Skrawek lądu pełen bóstw, demonów i świątyń serwuje cuda architektury i wszechobecny luksus. Przed swymi gośćmi odkrywa też zakątki pełne dzikiej przyrody serwujące spektakle reżyserowane wyłącznie przez naturę. Niesamowita mieszanka kultur i zachwycająca przyroda niczym bajkowy miraż przeplatają się z artystycznymi klimatami. Trudno się dziwić, że Bali stała się uosobieniem raju.

Od tętniących życiem butikowych hoteli, barów i plażowych klubów na południowym wybrzeżu, po spokojne piękno i wyciszoną atmosferę wschodu. Bali po sezonie jakby od nowa pozwala odkryć swe oblicze. Wita swych gości idealną pogodą, podmuchami ciepłego powietrza, bajecznym piaskiem, wulkanami, tropikalnymi lasami i górskimi szczytami z rozsypanymi pomiędzy nimi jeziorami. Całości dopełniają zapach tropikalnych owoców i przypraw, błękitne niebo nad głową i wysokie, delikatnie falujące palmy. Indonezyjska wyspa przed nadejściem pory deszczowej zmienia swe oblicze. Twarz ma spokojną, łagodną i niezwykle przyjacielską. Wielu przyjeżdża tu, by choć na chwilę poczuć się celebrytą.

Duchowe odkrycie

Dlaczego bohaterka bestselleru „Jedz, módl się i kochaj” z Julią Roberts w roli głównej, na miejsce poszukiwania samej siebie wybrała Bali? Chciała odmienić swe życie, to pewne, ale też w oparach świeżych ziół, kwiatów i kadzideł poznawać filozofię życia. Chęć wczytania się w duchową stronę wyspy oraz jej naturalne piękno jest powodem, dla którego wielu turystów kieruje się na wschodnie wybrzeże. Tu można zapomnieć o korkach i przepychających się tłumach. Są za to strome tarasy ryżowe, bujne lasy deszczowe, odległe szczyty górskie, wyluzowani surferzy, spokojne świątynie i tradycyjne wioski. Tutaj zielone ogrody opadają na plaże pełne ciemnego wulkanicznego piasku, a niskie budynki wychodzą wprost na pola ryżowe.

Wróćmy jeszcze na chwilę do „Jedz, módl się i kochaj”. Hitowy film ukazał się w 2010 roku. To on sprawił, że Bali w ostatnich latach stała się znacznie ruchliwsza. Większość miejsc widocznych w filmie została nakręcona w okolicach Ubud, kulturalnym sercu wyspy. To miasto malarzy, rzeźbiarzy i wszelkiej maści artystów. Tysiące kobiet najechało więc Ubud, chcąc naśladować oświecenie głównej bohaterki. Podążają za nimi przewodnicy, którzy za odpowiednią opłatą oprowadzają po miejscach, w których przebywała. Warto jednak mieć na uwadze, że część ukazanych w filmie obiektów już nie istnieje, inne znacznie się zmieniły. Wciąż jednak zielenią się tarasy ryżowe Tegallalang, po których Julia Roberts jechała na swym rowerze. Sceny na plaży kręcono w Padang Padang, na półwyspie Bukit. Wprawdzie sam bar został skonstruowany tylko na potrzeby filmu, jednak urocza plaża wciąż istnieje i dostępna jest dla wszystkich. Nie zapominajmy też o targu w Ubud, położonym tuż obok pałacu królewskiego Puri Saren. To tętniący życiem rynek, na którym sprzedaje się wszystko, od ubrań, sarongów, po misternie zdobione rękodzieła. Fajne miejsce na znalezienie okazji i kupienie pamiątek z dalekiej podróży. Jest jeszcze jedna dobra wiadomość - chętni mają możliwość zamieszkania w willi głównej bohaterki. Można ją wynająć poprzez Airbnb. I tu mała uwaga - dom został „podrasowany” do filmu, nie oczekujcie więc tego samego luksusowego wystroju.

Opowieść o miłości i złu

Religia jest tu ważnym elementem życia, a ponad 20 000 świątyń znajdujących się na wyspie bogów jest miejscem regularnych rytuałów towarzyszących mieszkańcom wyspy od narodzin do śmierci. Świątynie balijskie są wyjątkowe pod względem architektury i konstrukcji. Nie ma tu przypadku, buduje się je według ścisłych zasad. O te najmniejsze dbają organizacje wiejskie, starając się, by były piękne i dobrze utrzymane. Zwykle w każdej wiosce na Bali znajdują się co najmniej trzy publiczne świątynie. W takich miejscach można spotkać Balijczyków, choć nie tak wielu, jakby się mogło zdawać. Zwykle modlą się u siebie, bowiem niemal każda rodzina tuż obok domu ma swoją własną świątynię, jedni mniejszą inni większą. 

Najpiękniejsze, majestatyczne, misternie zdobione miejsca kultu rozsiane są po całej wyspie, zwykle w bajecznych miejscach. Na szczęście, łatwo je znaleźć. Tanah Lot wznosi się na skale zawieszonej nad oceanem. Urzeka swą sylwetką o wschodzie lub zachodzie słońca. Zawieszona nad wysokim klifem Pura Luhur Uluwatu, której początki sięgają XI wieku, jest domem dla kolonii małp, które od zwiedzających chętnie przyjmują jedzenie lub kradną im okulary przeciwsłoneczne. I tutaj zachód słońca jest wyjątkowy. To czas, gdy do świątyni ściągają tłumy i rozpoczyna się jedyne w swym rodzaju przedstawienie. Gdy niebo zmienia kolor z głębokiego różu na indygo, publiczność poznaje balijskich tancerzy, którzy przejmują świątynny amfiteatr, aby wykonać taniec ognia Kecak, dramatyczną opowieść o miłości i złu. Emocjonujące i kolorowe widowisko jest najciekawszym ze wszystkich prezentowanych na wyspie.

Wróćmy do małp. Kto szczególnie lubi te wszędobylskie stworzenia, musi przyjechać do małpiego lasu w Ubud, chronionego miejsca, w którym znajdują się starożytne porośnięte mchem świątynie i pomniki. To miejsce jest poświęcone bogu małp. Blisko stąd do przepięknej świątyni Tirta Empul, w której pielgrzymi oczyszczają się w wypełnionych wodą basenach. Wierni po złożeniu ofiary podchodzą po kolei do każdej z fontann, chwilę medytują i wkładają głowy pod strumień wody. Dla przyjezdnych to nieprawdopodobne widowisko. Przewodnicy zaś opowiadają tu historie o hinduskich bogach i historii wyspy, od holenderskiej kolonii po dumnie niepodległe państwo.

Dobre samopoczucie jest tu priorytetem

Surowe, skaliste klify Uluwatu usadowiły się na południowo-zachodnim krańcu wyspy, obsiane wzdłuż wybrzeża ekskluzywnymi kurortami. Takimi jak El Kabron, położonym wysoko na urwisku, gdzie basen bez krawędzi niemal łączy się z oceanem, oferując pocztówkowe widoki. To tutaj lubi się kręcić tłum instagramerów, i w sumie trudno im się dziwić. 

Zupełnie odmienna jest Kuta. Na pierwszy rzut oka może nie wywoływać efektownych skojarzeń swoich ekskluzywnych sąsiadów Seminyak czy Uluwatu, ale jest wygodną bazą wypadową do wielu miejsc na wyspie. Stąd całe zachodnie wybrzeże jest w zasięgu ręki. Na północ od Kuty bawi się wciąż wyluzowana Canggu, rozsławiona dzięki ekskluzywnym kurortom i butikom w pobliskim Seminyak, gdzie nie brakuje designerskich sklepów sprzedających modną odzież, ręcznie robioną biżuterię i wyroby ze skóry. Niektóre z najbardziej rozchwytywanych barów i restauracji na wyspie znajdziecie właśnie tutaj.

Balijskie hotele to osobny temat. Mogą być rozłożyste, ale nie wysokie, bowiem tu żaden budynek nie może być wyższy niż palma kokosowa, a czarne dachy zarezerwowane są wyłącznie dla świątyń. Hotele zwykle z ukrytymi w ogrodach miejscami relaksu przekonują, że zdrowie i dobre samopoczucie są tu priorytetem. Wyobraźcie sobie długi, kojący masaż, po którym serwowana jest ziołowa herbata. A wszystko z widokiem na pole ryżowe rozciągające się po horyzont. Wakacje w takich miejscach skoncentrowane są na wellness, choć można tu też uczestniczyć w zajęciach kulturalnych czy lekcjach gotowania. 

Pokusa surferów

Nudzą się tu tylko ci, którzy chcą się nudzić. Bo choć wyspa bogów pragnie pokazać swym gościom uduchowione oblicze, chętnie serwuje im też stworzone ręką natury egzotyczne plaże. Dlaczego tak jest, łatwo się domyślić, kiedy tylko postawi się stopę na Keramas Beach w Gianyar. Wędrowców wita tu rząd drzew ustawionych równo wzdłuż drogi, a zaraz po nich pas pól ryżowych i ogrodów kukurydzianych należących do okolicznych mieszkańców. W przeciwieństwie do wielu innych, często zatłoczonych plaż, Keramas zwykle jest cicha i spokojna. Dawnej odwiedzały ją żółwie, by złożyć tu jaja. Niestety, wyłapywane na handel nie czuły się tu bezpiecznie. I choć nie ma już żółwi, Keramas wciąż jest atrakcyjna. Wysokie na ponad 2 metry fale kuszą surferów, również po zmroku. Jest bowiem jedyna plaża na Bali, na której odbywa się nocne pływanie na desce. Kto nie surfuje, może tu budować zamki z piasku, grać w siatkówkę plażową, opalać się, robić zdjęcia i łowić ryby, a o poranku oglądać bajkowy wschód słońca.