By upolować „zdobycz”, zrobi wszystko. Przebierze się za lekarza, wdrapie się na drzewo, posiedzi w krzakach, pogrzebie w kontenerzeze śmieciami. Tak jak kiedyś jaskiniowcy wychodzili ze swych pieczar, by upolować coś do zjedzenia, tak dziś paparazzi wychodzą zza krzaków z teleobiektywem i polują... na celebrytów.

Opluwani przez kolegów fotografów z „Vogue’a” czy „Elle”. Wielbieni przez tabloidy i ich czytelników. A do tego całkiem nieźle opłacani.

 

Sprowokować, skompromitować, zarobić

Hollywoodzki paparazzo Mel Bouzed za zdjęcie Jeniffer Lopez tuż po rozstaniu z Benem Affeckiem dostał 120 tys. dolarów. Czasem fotografie sprzedawane są za miliony. Kompromitujące zdjęcia znanych ludzi to ich specjalność, ich nadrzędny cel. Ich pragnieniem jest zdobycie takiej fotki, jakiej nikt przed nimi i nikt po nich już nie zdobędzie. To dzięki nim możemy obejrzeć sławy bez makijażu, tudzież bez ubrania, w niejednoznacznych sytuacjach. Za foto Brada Pitta baraszkującego na balkonie z Gwyneth Paltrow pewien Arab dostał monstrualną kwotę pieniędzy, która ustawiła go na resztę życia. Opłaciło się też młodej Brytyjce, która na pewnej imprezie uwieczniła na zdjęciu księcia Harry’ego z nazistowską opaską wykonującego hitlerowskie pozdrowienie. Dziewczyna wybudowała sobie dom i przestała chodzić do szkoły. W globalnej sieci zdjęcie zarobiło 7 mln funtów.

 

Prawda, czy fałsz?

To są realia zachodnie. A jak jest u nas? Zdaniem trójmiejskich paparazzi, Piotra Gocała i Daniela Garbatego, wciąż można nieźle zarobić, ale to już nie są tak atrakcyjne stawki jak jeszcze trzy lata temu. Kwoty za granicą są wielokrotnie wyższe bo i kaliber gwiazd jest większy.

– Jedno z najdroższych ostatnio zdjęć to podobno fotografia umierającego Michaela Jacksona w ambulansie. Mówi się, że zostało sprzedane za pół miliona dolarów – opowiada Daniel. Dodaje też, że na stawki te trzeba czasem patrzeć z przymrużeniem oka, bo niewiele mają one wspólnego z rzeczywistością.

– Kiedyś „Viva!” napisała, że za zdjęcie chorego Nergala w szpitalu, które zrobił kolega, wzięliśmy 15 tys. złotych – opowiada Piotr Gocał. – Jest to totalna bzdura. Kobieta, która to napisała nawet do nas nie zadzwoniła, nie zapytała jak było naprawdę. Wymyśliła sobie kwotę i historyjkę o bieganiu po rusztowaniach, żeby tylko zrobić zdjęcie Nergalowi leżącemu na szpitalnym łóżku. W tamtym momencie poczułem się jak wszystkie te gwiazdy, które czytają w kolorowych pismach nieprawdziwe historie na swój temat – podsumowuje Piotr.

 

„Paparat” na paralotni

Jak było na prawdę? Paparazzi przekonują, że dostali „cynk” od jednego z pacjentów, że w szpitalu jest Nergal. Jadąc tam nie wiedzieli z jakiego powodu się tam znalazł, nie mieli też pojęcia, że ma białaczkę. Byli przekonani, że to tylko badania.

– Najzwyczajniej w świecie weszliśmy na oddział. Daniel pstryknął parę zdjęć Darskiemu, który nie miał pojęcia, że jest fotografowany. Ale szybko zbiegły się pielęgniarki i nas wyrzuciły. Ot i cała tajemnica. Nie było żadnego wspinania się na rusztowania – mówi Gocał.

Paparazzi Piotr Grzybowski latał na paralotni, żeby pstryknąć fotkę Jolancie Kwaśniewskiej w Juracie. Piotr Liszkiewicz zrobił zdjęcie Aleksandrze Jakubowskiej w papilotach na głowie. Dostał za nie 10 tys. zł. Sporo, bo kilkanaście tysięcy miał też zarobić autor zdjęć Janusza Maksymiuka i Sandry Lewandowskiej na egipskiej plaży. Tyle, że to nie był zawodowy fotograf, tylko turysta, który zwęszył okazję. Wakacje dla kilkuosobowej rodziny zapewne mu się zwróciły.

 

Macho w kapciach

Narodziła się fotografia prasowa, narodził się problem prywatności, a ściślej rzecz ujmując, jej brak. Dziś celebryci coraz częściej procesują się z plotkarskimi mediami. W Polsce pionierem był Bogusław Linda. W 1996 roku w nieistniejącym już magazynie „Halo” ukazało się zdjęcie aktora w domowych papuciach, zatytułowane „Superman w pantofelkach”. Aktor wytoczył proces wydawcy i wygrał. Na zdjęciu wyraźnie odstawał od wizerunku ociekającego testosteronem macho, jakiego zwykle gra w swoich filmach.

Proces „Super Expressowi” wytoczyła też Edyta Górniak po publikacji jej zdjęć, gdy w ciąży leżała w szpitalu. Piosenkarka paparazzi określiła mianem „szczurów, którzy mają krew na rękach”, a wydawcy gazety zarzuciła „nagminne naruszanie dóbr osobistych, przede wszystkim wizerunku, prywatności, miru domowego, spokoju, poczucia bezpieczeństwa oraz czci i dobrego imienia.”

Celebryci nie tylko wytaczają procesy paparazzi, ale też bardzo chętnie ich biją. Za największego wroga paparazzi uchodzi Sean Penn, który wrednego fotografa pobił i wywiesił z hotelowego balkonu głową na dół. Trafił za to do więzienia. Nic sobie chyba z tego nie zrobił, bo niedawno znowu skopał kolejnego „paparata”. Wspomniana Edyta Górniak też do spokojnych nie należy, o czym przekonał się na własnej skórze Gabar Lorinczy. Fotoreporter „Kuriera Porannego” został przez diwę soczyście spoliczkowany. O niebezpieczeństwie jakie niesie ze sobą ten zawód, przekonali się także Piotr Gocał i Daniel Garbaty.

– To było podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni – opowiada Piotr. – Zauważyliśmy pijanego Andrzeja Chyrę, który sikał sobie przy murku o piątej nad ranem. Ponieważ było ciemno, musieliśmy użyć lampy, która nas zdekonspirowała. Kiedy aktor zorientował się, że jest fotografowany, zwymyślał nas, po czym zaczął nas gonić. Uciekliśmy, bo nigdy nie wiadomo jak zareaguje człowiek pod wpływem alkoholu – dodaje Daniel

 

Przełamując granice

Zdaniem Przemka Stoppy, najsłynniejszego polskiego paparazzo, pochodzącego z Trójmiasta, na polskie gwiazdy polować się nie opłaca. Polska jest malutkim punktem na gwiazdorskiej mapie. Jemu samemu o wiele większą frajdę sprawia robienie zdjęć zagranicznym gwiazdom.

– To jest prawdziwe wyzwanie. Teraz na celowniku mam Natalie Portman, która ostatnimi czasy bije rekordy popularności i jak wiadomo jest w stanie błogosławionym. Po urodzeniu dziecka będzie łakomym kąskiem dla fotoreporterów. Ta sytuacja będzie warta sfotografowania – mówi Przemek.

Fotoreporterów robiących zdjęcia gwiazdom jest wielu. Jedni nie cofną się przed niczym, aby mieć upragnione zdjęcie, inni starają się nie przekraczać w drastyczny sposób granic prywatności.

– Dla mnie nie ma żadnych granic, a podstawową regułą w zawodzie paparazzi jest brak reguł – mówi Daniel Garbaty.

Innego zdania jest Przemysław Stoppa, który twierdzi, że są rzeczy, których należy przestrzegać, bo w przeciwnym razie, prędzej czy później, to się obróci przeciwko paparazzi.

– W tym wszystkim trzeba być człowiekiem, trzeba mieć sumienie. Jaką satysfakcję da mi pstryknięcie zdjęcia chorej w szpitalu? To przypomina sytuację, kiedy siłujesz się na rękę z dużo słabszym fizycznie od siebie. Wygrywasz, ale co po wygranej z kimś, kto był od nas słabszy? Kto nie miał szans by nas pokonać? – pyta filozoficznie Przemek.

Najsłynniejszy polski paparazzi zasłynął z „polowania” na Angelinę Jolie i Brada Pitta. W Pradze wskoczył na mur okalający rezydencję gwiazdorskiej pary i zanim dopadli go ochroniarze zrobił serię zdjęć. Awantura skończyła się na komisariacie, ale zdjęcia ocalały. Do kolejnego „polowania” na gwiazdorską parę Przemek był już lepiej przygotowany.

– W Pradze zbytnio się nie popisałem, robiłem zdjęcia z partyzantki, mogłem to lepiej rozegrać. O wiele lepiej poszło mi w Wenecji, gdzie kręcono film „Turysta” z Angeliną Jolie i J. Deppem. Wtedy dałem z siebie 100 procent i odwaliłem kawał dobrej roboty w postaci świetnych zdjęć – opowiada najsłynniejszy polski paparazzi.

 

Gwiazdy na cenzurowanym

Za prawdziwy hit zdjęciowy paparazzo inkasuje od 10 do 30 tys. zł. „Paparat” posiada także całe zastępy swoich informatorów: poczynając od kelnerek, przez taksówkarzy, na lekarzach kończąc. Za kablowanie na celebrytów informatorzy oczywiście też dostają pieniądze.

Stosunek gwiazd do paparazzi jest dość ambiwalentny. Celebryci uwielbiają opowiadać o ciemnej stronie bycia znanym i brakiem prywatności, w czym jest wiele kokieterii. Wszak często mówi się o tzw. ustawkach, czyli mistykowanych sytuacjach, w których opłacana przez fotoreportera gwiazda niby przypadkowo zdradza tajemnice swego życia prywatnego. I mimo, że relacje między gwiazdami, a paparazzi bywają napięte, to tak naprawdę jedni nie mogą istnieć bez drugich. I dopóki ludzie będą interesować się życiem gwiazd, dopóty paparazzi będą mieli co robić.

Magdalena Majchrzak

Jedno z najdroższych ostatnio zdjęć to podobno fotografia umierającego Michaela Jacksona w ambulansie. Mówi się, że zostało sprzedane za pół miliona dolarów. W Polsce za prawdziwy hit zdjęciowy paparazzo inkasuje od 10 do 30 tys. zł.