macicy bezwzględnie uniemożliwiające donoszenie ciąży. 

Ile prób In vitro będzie refinansowanych? 

Każda para ma prawo skorzystać z procedury trzykrotnie. Co istotne, nie sprawdzamy statusu pary, czyli nie musi to być małżeństwo. Kolejny cykl pobrania komórki jajowej nie może być wykonany bez wykorzystania wszystkich wcześniej uzyskanych i przechowywanych zarodków.

Czyli, jeżeli pierwsza próba się nie powiedzie, para musi skorzystać z zamrożonych zarodków. Czy mają one takie same szanse na rozwój jak te niezamrożone?

Tu chcę obalić kolejny mit związany z zarodkami. Po prawidłowym rozmrożeniu embrion ma nawet większe szanse na implantację, niż bezpośrednio po pobraniu. Przygotowanie pacjentki do zabiegu transferu mrożonych zarodków nie wymaga, bowiem stymulacji jajeczkowania i kobieta ma szanse zajść w ciąże w cyklu naturalnym, a naturalnie przygotowana macica daje większe szanse na ciążę.

A co ze statusem prawnym zarodka?

W Polsce nie ma uwarunkowań prawnych związanych z zarodkami, co jest kolejnym absurdem naszej rzeczywistości.

Gdyby było prawo regulujące ten temat, można by pomyśleć o adopcji zarodków na potrzeby innej niepłodnej pary?

To by było dobre rozwiązanie. Tak czy inaczej Nadzór Krajowy do spraw Ginekologii i Położnictwa dopuszcza możliwość wykorzystania mrożonych zarodków pozostałych po leczeniu, na potrzeby innej niepłodnej pary. Sytuacja taka jest możliwa, tylko wtedy, gdy rodzice nie zgłaszają się po zamrożone embriony. 

 

Dziękuję za rozmowę.