- Tylko w styczniu i lutym klienci wpłacili netto 9,4 miliarda złotych. Są to bardzo duże pieniądze, ale w mojej ocenie to jest dopiero początek zainteresowania funduszami inwestycyjnymi – tłumaczy Prezes Zarządu Trójmiejskiej Kancelarii Finansowej, Andrzej Jelinek. W rozmowie z Prestiżem opowiada o tym jak pandemia wpłynęła na podejmowanie decyzji inwestycyjnych Polaków i co to znaczy „czuć się dobrze ze swoim portfelem”.

Zarówno zawodowe, jak i prywatne życie wielu z nas zmieniło się w ostatnich 12 miesiącach wskutek pandemii. Czy ta sytuacja miała wpływ na zainteresowanie klientów funduszami inwestycyjnymi? 

Zdecydowanie tak. W marcu ubiegłego roku sytuacja była tak napięta, że wiele osób nie wiedziało co ma zrobić ze swoimi oszczędnościami. W Polsce zanotowaliśmy rekordowe wypłaty z funduszy inwestycyjnych – łącznie była to kwota bliska 30 miliardów złotych. Nie ma się co dziwić inwestorom i ich dezorientacji, kiedy jednocześnie tracą akcje, obligacje i, bardzo popularne w Polsce, złoto. 

A jak wygląda sytuacja obecnie? 

Tylko w styczniu i lutym klienci wpłacili netto (tzn. o tyle więcej wpłacili niż wypłacili) 9,4 miliarda złotych. Są to bardzo duże pieniądze, ale w mojej ocenie to jest dopiero początek zainteresowania funduszami inwestycyjnymi. Jest to pokłosie sytuacji rynkowej i historycznie niskich stóp procentowych. Zwracam uwagę na fakt, że praktycznie nie ma ofert depozytowych w bankach. Pamiętajmy, że obecnie mamy inflację powyżej 3%, więc realnie każdego roku tracimy. Druga strona medalu to bardzo dobre wyniki osiągnięte przez fundusze w ostatnich 12 miesiącach. Sytuacja, w której nie mamy alternatywy, a jednocześnie inni zyskują, powoduje, że my również chcemy. 

To chyba nie jest bezpieczne, kiedy inwestujemy dlatego, że ktoś inny to robi? 

Wszystko trzeba robić z głową. Wracając do początku naszej rozmowy – pandemia wywarła bardzo pozytywny wpływ na myślenie wielu osób o finansach. I to w  wielu aspektach. Część osób do tej pory żyło bardzo swobodnie i nie generowały oszczędności – przekonały się na własnej skórze jak to się może skończyć. Inne osoby, najczęściej te mało doświadczone – osiągnęły duże zyski inwestując w marcu. Jednak w mojej ocenie najważniejsze jest to, że inwestorzy wyciągają wnioski z ubiegłorocznej sytuacji. Doceniają dywersyfikację, której wcześniej wielokrotnie brakowało. Wiedzą już jak ich psychika reaguje na tak dynamiczne zmiany jakich doświadczyliśmy – to zaprocentuje w przyszłości. Dostrzegam tą różnicę w spotkaniach z moimi klientami. Wracając do pytania – jeszcze raz powtórzę – w mojej ocenie mamy naprawdę spore szanse na wyciągnięcie korzyści z inwestowania w fundusze inwestycyjne. Trzeba jednak zachować rozsądek i nie powtórzyć błędu inwestorów z 2007 roku. 

Co ma pan na myśli?

Między innymi brak wspomnianej dywersyfikacji i nieumiejętnie zbudowane portfele. Każdy portfel powinien być indywidualnie do nas dopasowany. Wykorzystując moje 17-letnie doświadczenie, często kreślę różne scenariusze podczas spotkań. Mam powiedzenie, które spodobało się moim klientom – musimy się dobrze czuć ze składem naszego portfela. Osoba, która ma oszczędności przyjmijmy 100 000 PLN, a „stresuje” się stratą 200 czy 300 PLN, zdecydowanie nie powinna mieć w portfelu akcji. Inną kwestią jest to, że w obecnej sytuacji – zerowych stóp procentowych, większym ryzykiem może być brak posiadania ryzykownych aktywów, niż ich posiadanie. Kolejna kwestia to brak bieżącej kontroli – niedawno spotkałem się z osobami, które inwestowały w 2007 roku i od tamtej pory się tym nie interesowały. 

Niech zgadnę – budową właśnie takich portfeli zajmuje się pan zawodowo?

Zgadza się. Mam ten komfort, że bezpłatna funduszowa platforma – www.funduszetkf.pl, dostępna online 24 godziny na dobę to jest prawdziwy ocean możliwości. Ponad 500 funduszy, polskich i zagranicznych, bezpiecznych, agresywnych, surowcowych – dla każdego coś się znajdzie. A ja pomagam w tym, aby te wszystkie klocki stanowiły zyskowną całość.