Pomorscy przedsiębiorcy dwoją się i troją, by obronić się przed skutkami pandemii. Wśród nich są tacy, którym się to nie tylko udaje, ale wręcz rozwijają swoje firmy.

- To był bardzo dobry rok, odnotowaliśmy stoprocentowy wzrost przychodów – przyznaje Tomasz Sznajder, prezes firmy Primagran z Żuławek w gminie Stegna. 

W 2015 roku rzucił pracę w korporacji i w pełni poświęcił się firmie produkującej zlewozmywaki granitowe i baterie kuchenne, którą otworzył pięć lat wcześniej.   

– Powodów jest kilka. Po pierwsze, w 2020 roku otworzyliśmy się na nowe rynki zagraniczne: Włochy Hiszpanię, Francję – wylicza Sznajder. - Poza tym, częściowo nasze wzrosty wynikają ze spadków sprzedaży w innych kanałach dystrybucji. To efekt m.in. tego, że w czasie lockdownu sklepy budowlane pozostawały zamknięte. Do świetnych wyników mogło przyczynić się też to, że w czasie pandemii wiele osób decydowało się na remont swojego mieszkania.

Jeszcze w 2019 roku przychody firmy Primagran wyniosły 18,4 mln zł, w pandemicznym roku 2020 –  już 37,5 mln zł. W poprzednich latach spółka też rosła. Ale wolniej – w ciągu roku o około 15-20 procent. Obecnie aż 80 proc. sprzedaży stanowi eksport: do Francji, Niemiec, Czech, Słowacji, Włoch, Węgier, Hiszpanii i Holandii.

Podczas pandemii firmie z pewnością pomógł fakt, że była dobrze przygotowana do sprzedaży przez Internet – już przed pandemią 100 proc. produktów sprzedawała właśnie w ten sposób. 

- Mamy świetny zespół pracowników, działający szybko i profesjonalnie. To on jest podstawą naszego rozwoju – dorzuca Sznajder.

Rekordowy przychód producenta okien

Rekordowe wyniki pomimo szalejącej pandemii odnotował polski producent okien, drzwi i rolet  – firma Drutex S.A. z Bytowa, zatrudniająca dziś blisko 4 tys. osób. Jej produkty trafiają na niemal wszystkie kontynenty. W 2020 firma zanotowała rekord sprzedaży i po raz pierwszy przekroczyła 1 mld zł przychodu. Sprzedaż szczególnie wrosła w Niemczech, Francji, USA i w Skandynawii. W Polsce, za wyjątkiem niewielkich spadków w kwietniu ubiegłego roku, też zanotowała wzrost. Mało tego, od końca maja do końca października ubiegłego roku zatrudnienie w Druteksie wzrosło o 550 osób. 

Powód? – Drutex od początku istnienia budowany jest na solidnych fundamentach – podkreśla Leszek Gierszewski, prezes Drutex S.A. - Firma w 100 procentach oparta na polskim kapitale, jest stabilna finansowo. Przez lata budowałem markę wiarygodnej i odpowiedzialnej firmy. Dzięki temu też pewnie z dotychczasowych kryzysów wychodziliśmy jako firma wzmocnieni. Jesteśmy spokojni o przyszłość, choć nasza działalność jest na tyle specyficzna, że mamy zamówienia tylko na tydzień do przodu. My nie produkujemy bowiem okien „na magazyn”. Produkujemy przy 100-procentowej płatności z góry, pod konkretnego klienta. I dotyczy to zamówień z całego świata. Zbudowaliśmy sieć sprzedaży bardzo bezpiecznie.  Mamy sieć ponad czterech tysięcy partnerów handlowych. 

Gierszewski dodaje, że „jeśli jeden rynek spowalnia, inny nadrabia”. - Efekt jest taki, że w sumie my – mimo światowego kryzysu – osiągamy wzrosty sprzedaży. Z pewnością kluczem do sukcesu Druteksu są również ogromne inwestycje zrealizowane w ostatnich latach i podejmowane obecnie – dodaje.

Firmy ze spadkami. GUS się trzyma

Z raportu Ernst & Young zatytułowanego "Rok z COVID-19 oczami polskich przedsiębiorców" wynika, że ponad połowa badanych firm (54 proc.) przyznaje, że ich przychody w 2020 r. spadły w porównaniu z 2019 r. o co najmniej 25 proc.

„Bilans zysków i strat zależy jednak w dużej mierze od wielkości przedsiębiorstwa i branży. W grupie mikroprzedsiębiorstw na spadek przychodów przynajmniej o jedną czwartą lub więcej wskazało 65 proc. badanych” – podają analitycy EY.

Skąd zatem wzrosty u takich firm jak Drutex, Primagran i wielu innych? Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w grudniu 2020 produkcja przemysłowa wzrosła aż o 11,2 proc. rok do roku. 

- Myślę, że jest to efekt siły rozpędu gospodarki jeszcze sprzed pandemii - mówi Tomasz Limon, prezes Pracodawców Pomorza. – Poza tym, docierały do nas głosy, że w ubiegłym roku, w pierwszej fazie światowego lockdownu część produkujących dla przemysłu fabryk – w Chinach i Europie Zachodniej została zamknięta. Globalne firmy przenosiły wówczas produkcję do naszych fabryk, bo one cały czas pozostawały otwarte.

Wzrost w przemyśle widać też na przykładzie firmy Flex w Tczewie. W porównaniu z tym samym okresem przed pojawieniem się koronawirusa SARS-CoV2 produkcja w Polsce wzrosła o 50 proc. Znajdujący się w Województwie Pomorskim park przemysłowy stanowią cztery hale, w których odbywa się m.in. montaż urządzeń elektronicznych oraz złożonych produktów, takich jak szafy bazowe do telefonii komórkowej, ładowarki do samochodów elektrycznych czy automaty samoobsługowe. 

- Największy wzrost zamówień mamy na produkty telekomunikacyjne, zmniejszające obciążenia sieci – mówi Stanisław Motylski, dyrektor generalny Flex Poland. - Powodem jest to, że ludzie, przedsiębiorstwa i szkoły przeszły na komunikację i pracę online. Przez co w wielu miejscach, sieci komputerowe są mocno ograniczone, a firmy z branży telekomunikacyjnej mają ogromne zapotrzebowanie na produkty poprawiające jej przepustowość. Ponadto wzrost zamówień od klientów, a także opracowana przez naszą firmę specjalna linia produkcyjna twarzowych masek jednorazowych, sprawiły, że podczas gdy wiele firm zwalniało pracowników, my zatrudnialiśmy.

Takich firm jak Flex jest więcej.

Tomasz Limon: - Chyba nikogo nie dziwi, że, gdy części naszych aktywności przenosi się do Internetu, wśród firm, które nie ucierpiały w czasie pandemii, a wręcz przeciwnie – nadal mocno się rozwijają - są głównie firmy z branży IT – tłumaczy Tomasz Limon. - Obecnie całkiem nieźle ma się także budowlanka.

„Catering dietetyczny to był strzał w dziesiątkę”

Nie jest tajemnicą, że koronawirus z wielkim impetem uderzył w sektor usług. Z raportu o upadłościach firmy Coface wynika, że najwyższy wzrost niewypłacalności w 2020 odnotowały firmy właśnie z tej branży  - w tym zakwaterowanie i gastronomia aż o 186 proc.

Niektórym firmom z branży usługowej udało się jednak znaleźć nowy pomysł na swoją działalność. Takim przykładem jest Lilu Fruits z Gdańska.

- Postawiliśmy na nowe kanały sprzedaży  - przyznaje Marcin Gorbacz, dyrektor handlowy Lilu Fruits. Szacuje, że firma w 2020 roku zwiększyła sprzedaż o 20 procent rok do roku. 

Jeszcze przed rokiem ten importer świeżych owoców i warzyw, dostarczał towar do sklepów, a także restauracji hoteli. Zamknięci lub działający w ograniczonym zakresie klienci zaczęli się wykruszać. 

- Musieliśmy na gwałt szukać nowych rynków zbytu i kanałów dystrybucji – wspomina Marcin Gorbacz. – Obecnie naszym głównym odbiorcą są klienci cateringowi, którzy oferują diety pudełkowe. Co ciekawe, w czasie pandemii tacy klienci odnotowali bardzo duże wzrosty. Powód? Zostaliśmy w domach, wielu z nas podjęło decyzję o zdrowszym odżywianiu. Poza tym, chcemy urozmaicić posiłki, gdy nie ma możliwości pójścia do restauracji. Obecnie dostarczamy produkty do największych graczy cateringowych na rynku. Dostarczamy im warzywa, owoce, zioła, przyprawy, na bazie których dla swoich klientów przygotowują posiłki dietetyczne.  To był strzał w dziesiątkę – dodaje Gorbacz.

Zupa się broni

Na szczęście także w gastronomii, która tak mocno dostaje w kość można znaleźć firmy, które notują wzrosty.

- To nie jest tak, że koronawirus w nas nie uderzył – zaznacza Kacper Suchecki, właściciel Chochli – pierwszej zupiarni w Trójmieście. – Na początku cierpieliśmy i to bardzo. W lutym i marcu ubiegłego roku zanotowaliśmy spadek przychodów o 70 proc. Z czasem, gdy zaczęliśmy przyzwyczajać się do nowej rzeczywistości, goście zaczęli wracać. Sytuacja powoli zaczęła się normować, a w październiku mieliśmy rekordowy miesiąc pod względem sprzedaży.

Roczne wyniki wskazują, że Chochla ma powody do radości – w 2020 roku wzrost sprzedaży wyniósł 60 proc. rok do roku. Zdaniem Sucheckiego przyczyniło się do tego m.in. otwarcie drugiego lokalu przy ul. Lema w Gdańsku. Ale nie tylko.

- Nasz produkt, także w czasach koronawirusa bardzo się broni, bo od początku byliśmy dostosowani do wynosów – przyznaje właściciel Chochli. - Zupę pakujemy do słoika i opakowań biodegradowalnych. Poza tym, produkt jest dobry jakościowo, nasi goście to doceniają – mówi Suchecki. W planach ma otwarcie trzeciego lokalu, kiełkują także pomysły na otwarcie Chochli w innych miastach.

Gastronomiczny biznes pomogła uratować także sprzedaż zup online. – Jeśli chodzi o ciepłe posiłki, wciąż nie wróciliśmy do poziomu sprzedaży sprzed czasu pandemii – podkreśla Kacper Suchecki. - Sporo klientów woli bowiem zjeść w lokalu. Natomiast zaczęliśmy ratować się sprzedażą słoików z zawekowanymi zupami, które można zjeść w ciągu kilku tygodni. Taki produkt pozwolił nam nie tylko nadrobić straty, ale znacznie zwiększyć sprzedaż.

Jednocześnie właściciel Chochli skrzyknął akcję wsparcia dla lekarzy walczących z pandemią na pierwszej linii frontu, a także dzieci z najbiedniejszych rodzin, które przez zamknięte szkoły, straciły możliwość zjedzenia ciepłego posiłku. Każdy klient może "zawiesić zupę". Oznacza to zakup zupy, której jednak osoba płacąca nie otrzymuje. Przechodzi ona w stan zawieszenia. Każdego popołudnia pracownicy lokalu sumują liczbę "zawieszonych zup", które zawożą do wybranego trójmiejskiego szpitala. Każdego dnia niezależnie od zawieszonych zup, Chochla przekazywała także około 30 porcji zupy Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej. Tylko przez 3 pierwsze miesiące akcji wydano 4500 zup o wartości 54 tys. zł. 

Taras – od zaraz!

Kiedy tak wiele czasu spędzamy w domach, rozwijają się też ci, którzy oferują swoim klientom usługi związane z zagospodarowaniem najbliższej przestrzeni. Telefony urywają się w gdańskiej firmie Carpot Planet, która wykonuje zadaszenia tarasów, pergole tarasowe oraz wiaty garażowe. W 2020 roku sprzedaż wzrosła o około 20 proc. rok do roku.

- Więcej czasu spędzamy w domach, nie jeździmy na wakacje, nic dziwnego, że zaczęliśmy więc dbać o ogródki i upiększać swoją przestrzeń wypoczynkową – wyjaśnia Tomasz Pankiewicz, właściciel gdańskiej firmy Carpot Planet. – Widzimy wyraźnie, że obecnie klienci wybierają nie tylko zadaszenie, które chroni przed wiatrem i słońcem, ale coraz częściej proszą o rozwiązania, które zagwarantują więcej prywatności, oddzielą taras od sąsiada. 

Pankiewicz wskazuje jeszcze jeden powód wzrostu: -  W dobie pandemii, gdy sklepy podczas lockdownu są zamknięte, zyskują te firmy, które są dobrze widoczne w Internecie. W lepszej sytuacji są ci, którzy już wcześniej postawili na budowanie pozycji swojego biznesu w sieci – mówi Tomasz Pankiewicz.

Luksus w cenie

Obronną ręką w tych wyjątkowym okresie wychodzi deweloperka. Bo choć jeszcze na początku pandemii wiele wskazywało na to, że klienci będą rezygnować z zakupu mieszkań, po roku widać, że popyt nadal jest wysoki. 

- W 2020 roku, mimo trudnych realiów funkcjonowania, sprzedaliśmy łącznie 1015 lokali [ podczas gdy w 2019 – 859 – red.]. - Jest to rekordowa liczba w historii naszej firmy, która pozwoliła nam też osiągnąć pozycję lidera wśród lokalnych deweloperów – mówi Anna Tuszyńska, kierownik sprzedaży w spółce Euro Styl.

Dobrym wynik odnotował też Invest Komfort. I to nie tylko dlatego, że klienci rozglądają się za większym M. Jak podaje deweloper, miniony rok przyniósł znaczy wzrost zainteresowania zakupami na trójmiejskim rynku nieruchomości o podwyższonym standardzie i luksusowych. 

- Wynika to zarówno z potrzeby zmiany miejsca zamieszkania na bardziej komfortowe, jak i posiadania tzw. second home, do którego można swobodnie wyjeżdżać na nadmorskie wakacje, weekend z rodziną i przyjaciółmi Spore znaczenie ma także posiadanie atrakcyjnego, wygodnego miejsca do pracy w systemie home office – mówi Marek Pirsztuk, wiceprezes zarządu Invest Komfort. 

I dodaje,  że rosnące zainteresowanie inwestorów tym segmentem rynku widać było od początku roku. - Moment wyhamowania pojawił się w kwietniu, kiedy było wiele niewiadomych, ale już od kolejnego miesiąca, pytania o mieszkania i apartamenty z najwyższej półki pojawiały się częściej niż w 2019 roku. Zarówno od dotychczasowych jak i nowych klientów, głównie z Warszawy i południa Polski – tłumaczy.

Invest Komfort odnotował ponad 30-procentowy wartościowy wzrost sprzedaży w stosunku do roku 2019, przy jednoczesnym zwiększeniu trendu kupna dużych mieszkań. 

 

Usługi w dół, przemysł w górę

Dla „Prestiżu” dr hab. Michał Suchanek, profesor Uniwersytetu Gdańskiego z Katedry Ekonomiki i Funkcjonowania Przedsiębiorstw Transportowych.

Sytuacja przedsiębiorców nie jest dobra. Ostatnia prognoza GUS-u zakłada spadek PKB w 2020 roku  o 2,6 proc. Szacunki z innych źródeł mówią nawet o spadkach na poziomie 3-4 proc. 

Barometrem, który dobrze obrazuje kierunki zmian w gospodarce jest transport. A ten mocno dostał po głowie. Popyt na transport  jest wtórny do zmian w innych sektorach. Zależność jest prosta: jeżeli mniej się produkuje, to mniejszy jest popyt na transport. Tymczasem spadki są zauważalne. Zmiany widać także w transporcie pasażerskim. Przykładowo dramatycznie spadła liczba pasażerów w Porcie Lotniczym Gdańsk im. Wałęsy, który przez ostatnie lata wywalczył sobie pozycję jednego z liderów na rynku. Niewiele lepiej jest z komunikacją miejską i transportem kolejowym. 

Oczywiście, są sektory które rosną w siłę. Widać to na przykładzie logistyki miejskiej – wzrosty notują firmy dowożące posiłki na wynos. Rozpycha się rynek przewozów kurierskich - pewnie z punktu widzenia  polskiego rynku rok 2020 był najlepszym w działalności tych firm. 

Natomiast branżą mocno cierpiącą są usługi turystyczne i gastronomiczne, które w ostatnich latach dynamicznie rozwijały się na Pomorzu. Nie dość, że nie ma turystów, to jeszcze klienci lokalni są mniej skłonni do korzystania z takich usług. 

Dobry wynik przemysłu to efekt tego, że jest on mniej zależny od zachowania konsumentów indywidualnych na rynku, a istotna część produkcji trafia do innych przedsiębiorstw. Poza tym, wielu przedsiębiorców uważa, że efekt pandemii nie będzie długotrwały. Powodem jest też przesunięcie części produkcji z Azji. Niektórzy przedsiębiorcy stracili zaufanie do azjatyckich dostawców, bo z powodu zamykania fabryk, pogorszenia transportu, bardzo wydłużyły się u nich terminy dostaw. Produkcję firmy zaczęły zlecać wewnątrz Unii Europejskiej. Pamiętajmy, że działalność przemysłowa nie została w Polsce dotknięta lockdownem, fabryki pozostały otwarte. 

Wzrosty wśród deweloperów mnie nie dziwą, bo rynek mieszkaniowy jest w kraju bardzo nieuporządkowany.  Kompletnie nieuregulowany jest rynek mieszkań na wynajem.  Jeżeli do tego dodamy niskie stopy procentowe, to ktoś, kto ma wolne 0,5 mln zł nie będzie zastanawiał się nad biznesem, lecz prędzej kupi mieszkanie na wynajem. Nawet w dobie szalejącej pandemii. Niestety, panuje niekoniecznie słuszne przekonanie, że zakup mieszkania jest najlepszą i najbezpieczniejsza formą inwestycji.