Zdjęcia natychmiastowe, tzw. polaroidy już w latach 50. zaczęły robić zawrotną karierę, która trwała kilka dekad. Niedawno wróciły do łask, a wraz z nią zainteresowanie instytucji, które starają się skatalogować i opisać ten rodzaj sztuki fotograficznej. Zadania podjęło się m.in. Muzeum Narodowe w Gdańsku.

„Archiwa błyskawiczne. Instant i instax w Polsce” – brzmiał tytuł wystawy fotografii natychmiastowej, prezentowanej przez okres letni w Gdańskiej Galerii Fotografii przy Muzeum Narodowym. Wydarzenie to było prekursorskie i innowacyjne, bo jedno z pierwszych i największych w Polsce. 

- Wystawa została stworzona z blisko 2000 obiektów wypożyczonych od osób prywatnych, artystek i artystów oraz z polskich instytucji muzealnych - Muzeum Fotografii, Muzeum Sztuki i Kultury Japońskiej Manggha w Krakowie, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Muzeum II Wojny światowej w Gdańsku, Europejskiego Centrum Solidarności i Muzeum Emigracji w Gdyni, jak i prywatnych fundacji – opowiada Małgorzata Taraszkiewicz-Zwolicka, kustoszka i kierowniczka Gdańskiej Galerii Fotografii. - Jej celem było zaprezentowanie fotografii momentowych tworzonych przez polskich fotografów przez ostatnich 50 lat. Prezentowaliśmy je w seriach, uporządkowanych ciągach. Celowe było uzyskanie charakteru prezentacji archiwalnej, w formie ułożonych w gablotach prac, oprawionych w zestawach, układanych na półeczkach obiektów, konstelacyjnych zbiorach ujęć bezpośrednio na ścianach.

Zaprezentowane zdjęcia dają szeroki obraz przemian, jakie zachodziły w kraju i fotografii artystycznej. Znajdują się tutaj zarówno zdjęcia prywatne oraz dokumentalne, jak i fotografie wykonywane przez grupy artystyczne. Pomysłodawcą wystawy jest jej kurator dr Witold Kanicki, historyk fotografii, wykładowca Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu.

Prywatne i publiczne

Wystawa fotografii natychmiastowej to zupełnie coś nowego. Polaroid wprowadził aparat na rynek w 1947 roku, jednak w Polsce taka forma fotografowania była obecna dopiero w latach 70. W czasach PRL-u kojarzyła się z Zachodem i amerykańskim stylem życia, pełnym kapitalistycznego przepychu i koloru – tak bardzo zakazanych w Polsce. Przez cały ten okres powstało sporo polaroidów, lecz nie zyskały one rangi artystycznej. Dzięki pionierskiej pracy Witolda Kanickiego – kuratora wystawy i skrzętnej pracy muzealniczek udało się zebrać pokaźną kolekcję zdjęć wykonanych na różnych materiałach, polaroidach i instaxach. 

- Ekspozycja została ułożona w formie dwóch ścieżek: Wschodu i Zachodu. Jednak ona cała miała jeszcze inne rozdziały tematyczne: Atlas Polski Ludowej z fotografiami Wacława Nowaka z lat 70, Atlas Amerykański z pracami Marcina Giżyckiego, Archiwa rodzinne Teresy Gierzyńskiej z lat 80., Archiwa podróżne, m.in. z pracami Pawła Althamera czy instaxami z Białorusi Rafała Milacha, Rejestry eksperymentu z pracami polaroidowymi i instaxowymi Rafała Kucharczuka, poznańskiej grupy Minilabistów, Leszka Brogowskiego oraz przestrzeni dedykowanej intymności Kabinet miłości z pracami Teresy Tyszkiewicz, Agaty Bogackiej i Karola Radziszewskiego – wymienia kustoszka.

Pokazywane na wystawie fotografie natychmiastowe pozyskiwane były od instytucji, jak i osób prywatnych, które zgodziły się na specjalne udostępnienie zdjęć na wystawie. Mimo że pierwsza, i jak do tej pory jedyna, wystawa już się zakończyła – to planowana jest kolejna odsłona w Warszawie w 2022 roku. Trwają również rozmowy na temat zagranicznego pokazu za zachodnia granicą.

Sztuka użytkowa

Historia fotografii natychmiastowej w Polsce nie jest jeszcze opisana i czeka na opracowanie. Nie ułatwia tego zadania fakt, że w domenie publicznej fotografii natychmiastowej jest bardzo mało. 

- Podczas kwerend – m.in. zapytań kierowanych do muzeów, archiwów, bibliotek, kolekcji regionalnych - okazało się, że na blisko 200 miejsc tylko niespełna 10 posiada w zbiorach fotografie polaroidowe lub instaxy. A przecież te fotografie powstawały i aktualnie są łatwiej dostępne niż wcześniej! W latach 60-89 była to technologia luksusowa i powszechnie niedostępna. Jednak wiemy, że pod koniec lat 60., założyciel Polaroid Corporation Edwin Land zainicjował projekt, w ramach którego zaprosił ponad 800 artystów z całego świata do robienia zdjęć Polaroidem, dostarczając im najnowsze produkty firmy. Wśród tych szczęśliwców byli artyści z Polski, m.in. Leszek Brogowski, Marek Gardulski i Blanka Wąsowicz oraz krakowski fotograf Wacław Nowak – tłumaczy kierowniczka. 

Znikoma liczba fotografii natychmiastowej w kolekcjach muzeów czy galerii wiążę się z powszechnym do niedawna stosunkiem do fotografii w ogóle – czyli nie traktowania jej jako rodzaju sztuki. 

- Od XIX wieku fotografami byli wynalazcy i malarze, a używana fotografia miała podrzędną rolę narzędzia. Uważano ją za mechaniczne medium, pozwalające na powielanie bez rysu indywidualizmu artysty. Później pojawił się tzw. nurt piktorialny i stosowano tutaj różnego rodzaju zabiegi manipulowania obrazem i przybliżano tym fotografię do malarstwa. Inną, a równie dyskusyjną sprawą, był kolor w fotografii. Od pierwszych produkcji płyt autochromowych w 1907 bracia Lumiere borykali się z zarzutami, iż taka fotografia jest kiczem, pozbawionym walorów artystycznych. Na szczęście fotografia barwna przyjęła się na masowa skalę – dodaje Małgorzata Taraszkiewicz-Zwolicka.

I w ten sposób pojawiły się także polaroidy, które oprócz wykorzystywania ich do tworzenia dzieł artystycznych, bardzo często traktowane były bardzo pragmatycznie. Przed erą fotografii cyfrowej fotografowie studyjni używali ich jako szkicu i służyły jako narzędzie kontroli warunków ekspozycyjnych. 

- Dla artystów zajmujących się sztuką akcji czy performance, jak na przykład Marina Abramović, były dokumentacją procesu twórczego, dla konceptualistów badaniem obrazu rzeczywistości, tworzeniem metajęzyka sztuki. Dla niektórych fotografia natychmiastowa to materiał na eksperyment, inni zapisują nią codzienność polityczną i społeczną. Filmowcy, jak Andrzej Wajda, używali polaroidów jako ważnych fragmentów scenopisów. Współcześnie tego typu technika przeżywa renesans, jest szeroko dostępna, a materialność odbitki fotograficznej wywołuje wiele emocji w fotografującym. Dla wielu osób fotografia natychmiastowa służyła też jako zapis intymności, gdzie poza fotografem i fotografowanym był tylko aparat – podsumowuje kustoszka Gdańskiej Galerii Fotografii. 

Ludzie Sopotu 

Polaroidy znalazły się też na wystawie „120 zdjęć na 120-lecie Sopotu”. Składają się na nie portrety osób związanych z Sopotem, zarówno tych znanych i jak i mniej znanych, ale w jakiś sposób zasłużonych i charakterystycznych dla miasta. Zdjęcia wykonał Krzysztof Salwarowski, a kolekcja została pokazana w Cosma Gallery Sopot.

Wystawiane zdjęcia dobierane były dość nietypowo, bo to właśnie ich bohaterowie wybierali, które kadry zostaną pokazane publiczności, a które wezmą ze sobą do domu na pamiątkę. 

- Od początku uznaliśmy, że to bohaterowie będą wybierać zdjęcia, które pojawią się na wystawie – mówi Krzysztof Salwarowski. - Chcieliśmy, żeby dobrze czuli się ze swoim wizerunkiem. Sami wybierali, gdzie zrobimy im zdjęcie, jak chcą na nim wyglądać oraz jak zdjęcie ma być podpisane. Projekt miał sprawić wszystkim radość, dlatego ważne było dla nas, żeby każdy był zadowolony. Wybieraliśmy jedno zdjęcie na wystawę, a pozostałe bohaterowie mogli dostać na pamiątkę po spotkaniu z nami. To było bardzo miłe, gdy zaraz po zdjęciach bohaterowie brali gotowe Polaroidy i stawiali je na półkę lub wkładali do albumu. To bardziej osobiste doświadczenie niż wysyłanie pliku mailem – dodaje fotograf.

Polaroid

Pierwszy aparat pozwalający na wykonywanie i błyskawiczne wywoływanie zdjęć pojawił się na rynku w 1947 roku. Był produktem amerykańskiej firmy Polaroid Corporation założonej w 1937 roku. Land Camera, bo tak się nazywał aparat, wykorzystywał patent E.H. Landa, autora specjalnego tworzywa sztucznego, posiadającego zdolność filtrowania światła. Opiera się to na działaniu kryształków siarczku jodochininy, umieszczonych w nitrocelulozie. Do lat 60. zdjęcia były czarno – białe, kiedy to wynaleziono technologię Polacolor, umożliwiającą druk kolorowy. W latach 70. Polaroid wypuścił pierwszą lustrzankę XS, która oddawała pełne barwy rzeczywistości na zdjęciach. Mimo że równolegle rozwijały się inne podobne firmy, takie jak Kodak czy Fujifilm – to właśnie marka Polaroid zyskała największe uznanie. Schyłek wieku i popularność zdjęć cyfrowych odbiła się na kondycji firmy – ogłosiła ona bankructwo i zaprzestała produkcji aparatów. Jednak nie na długo, bo ponowne zainteresowanie analogami pozwoliło na uruchomienie marki od nowa. Współcześnie Polaroid produkuje smartwatche, aparaty, długopisy 3D, okulary VR, laptopy, smartfony czy kamery. W 2017 roku markę przejęła grupa inwestorów pod kierunkiem Wiaczesława Smołokowskiego, polskiego biznesmena, współwłaściciela paliwowej firmy J&S.