Przejęcie firmy Standard - Triumph w 1961 roku przez Leyland Motors zupełnie zmieniło jej sytuację. Nowy pojazd zaprojektował włoski stylista Giovanni Michelotti. Otrzymał on nazwę Spitfire. Po raz pierwszy nazwa ta została użyta przez firmę Supermarina do nazwania słynnych myśliwców z czasów II wojny światowej. Sportowy kabriolet z nazwą myśliwca pojawił się na brytyjskim rynku w roku 1962. Auto kosztowało wówczas niemałą sumę 641 funtów.

Przedsiębiorca, Tomasz Machała dzieli miłośników wiekowej motoryzacji na trzy typy. Pierwsi kupują archiwalne auta i jeżdżą nimi od święta, drudzy lokują w nich kapitał i wydają duże pieniądze na ich renowacje. On sam po prostu lubi takimi samochodami jeździć. Swoim Triumphem, rocznik 1980, jeździ od kwietnia do października.

Z poziomu jamnika

Egzemplarz Machały, robiony w mocniejszej wersji europejskiej, z innymi zderzakami i dodatkowym gaźnikiem najpierw jeździł w Kanadzie, dokąd trafił właśnie dzięki lepszym parametrom niż egzemplarze amerykańskie. Od 1994 roku był własnością pewnego marynarza z Gdańska, od którego odkupił go już obecny właściciel. Mimo bardzo niskiego zawieszenia i bardzo sportowej sylwetki ma tylko 75 koni mechanicznych i półtoralitrowy silnik, za to daje nieopisaną radość z jazdy. Szczególnie kiedy na stojące obok na światłach osobówki, patrzy się nieomal jak na tiry.

Przyjemna rekonstrukcja

Triumphy oprócz Anglii są bardzo popularne w Niemczech i dzięki temu, jest bardzo łatwy dostęp do części, nawet w ciągu 48 godzin. Nie są bardzo drogie, a do tego samochód nie jest zbyt wyrafinowany technologicznie, więc jak twierdzi pan Tomek, prawie każdy może sobie przy nim majstrować.

Auto Machały w oryginale było żółte, ale przeszło generalny remont 10 lat temu i wtedy też zostało przemalowane na kolor zielony, oczywiście zgodnie z barwą, którą oferował producent. Samochód został poddany niezbyt pracochłonnym działaniom, takim jak zmiana uszczelek w silniku, regulacja hamulców czy wymiana pompy paliwowej. Wszystkie części poza wycieraczkami są w samochodzie oryginalne. Nawet radio, które nadaje muzykę z lat 80 – tych, pod warunkiem że włoży się do niego kasetę magnetofonową z tych lat.

Wygrywa z luksusem

O trafności swego zakupu pan Tomek przekonał się już w trakcie jazdy z Gdańska do Koszalina. Kiedy zatrzymał się na stacji benzynowej obok limuzyny mercedesa za kilkaset tysięcy złotych, to całe zainteresowanie „widzów” skupiło się na jego Triumphu. Przy nim robili sobie zdjęcia i cmokali z zachwytu.

Jazda Spitfire’em jest zupełnie inna od jazdy „normalnymi samochodami”. Po pierwsze z powodu braku wspomagania hamulców i kierownicy i bardzo niskiego zawieszenia. Nie poleca się go osobom powyżej 185 cm wzrostu. Dobrze się go czuje, podobnie jak wszystkie ubytki na polskich drogach.