Jaguar XF i Jaguar XE to z pewnością dwa inne segmenty samochodów-limuzyn. XE przeznaczony dla klasy średniej, XF raczej dla klasy średniej wyższej. Pod względem jakości i ceny są nieporównywalne. Jednak oba świetnie sprawują się na trasach zarówno w mieście, jak i poza nim. Są komfortowe, biznesowe i reprezentatywne, o czym świadczy fakt, że używają ich przedstawiciele samej monarchii brytyjskiej.

Pierwsze spotkanie z Jaguarem XF zakończyło się zachwytem nad wyglądem auta. Stylistyka z pewnością zwróciła moją uwagę, tym bardziej że otrzymałem egzemplarz w kolorze bordowym z białym wykończeniem tapicerki. Auto jest eleganckie i drapieżnie wystylizowane. Design nowego modelu nazwałbym nowoczesnym konserwatystą, bo marka wróciła do swoich klasycznych rozwiązań. Smukłe przejścia i ergonomiczne kształty, a także niskie zawieszenie z jednej strony nadają XF sportowego charakteru, a z drugiej natomiast na pierwszy plan z pewnością wysuwa się zaznaczenie prestiżu marki. Uwagę skradły także pięcioramienne felgi wielkości 20” oraz szeroki, kratowany grill na przedzie maski.

W środku wygodę zapewniły sportowe fotele, obszyte skórą perforowaną w kolorze Light Oyster, który jest złamaniem białego z kremowym. Siedzenia mogłem dostosować do swojej pozycji aż w 18 różnych kierunkach, co z pewnością sprzyja komfortowi jazdy. XF wyróżnia się luksusowym, spełniającym wymagania każdego estety – styl jest minimalistyczny, ale z iście brytyjskim sznytem.

Z pewnością trzeba przyzwyczaić się do innej ergonomii wnętrza niż np. tej, która jest zaprojektowana w niemieckich autach. Chociażby w kwestiach sterowania klimatyzacją. Wszystko odbywa się automatycznie. Nie ma możliwości edycji, więc trzeba czekać aż temperatura sama się ureguluje. Dużym atutem jest natomiast elektronika. Telefon mogłem połączyć z systemem poprzez Bluetooth oraz Android Auto, a dzięki dobremu systemowi auto muzyka odtwarzana ze smartfona miała niemal estradowe brzmienie.

Samochód podczas jazdy po mieście świetnie się prowadził. Zużycie paliwa wyniosło średnio około 12 l / 100 km, więc jak na Jaguara - nie jest to ani dużo ani rewelacyjnie mało. W testowanym wariancie silnik wyposażony został w 300 KM koni. Dynamika prowadzenia jest dobra i robi wrażenie, jednak pozostaje pewien niedosyt. Na plus ocenić trzeba system monitorowania przestrzeni wokół samochodu, który pozwolił na bezpieczną jazdę na ulicy, ale także podczas parkowania. 

Jedynym mankamentem auta jest jakość wykończenia bagażnika, który nie ma tapicerki, więc śruby nieestetycznie sterczą ze swoich miejsc. Poza tym Jaguar XF to powrót do Jaguarów z dawnych lat. Żadne kombi, crossrovery czy SUVy. To dostojny i wygodny samochód jak na Brytyjczyka przystało.

Jagaur XE, podobnie jak w przypadku poprzedniego testowanego modelu, z pewnością zaspokoi każdego estetę. Tym razem miałem do dyspozycji model w kolorze białym z wykończeniem tapicerki w kolorze Ebony, czyli czarnym. Takie zestawienie naprawdę robi wrażenie! Felgi są tu ciut mniejsze, bo „tylko” 18”. Tutaj także na pierwszy plan wysuwa się elegancja, jednak w tym przypadku w pełnym tego słowa znaczeniu. XF charakteryzował się estetyczną drapieżnością, natomiast XE to spokojnego, dystyngowany kot o wysublimowanych kształtach.

Środek tego egzemplarza to istny salon ze skórzanymi fotelami obszytymi skórą perforowaną grained. Jaguar XE zaskoczył natomiast dużą ilością nowinek technologicznych – producenci poszli w kierunku cyfryzacji - wyświetlacze w wersji LCD obecne są również na pokrętłach, takich jak klimatyzacja czy nawiewy. Deska rozdzielcza jest minimalistyczna, ale zaspokajająca wymagania. Nie od dziś wiadomo, że „mniej znaczy więcej”, to estetyka najwyższych lotów. Wnętrze jest pięknie zestawione, bardzo eleganckie i stworzone przy użyciu ekskluzywnych materiałów.

Gdy wsiadłem do samochodu pierwsze, co mnie zachwyciło, to błyskawicznie działająca klimatyzacja. W lipcowych upałach z pewnością jest to zaleta, bo bardzo szybko otrzymałem komfortowe warunki jazdy. Dodatkową opcją są także wentylowane fotele. 

Jaguar XE został przetestowany przeze mnie zarówno w mieście, jak i podczas dłuższej jazdy na Kaszuby. Auto reaguje nawet na delikatne dotknięcie pedału gazu, ale przy tym przysłowiowo „nie wgniata” w fotel. Jest to po prostu cudowna limuzyna. Auto, mimo że ma niskie zawieszenie, to bezszelestnie wybiera wszystkie nierówności drogi. Jest znakomicie wyciszony. Nie ma zbyt wielu dodatkowych opcji, jak jest chociażby w Mercedesach, ale nic w tym dziwnego, to przecież przedstawiciel klasyki brytyjskiej motoryzacji. 

Samochód spełnia oczekiwania, co do wygody i pewności jazdy, a także bezpieczeństwa. Gdy prowadziłem, system ostrzegał mnie o przeszkodach na drodze, a podczas manewrowania na parkingu informował o możliwościach ruchu. Czujniki są czułe także podczas monitorowania martwego punktu przy zmianie pasa. Zazwyczaj jest to już standard w samochodach premium, ale niezmiennie bardzo doceniam to jako kierowca. 

Jedyne do czego można się przyczepić to wąski wlot do bagażnika. Mimo że jest on dość głęboki, to wejście do niego nie pozwala na wygodne zapakowanie rzeczy.