Najwięcej festiwali gromadzi Trójmiasto. Poza Openerem to imprezy typowo miejskie, bez zaplecza noclegowego. Nastawione najczęściej na ambitną muzykę, z line - upem skierowanym do świadomych odbiorców i profesjonalną organizacją.

Świat bez barier

Miłośnicy jazzowych brzmień jak co roku mogli posłuchać kobiet jazzu w ramach Ladies’ Jazz Festival, który w tym roku osiągnął pełnoletniość! Pojawiają się na nim wybitne nazwiska, artystki nierzadko posiadające w swoim dorobku prestiżowe nagrody Grammy i sprzedające niezwykłe ilości płyt. Mimo nazwy znajdziemy tu nie tylko jazz, ale także klimaty soulu, popu, folku, swingu, bossa novy, a nawet ostrzejszych odmian muzyki. Festiwal odbywa się w Gdyni, a poza scenami w Konsulacie Kultury i Teatrze Muzycznym im. Danuty Baduszkowej w Gdyni, koncerty organizowane są także w Filharmonii Kaszubskiej w Wejherowie. W tym roku wystąpiła Aga Zaryan, Grażyna Łobaszewska, Dorota Miśkiewicz i Henryk Miśkiewicz, Rebekka Bakken, Tanita Tikaram i Andrea Motis.

Festiwal ma też część konkursową, która w tym roku odbyła się po raz szósty. Grand Prix zdobyła Laura Marti, ukraińska wokalistka jazzowa, rockowa i popowa z dorobkiem pięciu albumów studyjnych. Zwyciężczynię wskazało jury w składzie Dorota Miśkiewicz, Krystyna Stańko, Piotr Łyszkiewicz i Urszula Dudziak (przewodnicząca).

Zbliżony klimatem jest Gdańsk Siesta Festival. Czujesz klimat?, którego inicjatorem, podobnie jak w przypadku Ladies’ Jazz Festival jest Piotr Łyszkiewicz oraz Marcin Kydryński, dziennikarz muzyczny, kompozytor, fotograf i podróżnik. Siesta to festiwal bez barier gatunkowych, tu muzyczne światy wzajemnie się przenikają, łączą. To świeżość, kosmopolityczność i szczęście, które co roku dumnie wypełnia salę Filharmonii Bałtyckiej.

- Pamiętam jak 13 lat temu staliśmy tutaj, po przeciwnej stronie Motławy, z Piotrem Łyszkiewiczem, który wymyślił ten festiwal, bo ja nie miałbym tyle śmiałości. Patrzyliśmy na Filharmonię Bałtycką i marzyło nam się, że po pierwsze to się uda, po drugie, że się spodoba i wreszcie po trzecie, że będzie trwało, jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, do końca świata. Ja te nasze doroczne spotkania nazywam festiwalem muzyki szczęśliwej. Od samego początku jest to główna myśl, która nam przyświeca – mówi Marcin Kydryński.

Znakiem rozpoznawczym są klimatyczne koncerty, szczególnie te w ramach Nocy Fado, gdzie w piętnaście minut sprzedają się wszystkie bilety. W tym roku, w dniach 8-11 września uczestnicy doświadczą Nocy Fado z Dianą Vilarinho oraz występu REMNA. To dwa kluczowe argumenty, dla których warto uczestniczyć w Gdańsk Siesta Festival, a wisienką na torcie jest fakt, że artyści nigdy wcześniej nie występowali w Polsce.

Muzyką świata w pigułce jest również Globaltica. Festiwal magiczny, gdzie kulturowe korzenie spotykają się ze współczesnością, a zapraszani artyści ocalają tradycję od zapomnienia. Organizatorki i organizatorzy co roku zapraszają wykonawców z samej czołówki światowej sceny takiego grania. W programie pojawiają się przedstawiciele najróżniejszych gatunków z kilku kontynentów. I chociaż muzyka wybrzmiewa tutaj najgłośniej, swoje miejsce znajdzie również inna twórczość: literatura, sztuka, fotografia czy film. A wszystko odbywa się na polanie gdyńskiego Parku Kolibki, pod gołym niebem.

Underground rulezz

Alternatywnym numerem jeden tego lata była z pewnością dziesiąta edycja Soundrive, festiwalu organizowanego w industrialnej scenerii ulicy Elektryków. To potężna dawka energii drzemiąca w młodych artystach. Są wśród nich ci, którzy mają na koncie już własne płyty oraz ci, którzy dopiero się do nich przygotowują, muzycznie wykształceni i samoucy. Są wszystkie odmiany ciężkiego grania z dużą ilością punk rocka, indierocka i metalu. Jest elektronika, electro, miejski folk i podziemny jazz. Wielu wykonawców ciężko zaliczyć do jednego, konkretnego gatunku, stąd w festiwalowym briefie organizatorom łatwiej było opisać z jakim ładunkiem emocji wiąże się twórczość każdego z nich używając metafor. Soundrive jest przeciwieństwem wielkich, komercyjnych festiwali, czy też widowisk telewizyjnych. Nie ma tutaj granicy między sacrum, a profanum, między publicznością, a artystami. Festiwal odbywał się na czterech scenach (Klub B90, klub Drizzly Grizzly, Plenum i Shelter), a brak barier i specyfikę imprezy najlepiej oddawała scena Shelter, umiejscowiona w podziemiu, dawnych stoczniowych hal.

To zdecydowanie najbardziej niszowy i niekomercyjny festiwal w Trójmieście i jeden z największych jeżeli chodzi o liczbę alternatywnych wykonawców. W tym roku pojawiło się ich aż 100 z całej Polski. Jak zapowiedział jego organizator – Arkadiusz Hronowski - tegoroczna edycja była ostatnią.

Za Hronowskim stoi inny festiwal – Mystic. I choć narodził się w 1999 roku na południu Polski, a po drodze zaliczył Kraków, Wrocław, Katowice i Chorzów to w Gdańsku odbył się po raz pierwszy. Jak udało się go ściągnąć?

- Nie nazwałbym tego ściąganiem imprezy do Gdańska. To wynik splotu wielu decyzji, w wyniku których zaczęliśmy szukać nowej lokalizacji. Wówczas zaproponowałem Gdańsk z całą naszą stoczniową infrastrukturą. Roztoczyłem wizje dwóch plenerowych scen i dość szybko oraz kolektywnie zapadła decyzja. Fanom na początku nie do końca się to spodobało – opowiada Arkadiusz Hronowski.

Pierwsza edycja była już zaplanowana rok temu, ale plany pokrzyżowały restrykcje z powodu Covid 19. Udało się w tym roku. Teren festiwalowy utworzono na całym obszarze związanym z ulicą Elektryków i sąsiednim terenem Stoczni Cesarskiej. Surowe i przemysłowe tereny po stoczni doskonale pasowały do klimatu festiwalu. Wśród headlinerów pierwszej gdańskiej edycji pojawili się Opeth, Judas Priest, Mercyful Fate, Mayhem, Katatonia, Mastodon, Saxon i Killing Joke. W sumie na pięciu scenach pojawiło się 70 wykonawców. Za rok kolejna edycja.

Alternatywą stoi inny doświadczony trójmiejski project – Fląder Festiwal, który od 2003 roku odbywa się na plaży w Brzeźnie. Jego twórcą jest Piotr “Łata” Łatyszew. W trakcie 19 edycji przewinęło się blisko 500 wykonawców muzyki niezależnej i alternatywnej.

- Zaczęło się przypadkiem. Organizowaliśmy „Wykopki rockowe” w Nowym Porcie. Kolega zaproponował mi współpracę muzyczną koło wydm, w Brzeźnie. Pojawił się jeszcze jeden kolega i tak we trójkę zaczęliśmy Fląder. Od tego czasu formuła festiwalu się zmieniała, ale założenie zawsze było alternatywne z domieszką popu. Pojawiła się nawet nazwa Fląder Pop Festiwal. No, ale pop finalnie odpadł – wspomina Piotr „Łata” Łatyszew.

Wejście na festiwal jest bezpłatne.

- Dwa razy był płatny, ale na plaży to nie ma sensu. Ludzie i tak słuchają siedząc na wydmach. Wolimy więc, by brali udział w koncertach bezpośrednio przed sceną. Tak więc mamy bezpłatną formułę – wyjaśnia Łatyszew.

W tegorocznej edycji – na dwóch scenach – plażowej i parku Haffnera wystąpili m.in. Weedpecker, Acid Sitter, Balzam, Miam, Glątwa, Lastadia, N!c, Neal Cassady, Jazxing. Zagrał też Illusion, który wystąpił u “Łaty” niegdyś na “Wykopkach Rockowych”. – Był jednym z pierwszych wykonawców i fajnie, że po tylu latach I niespełnionych terminach znów się udało ich mieć – komentuje organizator.

Nie brakuje elektroniki. Ta na co dzień obecna jest w wielu trójmiejskich klubach, niemniej jej fani co roku spotykają się w Wisłoujściu. Bałtyk, Wisła, tajemniczy las, zamknięta wyspa i elektroniczna muzyka w zabytkowej twierdzy - takie jest właśnie Wisłoujście. Line up składa się wyłącznie z polskich artystów. Już po raz piąty, Smolna i Sfinks700 przy wsparciu największych polskich klubów z muzyką elektroniczną - krakowskiego Prozaka, poznańskiej Tamy, czy wrocławskiej Pralni połączyły siły i przygotowały zupełnie nowy muzyczny świat, który wybrzmiał na czterech scenach — na dziedzińcu twierdzy, w lesie oraz w podziemiach bastionu. Oprawa wizualna, nietuzinkowe dekoracje i cała feeria barw, sprawia, że miejsce to jawi się jako alternatywna kraina techno baśni i eksplozja wielowymiarowych doznań.

- Wisłoujście to obowiązkowa pozycja w letnim kalendarzu festiwalowym. Tegoroczna edycja była moją trzecią z rzędu i jednocześnie drugą, której doświadczyłem w pełnym wymiarze czasowym. Za każdym razem weekend spędzony w gdańskiej twierdzy jest wyjątkowy pod wieloma względami. Doznania muzyczne, festiwalowicze, poczucie jedności i muzyka. Wspaniale, elokwentne i różnorodne techno. Przekrój muzyczny jest na tyle szeroki, ze każdy z entuzjastów elektronicznych brzmień znajdzie coś dla siebie. Nie inaczej było w tym roku. W moim osobistym rankingu prym wiodła rajska scena i nieziemskie popisy chociażby Sassafras Tree, Enigmatik czy Glasse. Wisłoujście to multisensoryczne doświadczenie wykraczające poza standardowe ramy festiwalu muzycznego. Na zawsze w moim sercu - podsumowuje Kuba, uczestnik festiwalu.

Oliwa dla koneserów muzyki poważnej

W Gdańsku 16 lat temu powołano do życia festiwal, który powstał na cześć 250. urodzin wielkiego kompozytora. Mozartiana, bo tak się nazywa, została stworzona przez znakomitego dyrygenta Jana Łukaszewskiego. Festiwal muzyki poważnej odbywa się nie tylko we wspaniałych wnętrzach Katedry Oliwskiej, ale również w przepięknych plenerach zabytkowego parku przypałacowego w Oliwie oraz w Dworze Artusa. Niezwykły klimat w Parku Oliwskim tworzy również teatralizacja przestrzeni. Na ścieżkach i w alejach spotkać można postaci rodem z XVIII wieku.

- Na początku bałem się, czy ludzie przyjdą. W 2006 roku odbywało się coraz więcej profilowanych imprez, więc zgodnie z pierwotnym założeniem Mozartiana adresowaliśmy do wszystkich. Początkowo jednorazowe wydarzenie na stałe weszło do kalendarza, dzięki naciskom publiczności, która nie wyobrażała sobie, że nie spotkamy się za rok. Po 16 latach wiem już na pewno, na czym polega jego fenomen. Muzyka Mozarta jest prawdziwa, niczego nie udaje, a to sprawia, że natychmiast wciąga nawet początkujących słuchaczy. Dziś wydaje się nierozerwalnie związana z parkiem i chciałbym, aby tak była pamiętana – jako niezwykła podróż, która staje się udziałem niezależnie od wieku czy wykształcenia – mówi Jan Łukaszewski, organizator Mozartiana.

W Katedrze Oliwskiej odbywa się co roku Międzynarodowy Festiwal Muzyki Organowej w Oliwie. Przez całe wakacje, w każdy wtorek i piątek można było wysłuchać koncertów w wykonaniu światowych wirtuozów organów. Organizatorem jest prof. Roman Perucki.

To nie wszystkie imprezy, które na stałe wpisały się w krajobraz Trójmiasta. Gdynia w czerwcu organizuje Cudawianki, a w sierpniu, koło stadionu w Gdańsku odbyła się kolejna edycja Męskiego Grania za którym stoi gdańszczanin Arkadiusz Stolarski. Jego dziełem są też cykliczne, kameralne koncerty w Olivii Star.

Arkadiusz Hronowski

Soundrive, Mystic

Wszystkie festiwale organizowane i współorganizowane przeze mnie muzycznie były bardzo dobre i zawsze uważałem je za sukces. Frekwencyjnie zawsze mogłoby być lepiej, ale dramatu nie było. Sukces komercyjny tego typu festiwali jest wypadkową wielu czynników i nie przychodzi natychmiast. Czasami czeka się na to latami. W tym roku zarówno w całym kraju jak i w Trójmieście jest nadpodaż koncertów. Nie jestem w stanie nawet powiedzieć ile ich było, ale naprawdę dużo. Sporo koncertów to klony poprzednich, ale tak jest wszędzie. Nie słyszałem aby ktokolwiek narzekał, ale to jest taka branża, że nikt się nie przyzna do porażki. No może poza mną...

Jaka czeka nas przyszłość? Trudno powiedzieć, gdyż ewentualne rany zawsze lizane są w zaciszu i bez rozgłosu. O tym jak będzie wyglądało Trójmiasto festiwalowo w 2023 roku dowiemy się już niedługo. Niemniej wzrost nam chyba nie grozi. Jesień i zima ekonomicznie dojedzie społeczeństwo. Na pewno odbędzie się Mystic Festival i na pewno nie odbędzie się Soundrive Fest. Czy coś powstanie nowego? Zawsze coś powstaje!

Od 3 lat uprawiamy prawdziwy koncertowy rollercoster. Osobiście oceniam kondycję branży bardzo dobrze, ale wiem że wielu może zostać poobijanym. Wielu też gra ostro i stawia na to że inni się wywrócą i zajmą ich miejsce. Myślę że jednak tak nie będzie. Czasy są trudne ale też ciekawe. Ja jestem spokojny o przyszłość swoją i mojego najbliższego otoczenia.

Piotr „Łata” Łatyszew

Fląder Festiwal

Tegoroczna odsłona Fląder byłą jedną z lepszych pod każdym względem, frekwencyjnie również. Bywały słabsze edycje. Jeżeli chodzi o Trójmiasto i region to intensywnie wyjeżdżałem w tym okresie, byłem tylko na kilku koncertach klubowych i plenerowych. W rozmowach ze znajomymi odniosłem jednak wrażenie, że był to udany sezon. Co do kolejnych lat - trudno mi powiedzieć, ze względu na sytuację. Życzyłbym i myślę jak najlepiej. Dwa lata izolacji sprawiły, że ludzie jednak spragnieni są bliskości, wspólnego koncertowania. Może już nie tak na dużych rozciągniętych czasowo festiwalach, bo dobrze sprawdzają się w kraju mniejsze plenerowe, krótkoterminowe imprezy nawet w ustronnych miejscach.

Piotr

Łyszkiewicz

Ladies’Jazz Festival

Cieszy mnie fakt, że po pandemii kupując bilety ludzie potwierdzili chęć uczestniczenia w kulturze. Podczas 18. edycji Ladies’ Jazz Festival jak co roku przygotowaliśmy bardzo bogaty program, co skutkowało doskonałym odbiorem publiczności i znakomitymi recenzjami. Na pewno możemy uznać tegoroczny Ladies’ Jazz Festival za sukces.

W programie mieliśmy benefis Grażyny Łobaczewskiej ze znakomitymi gośćmi: Katarzyną Nosowską, Jorgosem Skoliasem i Stanisławem Soyką, cudowne koncerty Andrei Motis, Rebekki Bakken, Tanity Tikaram, Agi Zaryan oraz Doroty Miśkiewicz, która wraz z tatą, Henrykiem Miśkiewiczem zaprezentowała swój pierwszy wspólny rodzinny materiał.

Ze znakomitym odbiorem publiczności spotkał się również nasz tegoroczny konkurs o Grand Prix LJF z międzynarodową obsadą.

Zagrożeniem, które dotyczy wszystkich jest stale powiększająca się inflacja i negatywne konsekwencje z nią związane w tym szczególnie rosnące koszty.

Myśląc o kolejnych edycjach musimy uwzględniając parametry ekonomiczne zadbać o to, żeby przyszłoroczny 19 i szczególnie jubileuszowy 20. Ladies’ Jazz Festival mógł być tak jak dotychczas, atrakcyjną propozycją dla publiczności.

Postpandemicznie poprzekładane koncerty i festiwale, a dodatkowo nowe projekty, które powstały w tym roku, wywołały efekt niezwykłej mnogości wydarzeń muzycznych nie tylko w Trójmieście i okolicach, ale w całej Polsce. By móc mówić o sukcesie nowych festiwali należy poczekać jak zweryfikuje to rynek i sprawdzić czy staną się wydarzeniami cyklicznymi.

Póki co, cieszmy się, że ponownie mamy możliwość korzystania na żywo z dobrodziejstw kultury. Oby tylko wystarczyło nam środków, żeby móc wybrać się na to wszystko na co byśmy chcieli.