Bartłomiej Sutt wykonuje muzykę współczesną. Szczególnie lubi grać utwory z tzw. taśmą, czyli takie, w których poza partią perkusji jest jeszcze elektroniczna warstwa dźwiękowa, towarzysząca wykonawcy. Inspiruje go wiele rzeczy, a podczas nauki nowych kompozycji stara się znaleźć analogię do innych sztuk, takich jak malarstwo, by następnie podczas gry „namalować” dźwiękiem to, co widzi oczami wyobraźni…

Ma 22 lata i niedawno ukończył szkołę The Royal Danish Academy of Music w Kopenhadze. Teraz Bartłomiej Sutt, młody i obiecujący perkusista z Trójmiasta, próbuje swoich sił  w Warszawie i wydaje się, że jest dopiero na początku swojej kariery. Jednak udało mu się już wystąpić na międzynarodowych scenach przy boku takich artystów, jak Emmanuel Sejourne, John H. Beck czy John Wooton. Obecnie jego życiem w całości zawładnęła muzyka współczesna.

- Muzyka współczesna, jak sama nazwa wskazuje, jest tworzona teraz i dlatego tak ją lubię! Pełna nowych pomysłów, czasem wręcz eksperymentów. Jest żywa, dotyka kwestii, które mnie otaczają i łatwo jest znaleźć odniesienia do niej w życiu codziennym każdego z nas – mówi Bartłomiej Sutt. - Współpraca z kompozytorami stała się stałą częścią mojej kariery artystycznej i jestem bardzo wdzięczny, że tak wiele młodych twórców konsultuje się ze mną w kwestiach środków wykonawczych, wykorzystania instrumentów albo innych aspektów muzycznych podczas pisania utworów. Muzyka stała się moją pasją, pracą i drogą życia w bardzo organiczny sposób i wydaje mi się, że jest ona tak integralną częścią, zarówno mnie samego, jak i mojego życia. W inny sposób niż per muzyk nie potrafiłbym o sobie powiedzieć – podkreśla.

Trójmiejska dusza

Młody perkusista, jak na dość krótką karierę zawodową, występował już w wielu wspaniałych miejscach koncertowych. Warto wspomnieć m.in. o sali koncertowej Duńskiego Radia w Kopenhadze, Filharmonii w Odessie, Teatrze Hautepierre w Strasbourgu czy Galerii Sztuki Współczesnej „Q” Gallery w Kopenhadze. Również polskie instytucje gościły go na swoich salach, chociażby Filharmonia Bałtycka, Copernicanum w Bydgoszczy czy Sala NOSPR w Katowicach.

- Największym sentymentem jednak darzę scenę Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot, gdzie jako mały chłopiec podziwiałem mojego tatę, grającego na kotłach w orkiestrze. Zawsze marzyłem, żeby stanąć na niej jako solista, co z resztą mi się udało w roku 2016. Wykonałem wtedy wraz z Polską Filharmonią Kameralną między innymi prapremierę koncertu na dwie perkusje i orkiestrę polskiego kompozytora Piotra Komorowskiego i koncert wibrafonowy Emmanuela Sejourne – wspomina. 

Każde miejsce ma swój urok i charakter. Małe kameralne sceny dają uczucie intymnej więzi, a olbrzymie sceny sprawiają, że muzyk czuje się, jakby cały świat patrzył tylko na niego. Osobiście Sutt wybiera jednak te pierwsze, gdyż to one dają więcej satysfakcji i przyjemności. Tak jak powroty do rodzinnego Trójmiasta.

- Trójmiasto jest miejscem jedynym w swoim rodzaju ze względu na swoją bogatą historię, architekturę, ale również ze względu na kulturę, która zawsze była tu ważna i na wysokim poziomie. Artyści z naszego miasta są znani na całym świecie, a miasto samo w sobie tętni sztuką i zawsze rozpiera mnie duma, kiedy mówię ludziom, skąd pochodzę – mówi muzyk.

Od fortepianu do perkusji

Wyjechał na studia do zupełnie obcego kraju jako osiemnastolatek, świeżo po skończeniu szkoły muzycznej w rodzinnym Gdańsku. Chciał się kształcić i zdobywać wiedzę, ale nie tylko te teoretyczną. Ważne było także praktyczne poznanie innych kultur i ludzi. No i oczywiście uczęszczanie do renomowanych europejskich szkół muzycznych.  

- The Royal Danish Academy of Music w Kopenhadze i Haute Ecole des Arts du Rhin w Strasbourgu są miejscami, w których miesza się olbrzymia ilość kultur i narodowości. Zaczynając od kolegów z Polski, a kończąc na nowych znajomościach, nawet z takich zakątków świata, jak Bali czy Wyspy Owcze. Ten natłok różnorodności pokazał mi, kim jestem i jaki jestem, ile jeszcze nie wiem i co chcę robić. Wybitni profesorowie to tylko jeden z aspektów, które popchnęły mnie w stronę studiów zagranicznych. To studenci są tym, co tworzy akademię, z nimi dzieliłem się wiedzą i rozmawiałem o tajnikach muzyki, aby znaleźć inspirację i nauczyć się jak najwięcej – tłumaczy perkusista.

Poznawanie duńskich tajników gry orkiestrowej, francuskiego mistrzostwa muzyki współczesnej oraz wielu innych muzycznych umiejętności nie byłoby możliwe, gdyby nie trzy lata studiów zagranicznych. Bartłomiej Sutt aktualnie studiuje na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie pod kierunkiem dra hab. Henryka Mikołajczyka i ad. dra hab. Miłosza Pękali. Oprócz tego koncertuje, nagrywa i zajmuje się tłumaczeniem wykładów i lekcji mistrzowskich. 

Wszystko jednak zaczęło się dużo wcześniej, bo w dzieciństwie. Jako członek muzycznej rodziny zaczynał od nauki gry na fortepianie, która jednak nie przypadła mu do serca. Jego instrumentem okazała się perkusja. Dynamiczny świat pełen ciekawych dźwięków wydawał się o wiele bardziej interesujący, niż spokojne siedzenie na stołku przy fortepianie. 

- Miałem rację i perkusja dużo bardziej mi odpowiadała! Czy było ciężko? Oczywiście, że tak i to nawet bardzo! Zawód muzyka opłacony jest masą wyrzeczeń, poświęceń i samokontroli. Codzienne kilkugodzinne ćwiczenie jest nie tylko trudne ze względu na swoją fizyczność, ale również wymaga od muzyka wielkiego skupienia przez wiele godzin. Otarte palce, bolące plecy, kilkugodzinne stanie są tylko wierzchołkiem góry lodowej tego, co jako muzycy znosimy i przezwyciężamy, żeby się rozwijać i móc zostać szanowanym artystą – przestrzega Sutt.

Walka o scenę 

Najbardziej przełomowym momentem, czy to w życiu muzycznym, czy też jeśli chodzi o rozwój kariery była chwila, w której po raz pierwszy wygrał konkurs perkusyjny. Udowodnił wtedy samemu sobie, że nadaje się do tego, co robi, i że ciężka praca bezpośrednio przekłada się na sukces. To właśnie ta świadomość pcha go do działania, do doskonalenia siebie samego i dalszego rozwoju. Rozwój ten oraz ciągła walka o bycie lepszym doprowadziła perkusistę na scenę, na której mógł wystąpić z wieloma swoimi idolami.

- Miałem okazję występować z wybitnymi artystami ze świata muzyki. Oczywiście, było też wśród nich kilku moich osobistych idoli, takich jak: prof. Emmanuel Sejourne, artyści jednego z najlepszych zespołów perkusyjnych świata, czyli Percussion de Strasbourg, wybitny szwedzki wibrafonista i kompozytor Anders Astrand, żyjąca legenda perkusji prof. John H. Beck, mistrz amerykańskiego werbla marszowego prof. John Wooton, czy meksykański wirtuoz marimby Javierem Nandayapa – wylicza perkusista.

Dzisiaj bez względu na to, gdzie i z kim występuje, każde z wystąpień traktuje równie poważnie.

- Przed każdym koncertem staram się znaleźć miejsce, gdzie mogę zostać na chwilę tylko ze swoimi myślami. Przygotować się mentalnie do zagrania utworów. Granie dla publiczności i dzielenie się swoimi emocjami podczas gry jest najwspanialszą drogą uzewnętrzniania się i pokazywania, kim się naprawdę jest. Nie czuję stresu czy tremy przed koncertami, tylko ekscytacje i olbrzymi zastrzyk adrenaliny. Kocham występować i mam nadzieję, że będę mógł wrócić do tego, jak tylko wznowione zostaną koncerty dla publiczności – mówi Sutt.

Z obu perspektyw

Dużą rolę w życiu muzyka odgrywają festiwale muzyczne. W wieli z nich brał udział jako artysta, m.in. w Contemporary Music Festival Pulsar w Kopenhadze, czy Festiwalu Muzyki Współczesnej „Muzyka Nowa” w Bydgoszczy. Jednak, co ciekawe, równie często jest również organizatorem tego typu wydarzeń. Festiwal, z którym jest najbliżej związany to Ogólnopolskie Warsztaty Perkusyjne, które odbywają się w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej I i II stopnia im. Feliksa Nowowiejskiego w Gdańsku. Jest to festiwal perkusyjny, którego głównymi organizatorami jest Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna oraz tata muzyka – Piotr Sutt. Młody perkusista zamienia się wówczas w słuchacza i tłumacza, a także dba o obsługę gości i artystów.

- Pomagam podczas wielu aspektów organizacyjnych, a podczas samych warsztatów robię właściwie wszystko, co można. Opiekuję się artystami, zajmuje się logistyką, ustawieniem i nagłośnieniem sceny, tłumaczę wykłady, pomagam uczestnikom i odpowiadam na wszystkie ich pytania i oczywiście gram na koncertach, które kończą każdy dzień warsztatów – podkreśla Bartłomiej Sutt.

Póki co, młody muzyk nie zdecydował się jeszcze na tworzenie autorskich kompozycji,  jednak możemy znaleźć jego partie perkusyjne w utworach innych wykonawców.

- W lutym tego roku nagrałem łącznie trzy utwory na płytę z twórczością polskiego kompozytora Piotra Komorowskiego w wydawnictwie DUX. Jeśli chodzi o moją autorską płytę to na daną chwilę nie ma jej w planach, ale jest to rzecz, którą z pewnością zrobię w niedalekiej przyszłości – zapowiada młody perkusista.